Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepiękny i wzruszający jubileusz

Wiesław Zdanowicz
70. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego. Jaka jest recepta na tak udane małżeństwo?

W czwartek nasz reporter dostąpił wyjątkowego zaszczytu. Był jedynym gościem niespotykanego nawet w naszych czasach jubileuszu: tego właśnie dnia Państwo Pelagia i Czesław Antkowiakowie ze Świebodzina wspominali 70. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego.

Uroczystość odbyła się 27 października 1946 roku w zabytkowym kościele parafialnym pw. Najświętszej Marii Panny w Michorzewie (pow. Nowy Tomyśl), zbudowanym w latach 1797-1800 z funduszy Anastazji Sczanieckiej.

Byli parą od dziecka
Jubilaci znają się od najmłodszych lat. Urodzili się i wychowywali w Michorzewku, tutaj też oboje chodzili do 4-letniej szkoły powszechnej. Wokół było wiele dzieci. Rodziny były wówczas liczne. Pan Czesław wspomina, że w jednej izbie z rodzicami mieszkało jego jedenaścioro rodzeństwa! Nikt nie odczuwał z tego powodu żadnego dyskomfortu, w takiej gromadce było raźniej i weselej. Życie jednak nie rozpieszczało. Bez wątpienia na młodych czekały wówczas z góry wyznaczone role - panny służącej i robotnika rolnego. Niczego więcej, a tym bardziej lepszego, nie mogli się spodziewać.

Trudna młodość
Pelagia do 16 roku życia przebywała w domu. Ojciec chronił ją, co prawda, przed typowymi w tamtych latach zajęciami dla dziewcząt, lecz gdy nastała bezwzględna okupacja, w jednym momencie zmieniła ten błogi stan. Dorastająca dziewczyna już do końca wojny musiała ciężko pracować na polu w niemieckim majątku.

Nieletni Czesław za pracę w miejscowym majątku Sczanieckich, którą rozpoczął w kwietniu 1936 roku, otrzymywał pięćdziesiąt groszy dziennie. Gdy osiągnął pełnoletność, zaczął zarabiać dwa złote. - To już były niezłe pieniądze - wspomina pan Antkowiak.

Wojna odmieniła losy
Sytuacja uległa gwałtownej zmianie 11 marca 1943 roku, gdy został niespodziewanie aresztowany przez Gestapo. Okazało się, że w pobliskich Rudnikach sąsiadka doniosła na szwagra, że zabił świniaka. - Nie wiem, czy to zrobił, ale przyszli też po mnie - mówi pan Czesław. W Grodzisku był przesłuchiwany i bity tak długo aż się przyznał! Został skazany, a następnie siedział w Rawiczu i Śremie; jako więzień pracował w fabryce lnu w Trachenbergu, a później w kamieniołomach w Munzich i na koniec, aż do wyzwolenia przez Rosjan, zmagał się z plagą wszy w więzieniu w Waldheim.

Do domu po Miłość
Pan Czesław wrócił do Michorzewka na niewielkim zaprzęgu. Chociaż po drodze Rosjanie wymienili zadbane niemieckie konie na zabiedzoną szkapę, to i tak radość z powrotu do domu była wielka. Po latach poniewierki pan Czesław przywiózł ze sobą budzik marki Gala i szczotkę do czyszczenia ubrania, które rodzina dobrze pamięta do dzisiaj.

W tydzień po uroczystości kościelnej młodzi sprawili sobie ślub cywilny, który odbył się 2 listopada 1946 roku w USC w Kuślinie.

Młody żonkoś wstąpił w szeregi Milicji Obywatelskiej. Pełnił służbę jako dzielnicowy w Szczańcu i Rosinie, a następnie w Świebodzinie. Znał wszystkich mieszkańców i był również im dobrze znany. Na emeryturę przeszedł w 1979 roku, gdy pełniąc służbę został ugodzony przez złodzieja nożem. Na szczęście, nie zginął.

Pani Pelagia przez całe życie dbała o dom, męża i rodzinę. Szczęśliwe małżeństwo wychowało dwóch synów - Romana i Czesława, doczekało czwórki wnuków - Tomka, Kamila, Doroty i Marka oraz czwórki prawnucząt, a są nimi Kuba, Maja, Filip i Kasia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska