Szum wokół dermatologii trwa od ubiegłego roku. Odkąd dyrekcja szpitala w Zielonej Górze podjęła decyzję o likwidacji oddziału. Protestowali pacjenci i personel. Bez skutku.
Szefostwo lecznicy miało swoje argumenty. Po pierwsze: z roku na rok (ich zdaniem) spadała liczba hospitalizowanych. Po drugie: większość przypadków dermatologicznych można leczyć ambulatoryjnie. Po trzecie: na potrzeby chorych wystarczy jeden odział w województwie. Po czwarte: szpital postawił na rozwój onkologii.
- Chorzy na raka ponad miesiąc czekają na łóżko w szpitalu. A czekać nie mogą, bo dla nich liczy się każdy dzień. Tymczasem na dermatologii łóżka stały puste - przekonuje Ewa Sabat, wicedyrektorka zielonogórskiego szpitala. I to właśnie onkologia zajmie miejsce po dermatologii.
W marcu decyzję o likwidacji oddziału "przyklepał" marszałek województwa, zaakceptowali radni sejmiku. I wtedy do akcji wkroczyła wojewoda. Uznała, iż radni naruszyli prawo, bo "nie zapewnili ciągłości leczenia". Rezygnację z funkcji wojewódzkiego konsultanta ds. dermatologii ostentacyjnie złożył prof. Wojciech Silny, kierownik katedry Kliniki Dermatologicznej w Poznaniu. Zaprotestował w ten sposób "przeciwko niszczeniu dermatologicznych struktur lecznictwa zamkniętego w województwie lubuskim".
Tymczasem zdaniem Sejmiku, "uchylona (przez wojewodę - red.) uchwała w żaden sposób nie ogranicza dostępności i jakości świadczeń dermatologicznych".
- Chorzy nie zostali pozbawieni opieki, a fakty podane przez wojewodę są nierzeczywiste - uważa Elżbieta Polak. Odnosząc się do rezygnacji W. Silnego z funkcji konsultanta wojewódzkiego poinformowała, iż nie znalazła w dokumentach Urzędu Marszałkowskiego ani jednej opinii ani sugestii dotyczącej oddziału dermatologicznego w Zielonej Górze.
Podobnych dokumentów nie ma rzekomo w samym szpitalu. - Od 11 lat, odkąd jestem dyrektorem szpitala, nie widziałem u nas konsultanta - dodaje Waldemar Taborski.
Wracając do opieki dermatologicznej: hospitalizację pacjentów z całego województwa przejął na siebie 105 szpital wojskowy w Żarach. NFZ zwiększył właśnie kontrakt na te świadczenia o 250 tys. zł.
- I mamy obietnicę, że pieniędzy na leczenie na pewno nie zabraknie - przekonuje Sławomir Gaik, dyrektor lecznicy. Ruszyła już procedura na zatrudnienie jednego lub dwóch specjalistów, oraz na zakup lamp. Zwiększono ilość łóżek z 18 do 22. - Miejsc wystarczy - zapewnia Gaik. - Łóżka są wykorzystane w 70 procentach. A jeśli zajdzie potrzeba - poszerzymy bazę. Chcemy zapewnić leczenie na wysokim poziomie.
Stanisław Łobacz, dyrektor Lubuskiego NFZ także zapewnia, że pacjenci dermatologiczni będą mieli należytą opiekę. - Będziemy monitorować sytuację i jeśli okaże się, że chorych przybędzie, rozważymy możliwość ogłoszenia konkursu na uruchomienie dziennego oddziału szpitalnego na północy województwa.
.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?