Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przestępczość przygraniczna. Niemcy też nie są do końca niewiniątkami

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
- To, że kradną tylko Polacy, to oczywiście nie jest prawda - mówi wiceszef policji w Cottbus Tino Glaser.
- To, że kradną tylko Polacy, to oczywiście nie jest prawda - mówi wiceszef policji w Cottbus Tino Glaser. Mariusz Kapała
80 proc. ustalonych sprawców przestępstw stanowią obywatele Niemiec. Pozostałe 20 proc. to nie tylko Polacy

Na ławce nad graniczną Nysą, tuż przy zniszczonym moście, przysiadła czwórka starszych wiekiem mieszkańców Forst. Rozmawiamy o polskich złodziejach. Kobieta mówi, że gdy za jej autem dłuższy czas jedzie auto z polskimi numerami rejestracyjnymi, czuje się niepewnie. Boi się.
- Ja tylko w tym roku straciłam dwa nowe rowery - dodaje Helga Kasper.
- Polacy?
- A kto?
Starszy mężczyzna serwuje mocno zwietrzały dowcip o tym, że niemieccy turyści powinni pojechać do Polski, bo ich samochody już tam są. A jego towarzyszka przypomina sobie, że w Gubinie grasuje bandyta, Polak, który napada na starsze osoby. I oboje przyznają, że kradzieże samochodów to ich specjalnie nie interesują, ale te rowery.
- Ile tych rowerów jest Polakom za granicą potrzebnych? Czy to kiedyś się skończy? - zastanawia się mężczyzna przedstawiający się jako Udo. - Co oni, chcą mieć po kilka?

Z Tino Glaserem, wiceszefem policji w Cottbus, działającej na terenie powiatu Spree-Neisse, spotykamy się na moście łączącym Gubin i Guben. Co chwila mija nas rowerzysta, przyglądamy się uważnie każdemu z jednośladów. Policjanci także. Obsesja? Wertujemy statystyki, szukając pozycji "kradzieże rowerów". Szok. W 2014 roku (bez grudnia) w Guben i w okolicy zginęło ich 417. W Forst i w okolicy - 837.
- 80 procent ustalonych sprawców przestępstw, mówię oczywiście nie tylko o kradzieżach rowerów, stanowią obywatele Niemiec - tłumaczy Glaser. - A w tych pozostałych 20 procentach mamy zarówno Polaków, jak i sprawców z Ukrainy, Litwy, Rumunii... To region przygraniczny, wiemy także doskonale, że my jesteśmy regionem głównie tranzytowym, podobnie jest z Polską.
- Czyli polscy złodzieje to stereotyp?
- Tak uważam - odpowiada Glaser.
- A ta statystyka rowerowa?
- Niestety, robi wrażenie.

Nie, niemiecka policja nie uważa, by poziom bezpieczeństwa regionu przy polskiej granicy był na jakimś katastrofalnym poziomie, ale trzeba pamiętać o subiektywnym odczuciu obywateli, którzy dają temu wyraz. Przykładem może być ostatnia sprawa. Seria napadów na starszych mieszkańców Guben. Młody mężczyzna doskakiwał do osób jadących na rowerach, wywracał je razem jednośladem i zabierał torebki. Zadziałała poczta pantoflowa. Niewielkie miasto, ludzie w starszym wieku. Pojawiła się panika... I tutaj, zgodnie z oczekiwaniami, sprawcą okazał się 18-letni mieszkaniec Gubina. Nie jest już ważne, że zatrzymali go polscy policjanci, ani to, że ma problemy z równowagą psychiczną i że w Polsce był znany z włamań do piwnic. Kradł słoiki. Ważne było, że to Polak.

Pytani nieoficjalnie polscy policjanci mówią o całkiem innym podejściu naszych zachodnich sąsiadów do podobnych zdarzeń. I nie chodzi nawet o to, że w obu państwach różnie kwalifikuje się zdarzenia, inne są definicje przestępstwa i wykroczenia. Tam nagłaśniane jest także każde zdarzenie. Do tego nieustannie słupki statystyki przestępczości wykorzystywane są w lokalnych sporach politycznych i w walce o etaty w szukającej oszczędności policji. My nie poświęcamy tyle uwagi Niemcom wyrzucającym u nas śmieci czy uciekającym ze stacji benzynowych bez uregulowania rachunku.
- Ale ta statystyka, chociażby kradzieży rowerów...
- A czy wyobraża pan sobie, że my nie zauważylibyśmy, że w Gubinie pojawia się nagle 400 rowerów? - odpowiada policjant. - Tymczasem co jakiś czas przyjeżdża bus z Ukrainy. Pusty. A wyjeżdża zapełniony rowerami...

Rzecznik krośnieńskich policjantów Mariusz Grycan opowiada historię znajomych, którzy przyjechali z innego regionu Polski i byli zaskoczeni, że trudno zauważyć, kiedy przekracza się granicę. Co ma jedno do drugiego? Granicy nie widać i wykorzystują to nasi bezdomni, złomiarze, drobne męty. Najpierw były tak zwane wystawki, a później rozszerzenie przez nasze męty definicji "wystawka". Natomiast jest przekonany, że coraz lepsza współpraca stróżów porządku zaowocuje lepszą skutecznością ścigania. I koniec złej opinii o Polakach.

Zobacz też: Jakie auta kradną najczęściej w Lubuskiem (zdjęcia)
Jedziemy wzdłuż granicy. Najpierw Coschen. Tutaj nowiutki most łączący z Żytowaniem, przeciwko któremu protestowali mieszkańcy.
- Czy rzeczywiście macie problemy z Polakami - pytam mężczyznę remontującego ogrodzenie.
- Nie, żadnych.
- Dlaczego zatem protestowaliście?
- To tylko kilka osób.
Pani Ursula narzeka na większy ruch. Polscy kierowcy nagminnie jadą zbyt szybko. A kradzieże? Na szczęście, nie.
Czterej mężczyźni na rowerach zmierzają do Polski, nad jezioro Borek.
- Nie, nie mamy żadnych przykrych doświadczeń z Polakami ani u nas, ani u was - dodaje Hans Nerlich. - Fakt, nie macie u nas dobrej prasy, ale myślę, że to sprawa stereotypu.
"Stereotyp" - słyszymy ciągle. Mówi o nim mężczyzna wyciągający korespondencję ze skrzynki pocztowej na Grunewalderstrasse w Guben i Christian Lang z Gross Gastrose.
- Automatycznie, gdy coś złego się dzieje, ludzie szukają najprostszego wytłumaczenia: Polacy - mówi. - Bo staramy się nie pamiętać, że mamy swoją bezrobotną młodzież, alkohol, narkotyki, swoje męty. Polacy? To bywa wygodne, na przykład przed wszelkimi kampaniami politycznymi. Chwytliwe hasła.
Wreszcie o stereotypie słyszymy w niewielkim barze w Griesen. Kobieta obsługująca klientów, podobnie jak zajadający grochówkę mężczyźni, odpowiada, że nie ma złych doświadczeń z Polakami, ale oczywiście słyszała o kłopotach z nimi innych, czytała relacje...

I wreszcie Krzysztof jadący ze starym kołem na przyczepionym do roweru wózku, obok jakiś kawałek złomu. Nie, nie uważa, by Niemcy patrzyli na niego jak na złodzieja. Zresztą od trzech lat pracuje dorywczo u Niemca w jednej z pobliskich wsi i wszyscy tutaj go znają, wiedzą, że nie jest złodziejem.
- Bardzo często mnie nawet wołają i sami dają różne rzeczy, które mają zamiar wyrzucić. Tak jak to koło - dodaje.
W Zasiekach słyszymy historię kilku "poniemieckich" rowerów stojących na podwórkach. I to, że przyprowadzają je dwaj Niemcy, ojciec i syn, przesiedleńcy z Ukrainy, i sprzedają za kilka euro.
- Kupujemy, bo przecież żal wypuścić taką okazję...
I chętnie użylibyśmy hasła "stereotyp", gdyby nie statystyka, którą na moście w Guben pokazał nam Tino Glaser. W dwóch miastach i w okolicznych wsiach w ciągu 11 miesięcy zginęło ponad 1.200 rowerów.
- Święci nie jesteśmy - to z kolei dwudziestokilkuletni Kamil z Gubina. - Ale czy ktoś powiedział panu o systemie ubezpieczenia rowerów? Niemiec dostaje odszkodowanie i kupuje sobie nowy. Tak naprawdę nikt ich tam nie szuka. I wystarczy zapomnieć je zamknąć...

Przed sklepem znanej sieci w Forst "tłum" rowerów. Wszystkie starannie zamknięte na kłódki. Nawet ci, którzy nie mieli takiego zamiaru, słysząc, że mówimy po polsku, natychmiast przypominają sobie o zabezpieczeniach.
Stereotyp?

Zobacz też: Angelika Pych z Kostrzyna jest piękna, utalentowana, przedsiębiorcza i występuje na galach KSW (zdjęcia, wideo)

Baza firm z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska