Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyznał, że ją zabił. Ale i tak liczy na wolność!

Przemysław Piotrowski 68 324 88 53 [email protected]
35-letni Robert M. podczas wtorkowej rozprawy siedział za szybą w asyście dwóch policjantów. Nie czuł skruchy, nie chował głowy.
35-letni Robert M. podczas wtorkowej rozprawy siedział za szybą w asyście dwóch policjantów. Nie czuł skruchy, nie chował głowy. Mariusz Kapała
Robert M. jest oskarżony o zabójstwo z wyjątkowym okrucieństwem. We wtorek przyznał się, że zamordował Asię. Ale będzie chciał udowodnić, że zrobił to w obronie koniecznej. A wtedy mógłby nawet uniknąć kary!

Przeczytaj też: Ohydny morderca! Zapłaci za śmierć mojej siostry

O sprawie pisaliśmy na pierwszej stronie środowego wydania "Gazety Lubuskiej", w tekście pt. "Zamordowałeś moją siostrę!". Przypomnijmy. We wtorek przed sądem w Zielonej Górze ruszył proces o zabójstwo Stanisławy, przez rodzinę i znajomych nazywanej Asią. Tragedia wydarzyła się 22 września 2011 w Żaganiu. Według Bożeny Opioły, bliźniaczki ofiary i głównego świadka, Robert M. wtargnął do mieszkania kobiety, pociął jej nadgarstki i poderżnął gardło. Oprawca był dawnym partnerem Asi, ale nie żyli ze sobą od ponad roku.

- Bo on regularnie męczył ją psychicznie i fizycznie - zeznawała przed sądem pani Bożena. - Ona się go panicznie bała. Często nocowała u mnie lub u mamy, bo bała się, że przyjdzie i znów zrobi awanturę. Czasem my sypiałyśmy u niej. Mówiła, że wtedy czuje się bezpieczniej.

O brutalności niedoszłego zięcia przekonała się pani Halina, matka ofiary. W maju 2011, nieco ponad cztery miesiące przed zabójstwem, Robert M. wkradł się przez okno do domu Asi. Bił ją i szarpał. Gdy matka stanęła w obronie córki, chwycił ją za głowę i zaczął uderzać o kant szafki. Kiedy upadła, bił i kopał po całym ciele. Kobieta spędziła w szpitalu ponad tydzień.

Robert M. miał za to założoną sprawę karną. - Jakby go wtedy zamknęli, później na pewno nie podniósłby ręki z nożem na siostrę - uważa pani Bożena. Ale mężczyzna nie trafił do aresztu. Wyrok usłyszał dopiero w grudniu, już po tym, jak zamordował Asię. Za pobicie starszej kobiety dostał rok więzienia. Jak sam przyznał na wtorkowej rozprawie, był też karany za niszczenie mienia. Pani Bożena dodała, że także oskarżony o gwałt.

O tym, że często groził Asi, jej siostra mówiła wielokrotnie. Trudno jednak znaleźć twarde dowody, oprócz słów świadków. Ale... - Niedługo przed morderstwem wysłał do Asi SMS, w którym napisał mniej więcej, że "dokończy to, czego nie dokończył T." - stwierdza pani Bożena. - Treść tej wiadomości przeraziła moją siostrzyczkę.

Chodziło o wydarzenie sprzed około dziesięciu lat. Asia właśnie zakończyła swój związek z T. Człowiekiem brutalnym, mającym prawo w głębokim poważaniu. Gdy mężczyzna przyjechał do Żagania z Kutna, skąd pochodził, zadzwonił do jej domu i poprosił, by wyszła na dwór. Potem przycisnął jej nóż do boku i zaczął prowadzić w okolice działek. Zobaczył to przez okno Robert M., wówczas nowy partner Asi. Wybiegł i przestraszył napastnika, któremu udało się uciec. Wtedy ją uratował...

Na wtorkowej rozprawie nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie sędzi, co oznaczała treść tego SMS-a. Tłumaczył, że dotyczyło to dzieci, ich odebrania itp. Na pewno nie groźby zabicia, dokończenia tego, czego nie zrobił T. dziesięć lat temu. - Kolejna bzdura! - przekonuje pani Bożena. - Asia wielokrotnie mówiła mi, że ta wiadomość nią wstrząsnęła. Wtedy naprawdę się przeraziła. Mówiła, że boi się śmierci od noża.

Robert M. nie przyznał się do zarzutu gróźb pod adresem Asi. Do morderstwa - owszem. Ale jego relacja znacznie różni się od wersji pani Bożeny. Mężczyzna twierdzi, że gdy przyszedł do domu ofiary, nikogo w nim nie było. Dodatkowo zeznał, że pierwszy otrzymał cios nożem w plecy. Od Asi...

- To oznacza, że oskarżony podnosi element obrony koniecznej - mówił prokurator Tomasz Grześkowiak po pierwszym dniu procesu. - Wersja ta zdecydowanie kłóci się z zeznaniami pani Bożeny, która twierdzi, że sama pchnęła nożem Roberta M. Ale - co niezwykle ważne - już po zdarzeniu, w momencie, gdy oskarżony był wyprowadzany przez policjantów. Wyjaśnienie tego faktu będzie miało absolutnie kluczowe znaczenie.

Na pytanie, o jaką karę będzie wnioskował, prokurator odpowiedział, że na to jeszcze za wcześnie. Tymczasem rodzina nie pozostawia złudzeń. - Dożywocie. Tylko i wyłącznie! - mówili zgodnie rodzice i siostry Asi. Za zabójstwo z wyjątkowym okrucieństwem kodeks przewiduje taką karę.

A co, gdyby linia obrony oskarżonego, opierająca się na tejże obronie koniecznej, znalazła uznanie w oczach sędzi? - Wtedy mogłaby go nie spotkać nawet żadna kara - ucina prokurator Grzegorz Szklarz.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska