Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy takiej opozycji jesienią wygra PiS. Czy Koalicja Europejska się rozpadnie, a Wiosna zniknie? [ROZMOWA]

Andrzej Zwoliński
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Pawel Relikowski / Polska Press
Czy Grzegorz Schetyna powinien ustąpić? Jak to się stało, że PiS osiągnął tak oszałamiająco dobry wynik wyborach do Parlamentu Europejskiego? Na te i inne pytania odpowiada profesor Robert Alberski, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Mamy do czynienia z czymś, czego nikt się nie spodziewał w wyborach do Parlamentu Europejskiego, z miażdżącym sukcesem Prawa i Sprawiedliwości przy - jak na te wybory - wysoką frekwencją. Jak to się stało?

Klucza do sukcesu PiS szukałbym przede wszystkim w niebywałej zdolności do mobilizacji elektoratu, szczególnie na południowym wschodzie Polski, a tego nie udało się zrobić Koalicji Europejskiej na zachodzie, a szczególnie w dużych miastach. Po drugie, dużej umiejętności kreowania strachów wśród wyborców, a szczególnie przed tym, że jak opozycja wygra, to zabierze przywileje socjalne, czyli 500 plus czy dodatkową emeryturę. To widać wyraźnie po bardzo wysokim poparciu ze strony emerytów czy mieszkańców małych miejscowości i wsi, gdzie te transfery socjalne mają dużo większe znaczenie niż w elektoracie wielkomiejskim.

Jak już mówimy o małych miejscowościach i wsi, to myśli Pan, że Polskie Stronnictwo Ludowe już się nie będzie liczyło w jesiennej walce?

Trudno to jednoznacznie stwierdzić, bo PSL wchłonięty przez Koalicje Europejską w tych wyborach tak naprawdę się nie policzył. To jest mało komfortowy dla nich układ, kiedy kandydaci rozproszeni są po koalicyjnych listach. Trzeba podkreślić, że Ludowcy od 2005 roku stopniowo ustępują pola Prawu i Sprawiedliwości na wsi. Jeżeli PSL całkiem straci ten elektorat, to oznacza da nich polityczny wyrok śmierci, bo w miastach go nie zyskają.

Kiedy rozmawiałem z politykami Koalicji Europejskiej, to jako główną przyczynę przegranej z PiS niemal jednogłośnie wymieniali, to, że nie udało im się zmobilizować miejskich wyborców.

Analizując frekwencję możemy zaobserwować, że w miastach, w których Koalicja mogła liczyć na zwycięstwo, na przykład w Bydgoszczy, Gorzowie czy we Wrocławiu, frekwencja należała do jednych z najniższych w kraju. Już samo to świadczy o tym, że potencjalni wyborcy KE w dużej mierze nie poszli głosować.

Dlaczego woleli zostać w domach?

Z dwóch powodów. Po pierwsze, to co miała do zaproponowania Koalicja Europejska to jest program, który można streścić hasłem – jesteśmy antypisem, a to jednak za mało. Po drugie zemściły się poważne błędy kampanijne. Wiem, że w koalicji w ogóle trudno dogaduje się listy wyborcze, ale na przykład we Wrocławiu, gdzie mieliśmy liderkę Janinę Ochojską, praktycznie była niewidoczna i to nie chodzi o jej wystąpienia czy spotkania z wyborcami, ale o plakaty i bilbordy. Kampania Koalicji była bardzo przypadkowa i chaotyczna, każde z ugrupowań robiło ją na własną rękę. Teraz proszę to zestawić z kampanią PiS. Mieliśmy tam dziesięć osób, ale prawie cała kampania na ulicach polegała na grze na dwie liderki – Annę Zalewską i Beatę Kempę. I one pewnie zdobyły mandaty. Jeżeli chodzi o Wrocław, to dużym błędem liderów Koalicji była też nieobecność na liście Bogdana Zdrojewskiego, co mogło dość mocno obniżyć ich wynik. To są niby drobiazgi, ale one potem składają się na tę różnicę między PiS i KE, jaką ostatecznie mamy, czyli około miliona głosów.

Co musi zrobić Koalicja by myśleć o nawiązaniu równej walki z PiS w październiku?

Muszą zaproponować dużo więcej niż tylko to, że są antypisem.

Może nie zdążą, bo po prostu się rozpadną?

Myślę, że w tej formie nie dotrwają do kolejnych wyborów. Z piątki, która tworzy Koalicję, PSL odejdzie. Biorąc pod uwagę ten wynik i wielkie poparcie dla PiS-u na wsi, to Ludowcy będą musieli mocno powalczyć o własną tożsamość, bo teraz znaleźli się pod ścianą.

Kto w miejsce PSL mógłby wejść do Koalicji?

Bardzo wątpliwe, by na to zdecydował się Robert Biedroń ze swoją Wiosną. Partia Razem mogłaby to rozważyć, bo jak widzimy samodzielnie przepadła w wyborach. Jednak otwartym pozostaje pytanie, czy tak lewicowe ugrupowanie będzie pasowało do tej układanki. Prognozuję, że jesienią ta rywalizacja będzie wyglądała zupełnie inaczej niż teraz, bo w tych wyborach poza PiS-em wszyscy w taki czy inny sposób przegrali. Pozostali są albo poniżej swoich oczekiwań albo nawet sondaży. Biedroń i Konfederacja mieli znacznie lepsze poparcie w sondażach niż ich ostateczny wynik. Koalicja dostało co prawda nieco więcej, ale różnica między nimi a PiS to jest już przepaść.

Koalicjanci mówią o dokooptowaniu kolejnych ugrupowań opozycyjnych, ale nie potrafią wskazać nikogo konkretnego.

Teraz może chodzić tylko o Biedronia. To jest 800 tysięcy głosów, a Koalicji brakuje miliona do poziomu PiS. Jestem jednak przekonany, że sam Biedroń na to nie pójdzie. Nie po to tworzył swoją partię, by teraz przystępować do koalicji, którą przecież mocno krytykował. Poza tym przekonaliśmy się, że samo stworzenie jednej listy przeciwko PiS wcale nie musi wystarczyć do zwycięstwa. Rządząca partia ma potencjał i olbrzymie szanse na kolejną wygraną jesienią. Wszystko wskazuje na to, że tak się stanie.

Wygląda więc na to, ze strategia PiS – rozdawnictwa socjalnego sprawdza się, a przy tym zachowują teflonowość. Obrona Kościoła zmagającego się z aferą pedofilską czy choćby afera deweloperska prezesa Jarosława Kaczyńskiego i majątkowa premiera Mateusza Morawieckiego nijak się mają do poparcia dla tej partii.

Co do rozdawnictwa, to nawet nie chodzi o to, ze PiS zwiększa transfery socjalne, ale że potrafił wzbudzić strach, że ludzie mogą to stracić. Jeżeli chodzi o aferę pedofilską, to paradoksalnie ideologiczny spór, który rozgorzał w ostatnich tygodniach kampanii, wcale nie musiał mocno pomóc Platformie Obywatelskiej, a wręcz pomógł PiS-owi, bo zmobilizował ten elektorat mocno prawicowy i prokatolicki, który nagle poczuł się zagrożony. Część wyborców na wsiach mogła pójść głosować właśnie kierując się chęcią obrony Kościoła czy tożsamości przed nadciągającymi działaczami LGBT i genderowcami. Widzimy, że upadł mit mówiący o tym, ze jak będzie wysoka frekwencja, to PiS będzie zagrożony. Okazało się, że frekwencja jest wyjątkowo wysoka, a ich dobry wynik wszystkich zaskoczył. W wyborach parlamentarnych frekwencja będzie jeszcze wyższa, tego możemy być pewni. Koalicja Europejska ma potencjalne rezerwy w najmłodszym elektoracie, do których jak do tej pory nie udało im się trafić. Wyniki wskazują, że w tej najmłodszej grupie zagłosowało niespełna 30 procent uprawnionych. Na pewno nie dotrze się do nich komunikatem, że my to jesteśmy antypis i dlatego powinniście głosować właśnie na nas. Coś jeszcze trzeba położyć na stole.

Czy pod przywództwem Grzegorza Schetyny Koalicja Europejska będzie w stanie to zrobić?

To nie jest problem, czy są w stanie to zrobić, czy nie. Jeżeli tego nie zrobią, to przegrają wybory. Te wybory wyraźnie to pokazały, że jeżeli będzie tak jak do tej pory, to PiS wygra jesienią.

Grzegorz Schetyna powinien oddać stery Koalicji?

Nawet gdyby, a najprawdopodobniej tak się nie stanie, to tak naprawdę nie ma kto go zastąpić. Nie ma tam materiału na przywódcę. Pewnie że wszyscy w głowach mamy Donalda Tuska, ale ze względu na swoje obowiązki w Unii Europejskiej, nie może być liderem kampanii w kraju. Koalicja musi sobie poradzić bez niego. Nie mam też pewności, czy to jest problem przywództwa, bardziej wskazywałbym na sposób działania. Pewnie, ze Grzegorz Schetyna nie jest specjalnie charyzmatycznym przewodniczącym, ale jednak pewną sprawność polityczną udowodnił, montując koalicję. Sam ich wynik - blisko 40 procent - nie jest wcale zły, myślę, ze przed wyborami braliby go w ciemno. Problem jest wtedy, jak zestawi się go z wynikiem PiS.

Wiosna idąc osobno, jest w stanie wywalczyć jesienią lepszy wynik?

Nie sądzę. Efekt nowości już przestanie działać i pójdą chyba tą samą drogą, co Ruch Palikota, partie Petru czy Kukiza. Wyglądają mi na gwiazdę jednego sezonu.

Konfederacja Korwina Brauna, Liroya i Narodowców będzie w stanie jesienią pokonać próg wyborczy?

Oni są o tyle w kłopocie, ze jeżeli chcą zaistnieć, to muszą odbierać głosy PiS-owi,a na razie to partia Kaczyńskiego odbiera im wyborców. Oni oczywiście mogą się prześlizgnąć na Wiejską, ale żądnego przełomu bym w tym nie upatrywał. Widać wyraźnie, że scena polityczna się spolaryzowała. Mamy dwie dominujące siły i to się nie zmieni do jesieni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska