Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyczyna katastrofy Tu-154M nadal bez odpowiedzi

(oprac. pij)
Złamane procedury lądowania, błędne użycie autopilota, złe dane z wieży na lotnisku w Smoleńsku czy obecność gen. Błasika w kabinie pilotów podczas sadzania maszyny? To pytania o przyczynę katastrofy prezydenckiego Tu-154M, na które nadal nie ma odpowiedzi.

Walerij Szełkownikow, ekspert od bezpieczeństwa lotów z Rosji, przekonuje, że przy organizowaniu lotu Tu-154M złamano Kodeks Powietrzny Federacji Rosyjskiej. Jak mówi cytowany przez tvn24.pl: - Jeśli zagraniczny samolot ląduje na rosyjskim lotnisku wojskowym, to zgodnie z Kodeksem Powietrznym FR na jego pokładzie powinien być rosyjski nawigator naprowadzania - oświadczył Szełkownikow w "Russkij Newsweek".

Polska komisja wojskowa i prokuratorzy dopuszczają znowu hipotezę, że rosyjski kontroler ze smoleńskiego lotniska podawał pilotom prezydenckiego Tu-154M nieprawdziwe dane, pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Na 25 sekund przed katastrofą wieża kontroli lotów z lotniska Siewiernyj w Smoleńsku nie powinna podawać załodze tupolewa komunikatu "2 na kursie i ścieżce" udowadnia dziennik. Zdaniem ekspertów komunikat powinien prawidłowo brzmieć "pod ścieżką".

Inna hipoteza mówi, zdaniem ekspertów, powodem złej komendy mógł być odpowiedzialny niesprawny lub zbyt mało precyzyjny radar podejścia na lotnisku - pisze o tym "dziennik". Z obliczeń wychodzi, że Tupolew powinien być jednak widoczny przez sprawny radar.

Jeszcze innego zdania jest cytowany na łamach "Izwiestii" pilot-oblatywacz Aleksandr Akimienkow. Sugeruje błędne użycie autopilota podczas lądowania. Mówi, że to podchodzenie na autopilocie mogło być przyczyną katastrofy Tu-154. Podkreśla, jak czytamy w tvn24.pl, że instrukcja eksploatacji Tu-154M zabrania lądowania na autopilocie. Wyjaśniał, że w odległości ponad kilometra od progu pasa jest jar. Temperatura w nim była niższa. To z niego napływała mgła. Zdaniem Akimienkowa, kiedy kapitan to zauważył szarpnął za ster, próbując wyprowadzić maszynę. Jednak na wysokości 30 metrów było to już praktycznie niemożliwe. Akimienkow zauważył, że lądowanie bez użycia autopilota na pewno pozwoliłoby utrzymać maszynę.

Jak podkreśla tvn24.pl, to nie pierwszy głos wskazujący na błąd, jakim było korzystanie z autopilota. - Biorąc pod uwagę regulamin lotnictwa, ten samolot, z tym pilotem, w tych warunkach nie powinien w ogóle lądować - powiedział na antenie TVN24 ekspert ds. lotnictwa Tomasz Hypki o ostatnich sekundach lotu Tu-154. Specjalista "Skrzydlatej Polski" podkreślał, że nie doszłoby do katastrofy, gdyby pilot zastosował się do elementarnych reguł bezpieczeństwa.

Ekspert mówił na antenie TVN24, że załoga nie miała prawa zejść poniżej minimalnej wysokości ustalonej dla Tu-154 (120 m) jeśli nie widzieli ziemi. Przypomniał, że w Tu-154 znajduje się specjalny przycisk, który wystarczy nacisnąć, by maszyna wyrównała i zaczęła się wznosić. - I ci ludzie by żyli po prostu, gdyby pilot zastosował się do tych reguł elementarnych, do podstawowej procedury - powiedział Hypki. - Najważniejsze jest to, że pilot złamał tę absolutnie kluczową procedurę, która została stworzona dla bezpieczeństwa latania - dodał z naciskiem.

Hypki w TVN24 zwrócił uwagę na wiele błędów popełnionych podczas lotu. Obecność gen. Błasika w kabinie i jego "współdziałanie przy lądowaniu" mogło rozpraszać pilota.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska