Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez karmienie piersią padła ofiarą dyskryminacji w sopockiej restauracji?

Jacek Wierciński
Krzysztof Kapica/ zdjęcie ilustracyjne
Niemal 2 lata temu 27-letnia dziś Liwia w trakcie obiadu w restauracji rozpięła koszulę by karmić piersią dziecko. Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego pozwało sopockiego restauratora za rzekomą dyskryminację kobiety, która miała zostać poproszona o to, by karmić w toalecie. Restaurator przekonuje, że nikt jej niczego nie nakazywał, a jedynie poproszono by robiła to dyskretniej – na wskazanym krześle 1,5 metra dalej.

Chciała nakarmić dziecko piersią przy stoliku, zareagował kelner.

Wideo: TVN24/ x-news

Do incydentu doszło po południu 2 listopada 2014 roku. Kobieta będąc gościem w restauracji w trakcie spożywania posiłku rozpięła koszulę by nakarmić płaczące dziecko piersią. Wówczas, według jej relacji, kelner miał poprosić by „przeniosła się” do łazienki. „Nie ma takiej opcji” - miała odpowiedzieć kobieta,która twierdzi, że poczuła się obrażona.

Dr Krzysztof Śmiszek, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, które zdecydowało się pozwać właściciela restauracji tłumaczy, że powołuje się na ustawę o wolności sumienia i wyznania oraz informuje, że wniosek w tej sprawie skierował do Trybunału Sprawiedliwości UE. Tłumaczy, że „wyproszenie” było właśnie formą dyskryminacji. Domaga się przeprosin na łamach trójmiejskiej prasy oraz zadośćuczynienia finansowego w wysokości 10 tys. zł dla 27-latki. Co ciekawe, sama Liwia, nie jest w sprawie stroną a jedynie świadkiem podobnie jak mąż i siostra towarzyszący jej wówczas w trakcie wizyty w lokalu.

- Sprawa dotyczy bardzo ważnej kwestii społecznej. Chodzi o to by sąd wyznaczył granicę obecności w przestrzeni publicznej matek, które karmią swoje dzieci piersią - tłumaczył dr Krzysztof Śmiszek. - W moim przekonaniu sprawa ta jest wierzchołkiem góry lodowej i pokazuje z jakim ostracyzmem społecznym i podwójnymi standardami kobiety w Polsce się spotykają. Z jednej strony mamy ulice pełne bilbordów z nagimi kobietami, które reklamują dachówki, samochody nawozy i kleje – i one nikogo nie oburzają, a z drugiej mamy matkę, młodą dziewczynę, która po prostu chce spędzić miło wieczór z mężem, siostrą i małym dzieckiem, chce je nakarmić dyskretny sposób i okazuje się, że nagle narusza pewne moralne tabu – dodaje.

Sama pani Liwia tłumaczyła, że nikt wcześniej nie zwrócił jej uwagi z powodu karmienia piersią. - Chciałabym, żeby zmieniło się myślenie w naszym społeczeństwie, żeby kobiety nie wstydziły się karmienia piersią i żeby nawet zachęcić kobiety by to robiły bo to naprawdę najlepsze dla dziecka – deklaruje.

- Była prośba gości, którzy siedzieli obok, więc kelner poprosił o to czy pani by mogła robić to dyskretniej. Wskazał pani krzesło, które znajdowało się 1,5 metra przy oknie nie koło żadnej toalety jako alternatywę, nie kazał jej tam usiąść. Poprosił by robiła to dyskretniej, na krześle 1,5 metra od stolika. To był jej wybór. Jesteśmy restauracją małą i stoliki są ustawione dosyć gęsto i to jest kwestia subiektywna co to znaczy „daleko” lub „blisko” do toalety. Zapraszam wszystkich do naszej restauracji – mówił dziennikarzom właściciel lokalu Jarosław Pindelski, który tłumaczył, że to on czuje się pokrzywdzony ponieważ zarzuty są niesłuszne. Zastrzegł, choć była sobota, a restauracja była pełna, nikt nie zabronił kobiecie karmienia przy stole. Twierdził, że restauracja jest gotowa przeprosić kobietę.

W środę przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces. Liwia zeznawała za zamkniętymi drzwiami bo jak wyjaśnili przedstawiciele PTPA jest w 9 miesiącu ciąży i duszna sala sądowa (w niewielkim pomieszczeniu było kilkunastu przedstawicieli mediów) mogłaby spowodować u niej dodatkowy stres. Mąż Liwii relacjonował, że kelner powiedział kobiecie, że kierownictwo restauracji zabrania karmienia piersią bowiem wcześniej zdarzyła się taka sytuacja i to zniechęciło innych klientów. - Kosztowało to żonę dużo stresu – mówił zastrzegając,że był on efektem komentarzy jakie pojawiły się po tym jak na profilu restauracji i jednym z portali Liwia i jej siostra umieściły swoje posty. Kelner miał w jego relacji „być zmieszany”. Mąż Liwii przekonywał, że jego żona karmi „w sposób niezauważalny” bowiem ubiera się w odpowiedni sposób i często zakłada apaszki.

- Mi się wydaje, że było jej przykro – mówiła z kolej siostra Liwii, również będąca w sprawie świadkiem. Przytaczała komentarze na portalach jak sama mówiła obraźliwe dla kobiety, dotyczące jej tuszy i wyglądu. Pytana przez adwokata restauratora przyznała, że nie brakowało również pozytywnych komentarzy, choć niektóre z nich brzmiały: „Gdyby była ładna i szczupła mogłaby karmić”.

Oboje twierdzili, że sugestia kelnera nie wynikała ze skarg gości.

Wyrok w sprawie na razie nie zapadł. Kolejna rozprawa zaplanowana została na listopad. Wówczas zeznawać będą restaurator oraz dwójka jego pracowników – w tym kelner, który obsługiwał rodzinę Liwii.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przez karmienie piersią padła ofiarą dyskryminacji w sopockiej restauracji? - Dziennik Bałtycki

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska