Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy wigilijnym stole słuchajmy opowieści dziadków i pradziadków

Dariusz Chajewski68 324 88 [email protected]
- Chętnie pomożemy przy pracy nad ustalaniem genealogii rodziny - mówi Beata Grelewicz.
- Chętnie pomożemy przy pracy nad ustalaniem genealogii rodziny - mówi Beata Grelewicz. Dariusz Chajewski
Budowa drzewa genealogicznego naszej rodziny to doskonała zabawa i prawdziwa przygoda - mówi Beata Grelewicz z Archiwum Państwowego w Zielonej Górze

- Przed Bożym Narodzeniem, zwłaszcza przed Wigilią, częściej myślimy o rodzinie, przodkach. Od czego zacząć poszukiwania naszych antenatów, budowę drzewa genealogicznego?
- Od... rozmowy. Czyli, jakby powiedzieli to fachowcy, rozpocznijmy od wywiadu. Święta to zresztą wymarzona do tego pora, gdyż spotykamy się w szerszym gronie. Odpytajmy bliższych i dalszych krewnych. Zapytajmy, co wiedzą o poprzednich generacjach. Później przekopmy wszystkie szuflady. I pamiętajmy, że informacje nie zawsze trafiają do nas wprost. Mogą być ukryte. Stąd wynotujmy wszystkie daty, miejscowości, imiona, nazwiska. Ludzie kiedyś pisali listy i one są cennym źródłem wiedzy. Przeczytajmy korespondencję, wyłuskajmy przydatne informacje. Przewertujmy książeczki wojskowe ojców i dziadków. Obejrzyjmy też starannie fotografie, zwłaszcza te, które były opisane na odwrocie. I tak na marginesie. My także opisujmy swoje zdjęcia, aby ułatwić życie wnukom i prawnukom, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś o nas. Dzięki opisom, ale także charakterystycznym detalom, spróbujmy zlokalizować miejsca, w których te ujęcia zostały wykonane. Wreszcie odwiedźmy... cmentarze. Spiszmy z nagrobków wszystkie daty dotyczące ludzi związanych z naszą rodziną.

- Czy w rodzinnych opowieściach nie ma jednak więcej mitologii niż historii?
- Bywa tak, zwłaszcza że często z rodzinnych dziejów wykluczamy niewygodne fakty. Jakie? Jeszcze niedawno tak robiono, gdy w drzewie genealogicznym niespodziewanie pojawiały się gałęzie niemieckie lub żydowskie. Jeśli chodzi o ten wątek, dziś dzieje się wręcz przeciwnie. Takie gałęzie rodu raczej eksponujemy. Dziadek w Wehrmachcie lub rabin to współcześnie raczej powód do dumy niż do wstydu. Oto paradoks historii. Wnukowie ludzi walczących o polskość na Babimojszczyźnie wykorzystują niemiecką domieszkę krwi, aby uzyskać drugie obywatelstwo.

- Dobrze. Pogadaliśmy z rodziną. Już wiemy czym się chwalić, a czego wstydzić...
- Niczego. Przecież szukamy prawdy o naszym pochodzeniu. Nie twórzmy faktów, nie dolewajmy sobie błękitnej krwi.

- Co dalej z tym drzewem genealogicznym?
- Ustalmy miejsca. Sprawdźmy, gdzie miały miejsce tzw. fakty genealogiczne. Czyli, gdzie dziadkowie czy pradziadkowie żyli, urodzili się, wstępowali w związki małżeńskie, umierali. Spróbujmy ustalić, gdzie znajdziemy dane na ten temat za pośrednictwem rozmaitych baz danych. Na przykład "pradziad". Tutaj dowiemy się, których akt możemy szukać w jakich archiwach. Najcenniejsze są oczywiście księgi metrykalne i parafialne. Często znajdują się one chociażby w archiwach diecezjalnych.

- Szukamy naszego nazwiska?
- Oczywiście, ale w praktyce to nie jest takie proste. Na przykład w okresie okupacji czy wcześniej w naszym regionie musimy zwracać uwagę na pisownię lub raczej na ich zapis. Polskie nazwiska w niemieckim zapisie fonetycznym mogą brzmieć bardzo egzotycznie. Wówczas zwracajmy uwagę na podpis, oczywiście o ile bohaterowie tych wydarzeń byli piśmienni. Liczmy się także ze zmianą nazwisk. Sporo tego było, zwłaszcza tuż po wojnie, gdy powszechnie zmieniano nazwiska. Wówczas zwracajmy uwagę na imiona rodziców, na nazwisko panieńskie matki i oczywiście na daty.

- Czyli mamy szansę sięgnąć najwyżej do początków XX wieku...
- Spokojnie, jest jeszcze przecież archiwum akt dawnych ze skanami bardzo przydatnych dokumentów. Znajdziemy tutaj mnóstwo danych z dawnej Polski, tych sprzed 1939 roku. Interesujące są zwłaszcza dokumenty z połowy XIX wieku. Innych dokumentów możemy szukać w Ossolineum. Znaczna część ludzi mieszkających w naszym regionie korzeni szukać musi na wschodnich peryferiach II Rzeczpospolitej. Największe szanse mają ci z okolic Lwowa. Chociażby dlatego, że akta są w miarę kompletne i uporządkowane przez naszych ukraińskich kolegów. Ale mamy też niezłą kolekcję wyników pracy XIX-wiecznych genealogów, którzy bazowali często na dokumentach, do których nie mamy już dziś dostępu.

- Tak i w efekcie okazuje się, że wszyscy jesteśmy szlachcicami.
- To całkiem możliwe, zwłaszcza jeśli spojrzymy na to, kto był lub mógł stać się szlachcicem w XVIII wieku. Na przykład w Galicji nie było trzeba zbyt wiele. Cóż, szlachcicem się bywało i sytuacja, że tak powiem, była dynamiczna. Zresztą Galicja była wówczas prawdziwym tyglem nazwisk pełnym genealogicznych zakrętów. Warto w tym wszystkim pogrzebać, ale i łatwo się zgubić.

- Czyli budowa drzewa genealogicznego to przede wszystkim kwestia szczęścia?
- Nie, przede wszystkim zachowania źródeł. I pamiętajmy, zawsze możemy znaleźć źródła zastępcze. Przejrzyjmy wszelkie spisy. Na przykład osób zaszczepionych, ewidencję wojskową, wykazy czynszowników, listy wyborcze... To brzmi niezwykle, ale dla wschodniej Polski najbardziej efektywne okazują się wykazy wyborców do rosyjskiej Dumy. Archiwiści starają się w poszukiwaniach pomóc. Zajrzyjmy chociażby na stronę "www.szukajwarchiwach.pl"

- Słowem, internet.
- Tak, to cenny instrument, ale jeśli mogę coś radzić, pojedźmy jednak do miejscowości, które udało nam się ustalić jako... rodzinne. Może ktoś pamięta naszych przodków?

- Warto w to brnąć? Możemy dowiedzieć się spraw, które nie do końca są dla nas wygodne...
- Oczywiście, że warto. To niesamowita przygoda. Podobno ludzie młodzi patrzą w przyszłość, a starzy w przeszłość... Wprawdzie nie dobrnęłam do tego wieku, ale uważam, że warto szukać swoich korzeni. Zwłaszcza w kontekście wigilijnych spotkań. Dziś wigilijne wieczerze tak często odbywają się w Egipcie lub na Jamajce... Jeśli nawet nie, to najwyżej w wersji "dwa plus jeden". Może warto to zmienić? Może warto pomyśleć o tradycji? Przy wigilijnym stole jest puste nakrycie, zgodnie z tradycją dla duchów przodków. Czy nie chcielibyście wiedzieć kim byli?

- Czy można przyjść do archiwum i poprosić o pomoc?
- Oczywiście pomożemy, ale... Jeden warunek. Coś trzeba dać od siebie. Jeśli okaże się, że ktoś włożył w poszukiwania jakiś wysiłek, wykazał wolę wdrapania się na to genealogiczne drzewo, włączymy się w te poszukiwania.

- Przesłanie przed Wigilią?
- Powinniśmy uświadomić dzieciom, że powinny słuchać dziadków. I co ważniejsze zapamiętać ich opowieści. To też istota tych świąt, może ważniejsza niż smak wigilijnych potraw. Dziś tego nie doceniamy, ale te korzenie utrzymują nas w rzeczywistości. Sprawiają, że jesteśmy odporni na zawirowania codzienności.

Zobacz też: Wielka bitwa na głosy trwa! (aktualny ranking)

Nieruchomości z Twojego regionu

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska