Dowiedzieliśmy się o nim od mieszkańców okolicy. Ktoś napisał do nas anonimowy list. - Zainteresujcie się tym mężczyzną. Przecież w XXI wieku człowiek nie powinien tak żyć - napisał.
Drzwi wejściowe są zamknięte na klucz. Nikt obcy nie może tu wejść. Do piwnicy wpuszcza mnie mieszkanka tego bloku. Idziemy krętymi, ciemnymi korytarzami. Zatrzymuje się i otwiera drewniane drzwi do małego pomieszczenia.
Tam w całkowitych ciemnościach, na podłodze, w barłogu z ubrań i szmat, leży właśnie pan Henryk. Z trudnością siada. - Oj, jak boli kręgosłup. Mam dysk uszkodzony - tłumaczy.
Jak zamieszkał w piwnicy
Jego lokum jest malutkie. Leży w nim na podłodze, z boku stoją butelki z napojami. Jest także radio i grzejnik na prąd. Pan Henryk zapala papierosa i z chęcią opowiada, jaki spotkał go los.
Mieszka tak już prawie dwa lata. Jest niepełnosprawny. Ma chorą nogę i nie może się poruszać. Zdany na łaskę sąsiadów. Karmią go, pomagają się umyć. Ma dopiero 52 lata. - Mam bardzo dobrych sąsiadów. Dzięki nim żyję - mówi pan Henryk.
Jest byłym górnikiem, pracował w kopalni prawie 20 lat - tak twierdzi. Dostał mieszkanie ze spółdzielni. W tym samym bloku, w którym mieszka teraz w piwnicy. Kiedyś żył w nim razem z żoną i dwoma synami. Dziś oni są tam nadal, a on tu, na dole.
- Znam to nazwisko. Były z tym panem kiedyś problemy, wezwania chyba do awantur rodzinnych. Alkohol był - twierdzi kierownik rewiru dzielnicowych. Pan Henryk dziś nadal za kołnierz nie wylewa. - Sąsiad przyszedł, wypiłem dwa piwa - mówi.
Wyznaje także, że miał wyrok za znęcanie się nad rodziną. Najpierw w zawieszeniu, a potem na osiem miesięcy trafił za kraty. Był rozwód. Kiedy wrócił, była żona wymieniła zamki i go nie wpuściła do mieszkania. Zamieszkał więc w tej piwnicy.
Ma prawo tak mieszkać
- Pieprzę pomoc - mówi, kiedy pytam, co można dla niego zrobić. Z MOPS-u ma zasiłek opiekuńczy. Nie chce iść do przytułku dla bezdomnych. - To moja piwnica i tyle. Mam prawo tu żyć. Tu chcę umrzeć - upiera się.
Niekiedy jednak snuje plany na przyszłość. Że kiedyś pomoże mu syn, który pracuje w Finlandii i bardzo dużo zarabia. - Za dwa i pół roku mam dostać górniczą emeryturę. Wtedy wynajmę jakiś pokój i podam byłą żonę do sądu - zapowiada mieszkaniec piwnicy.
- Jesteśmy bezsilni, policja także - mówi o tej sytuacji kierownik osiedla Wiesław Ostrowski. - Ten człowiek ma mieszkanie w tym bloku, ale żyje w piwnicy. Nikt go stamtąd nie może wygonić.
W ZG Rudna, gdzie pan Henryk pracował pod ziemią m.in. jako ślusarz mechanik i górnik maszyn przodowych, udzielono nam informacji.
Ten człowiek na emeryturę nie ma co liczyć. Nie przepracował pełnych 15 lat pod ziemią. Brakuje mu sześciu miesięcy i dziewięciu dni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?