Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Przez nielegalną wycinkę ktoś mógł zginąć! - zaalarmował nas mieszkaniec Gądkowa

Wojciech Obremski tel. 0 95 758 07 61 [email protected]
fot. www.sxc.hu
- Jakiś facet we wsi ściął drzewo i rozwalił przy tym instalację elektryczną, przez co nie mieliśmy prądu przez pięć godzin - zadzwonił do nas w piątek mieszkaniec Gądkowa Wielkiego.

Jednak najgorsze według niego jest to, że wiele osób mogło stracić życie.

- Siedziałem sobie po pracy w domu, była 17.00. Nagle wokół mnie zapadła ciemność - opowiadał mężczyzna (nie chciał nazwiska w gazecie). Mieszkaniec Gądkowa Wielkiego wyszedł więc w środę na dwór i stwierdził, że nie tylko u niego zgasło światło. - Prądu nie było w całej wsi - denerwował się.

Te druty mogły zabić!

Prąd przywrócono około 22.00. Ale dopiero na drugi dzień ludzie we wsi dowiedzieli się, co było przyczyną awarii. - Jeden z mieszkańców ściął siekierą ogromną sosnę w samym centrum wsi - relacjonował wzburzony Czytelnik. Według niego padające drzewo uszkodziło kable wysokiego napięcia.

- Przecież gdyby ktoś przechodził obok, to te druty by go zabiły. Śmiertelnym zagrożeniem mogło też być padające drzewo - podkreślał nasz rozmówca. - Jak można być tak nieodpowiedzialnym? - pytał mężczyzna. - Nawet jak komuś ta sosna przeszkadzała, to przecież tak robić nie wolno - twierdził Czytelnik.

- To już przechodzi ludzkie pojęcie - podkreślał mężczyzna. - Gdyby tak każdy wycinał co mu się podoba, to wokół mielibyśmy pustynię - mówił nam mieszkaniec Gądkowa.

Leśnicy potwierdzają

Skontaktowaliśmy się z sołtysem Gądkowa Wielkiego Bożeną Boruk. Przyznała, że w środowy wieczór nie było przez kilka godzin prądu we wsi. - Ale nie ciągle: raz było światło, a potem znowu je wyłączali - prostowała. Podkreśliła, że nie zna przyczyn awarii. - Słyszałam coś niecoś od ludzi, ale są to informacje na razie niesprawdzone, więc nie będę niczego komentować - dodała B. Boruk.

Wersję naszego Czytelnika potwierdził za to zastępca torzymskiego nadleśniczego Wiesław Nowak. - Drzewo, będące własnością Skarbu Państwa, zostało rzeczywiście ścięte, a padając zerwało instalację wysokiego napięcia w Gądkowie - mówił nam. On także się dziwił, że nikomu nic się nie stało. - Mogło przecież dojść do tragedii - twierdził W. Nowak. Podkreślił, że sygnał o zdarzeniu leśnicy dostali od anonimowej osoby.

- Okazało się, że oprócz tego, iż drzewo zostało ścięte, to w dodatku zabrano je w inne miejsce - dodał zastępca nadleśniczego. - W tej chwili prowadzimy postępowanie wyjaśniające. Mamy już podejrzanego, ale żeby ustalić więcej, trzeba go przesłuchać. Niestety, na razie oddalił się on z miejsca zamieszkania - wyjaśniał W. Nowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska