Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

A w Łagowie Lubuskim straszy, czyli najprawdziwsze wakacje z duchami. Gdy je spotkasz nie krzycz!

Dariusz Chajewski
14.04.2015. lagow lubuski dziedziniec w zamku joanitow gala plebiscytu gazety lubuskiej menadzer roku 2014 wreczenie nagrod i dyplomow plebiscyt wieza baszta zabytek zamek joanitow
fot. mariusz kapala / gazeta lubuska
14.04.2015. lagow lubuski dziedziniec w zamku joanitow gala plebiscytu gazety lubuskiej menadzer roku 2014 wreczenie nagrod i dyplomow plebiscyt wieza baszta zabytek zamek joanitow fot. mariusz kapala / gazeta lubuska Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
Aż strach do tego Łagowa Lubuskiego przyjeżdżać. Jeśli nie spotkamy Rycerza w Płomieniach, to natkniemy się na Białą Damę albo dziwne złote rybki...

Nie był widziany od dawna. Ale jest jedynym lubuskim duchem, który trafił do katalogu „Duchy polskie”. Wszystko zaczęło się w marcu 1820 roku, gdy do Łagowa przybył radca finansowy Harlem. Nocując na zamku ujrzał przy swoim łożu zakonnego rycerza - Łagów był przecież zamkiem joannitów - otoczonego płomieniami ognia.

W odpowiednim raporcie radca napisał, że postać ta przypominała mu uwieczniony na nagrobku w zakrystii miejscowego kościoła XVI-wiecznego komandora łagowskiego zamku Andreasa von Schliebena. Do tego ducha wyjątkowe szczęście miały osoby urzędowe, gdyż później widział go m.in. inspektor ze Słońska.

Kim był? Nie zapisał się w historii jako wybitny dowódca, ani mąż stanu. Do historii przeszła raczej jego słabość. Do niewiasty. Tak wielka, że nie chciał tego związku ograniczać do jakichś chwil kradzionych w zamkowych zakamarkach. I jako pierwszy joannicki zakonnik, wszedł w 1544 roku w związek małżeński zakładając regularną rodzinę.

Czyn ten spowodował w łonie zakonu reakcję, wywołaną jednak tylko przez obawę, by praktyka małżeństw zakonników nie przyczyniła się do pomniejszenia majątku zakonu. Na dodatek była to woda na młyn zwolenników reformacji wśród joannitów. Po długich targach kapituła w Spirze usankcjonowała śluby joannickich rycerzy.

Jakie mamy na to dowody? W kościele łagowskim znajduje się płyta nagrobna syna von Schliebena, również Andrzeja, zmarłego 9 lipca 1568 r. w młodocianym wieku. A sam nasz bohater zakończył żywot w 1571 r. w gwałtownych zresztą okolicznościach. Został zamordowany. Związana z nim jest z nim jeszcze jedna historia o duchach. Oto Schlieben miał syna, który umarł w wieku dwóch lat. Tyle wiemy ze źródeł. Resztę dopowiada legenda. Chłopiec ponoć utopił się w studni. Ojcu z żalu pękło serce, a matka w rozpaczy rzuciła się z zamkowych krużganków i od tej pory przemierza komnaty jako biała dama. Te wydarzenia upamiętniają dwie duże tablice z piaskowca zawieszone na kościelnych murach.

I jeszcze jedna legenda z duchem w roli głównej. Oto łagowski komtur ujrzał w sklepie sukiennika Wrzeciona jego urodziwą córkę Dobrawkę. Komtur już z zamku posłał po dziewczynę. Nic to, że dziewczyna była zakochana w Wawrzku. Została uprowadzona, ale porywacz nic nie wskórał ani groźbami, ani głodem. Wściekły komtur polecił uwięzić dziewczynę w wieży. Wawrzek ruszył z odsieczą. Przebrał się za kupca i upoił strażników beczką mocnego wina. Gdy zasnęli młodzian uwolnił ukochaną. Ruszył pościg. Gdy zdawało się, że już dościgną uciekinierów Dobrawka zaczęła się modlić o powodzenie ucieczki. Para zakochanych stała się złotymi rybkami. W tej samej chwili niebo się rozdarło i w łódź komtura trafił ognisty piorun. Teraz duch rycerza błąka się po zamczysku, a w wodach jeziora można ujrzeć złote rybki.

Zobacz nasz Magazyn Informacyjny:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedźwiedź szuka pożywienia w koszu na odpadki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto