- Tam jest aleja kasztanowa i jak tamtędy szedłem z psami na spacer, to spadło mi coś dosłownie przed nogami - opowiada Tadeusz Łubiarz, mieszkaniec Szczecina, który przygarnął i udomowił wiewiórkę. - Jak ręką przytuliłem do siebie, to się rozgrzało to troszeczkę, zaczęło się ruszać - dodaje.
Szczecinianin karmił gryzonia kozim mlekiem podawanym przez pipetę. Jak przyznaje, ciężko trzymać wiewiórkę w domu, bo "strasznie gryzie" i ostrzy pazurki o meble. Obecność Pitusia cieszy natomiast sąsiadów, a w szczególności tych najmłodszych. - Widzę, że idą ludzie smutni. Tylko zobaczą wiewióreczkę, to gęba od ucha do ucha, nareszcie jakaś radość jest w nich - mówi Tadeusz Łubiarz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!