Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyniosła ich "Wisła"

DARIUSZ CHAJEWSKI 0 68 324 88 36 [email protected]
W Lipinach katolicy i wyznawcy prawosławia żyją przez płot, lubią się, bywają wzajemnie na swoich nabożeństwach.

- Tak naprawdę to jedno i to samo, tylko mowa inna - mówi prawosławny mieszkaniec Lipin Jarosław Dubiec. - Bo i ludzie przecież tutaj mieszkają tacy sami, niezależnie, do jakiej świątyni chodzą.

Przyniosła ich "Wisła"

Charakterystyczny szczyt wieży cerkwi widać z drogi. Podróżni zatrzymują się i pytają, dlaczego we wsi kościół jest taki... dziwny. Jeszcze bardziej dziwią się, słysząc, jak to się stało, że na zachód Polski trafiło tak wielu ludzi wyznania prawosławnego. W 1947 r. w ramach akcji "Wisła" na tzw. Ziemie Odzyskane wysiedlono mieszkańców Polski południowo-wschodniej.
Starsi opowiadają, jak to z cerkwią było. Pierwsze nabożeństwa odbywały się w miejscowej szkole i prywatnym domu. Parafię założono dla ok. 70 rodzin wysiedlonych ze wsi Florynka w powiecie grybowskim (woj. krakowskie). Po staraniach miejscowego księdza rzymskokatolickiego władze zabroniły odprawiać liturgię w pobliskich Stanach.
- Tak się trochę tułaliśmy - opowiada Olga Dubec. To na ziemi jej rodziny zbudowano cerkiew, w której dziś modlą się prawosławni mieszkańcy Lipin. Początkowo wszystkim mówiono, że to będzie chlew, żeby władza się nie irytowała. Jak opowiada, religia w niczym nie wpływa na życie codzienne. Ma przecież siedmiu zięciów katolików.

Nikt się nie dziwi

O zmianie religii nigdy nie myślała także mieszkająca kilka domów dalej kobieta. Tutaj się urodziła i wychowała. W prawosławnym domu. Jak jedzie w strony rodzinne rodziców, bardziej się dziwi, dla niej to egzotyka.
- Że mniej ludzi chodzi do cerkwi? - odpowiada pytaniem na pytanie. - Ale przecież także młodzi katolicy rzadziej zaglądają do kościoła. Takie to już czasy.
W Lipinach z życiem obok siebie ludzi dwóch wyznań nie ma problemów. Może dlatego że większość katolików zaraz po wojnie również przyjechała ze wschodu, gdzie religie te obok siebie funkcjonowały.
- Dlaczego miałoby mi to wadzić? - dziwi się Stefania Haniszewska. - Jestem katoliczką, ale to nie przeszkadza w szanowaniu sąsiadów. Nawet razem na pielgrzymki jeździmy. Żeby na świecie wszyscy się szanowali tak jak my nawzajem...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska