Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pseudonim "Bystry"

EUGENIUSZ KURZAWA 0 68 324 88 54 [email protected]
Z naszym miastem związał się po powrocie ze zsyłki w Kazachstanie, czyli w 1956 roku. I już tu został. Dziś ma 88 lat.

- Kuzynka mówiła przyjeżdżaj, tu są mieszkania. To i przyjechał. Ale mieszkań nie było - relacjonuje swój pierwszy kontakt z Sulechowem Józef Kasperowicz, były żołnierz Armii Krajowej. Sybirak po 10 latach zsyłki i konfiskacie rodzinnego gospodarstwa.
Za co dostał ten Sybir? Za Armię Krajową? Za ojca leśnika? Za gospodarstwo?
- Ruskie niby ogłosili amnestię, ale którejś nocy przyjechali, wzięli za tyłek i na dwa miesiące śledztwa w Starej Wilejce pod Mołodecznem - weteran wspomina z poczuciem humoru. Choć śledztwa nie prowadzono w białych rękawiczkach. - Wyroki dawali takie, że co drugi była czapa. Ja dostałem 10 lat ciężkich robót i wieczną zsyłkę w republice Komi. Był rok 1946 r.

Pseudonim "Bystry"

Urodził się w 1918 r. w Morgowiczach koło Lidy, na dawnych kresach wschodnich. Gdy wybuchła wojna 1939 r., ojciec - leśniczy został zabrany przez NKWD. Matka umarła wkrótce potem. W 1942 r.
J. Kasperowicz zgłosił się do Armii Krajowej. Z pseudonimem "Bystry" został żołnierzem 77. pułku piechoty. Jego oddział niszczył tory i transporty kolejowe między Lidą a Mińskiem. Brał udział w odbiciu więźniów AK w Lidzie.
- Po pięciu latach zsyłki zdarzyła się bitwa między więźniami politycznymi a zwykłymi przestępcami, po tym rozdzielono nas - przypomina sobie zesłaniec. - Na koniec trafiłem do Bałchaszu w Kazachstanie. Tam już było lżej, prawie wolność. Musieliśmy się tylko meldować na milicji trzy razy w miesiącu: 5, 15 i 25.
W Kazachstanie poznał żonę Janinę. Okazało się, iż wcześniej widywali się, gdyż jako łączniczka AK bywała w jego oddziale. - Miała pseudonim "Tęcza" - wspomina pan Józef. - W Kazachstanie wzięliśmy ślub, dał go jakiś Kozak. Zamieszkaliśmy w "apartamentach", czyli w "ziemlance". A mieszkający tam Niemcy nadwołżańscy przygotowali kumys na przyjęcie ślubne. To gorsze niż spiritus, bo jak wypijesz, to tyłka nie podniesiesz.

Urodzeni w Polsce

Gdy można już było wracać do domu - mimo trudności robionych przez Rosjan - młode małżeństwo uciekło z Kazachstanu samolotami. Do Karagandy, potem do Moskwy, Wilna, żeby zobaczyć, co z rodzinnym gospodarstwem. Został na nim brat. Siostra też na Białorusi. A oni do Polski, do Olsztyna. - Spieszyliśmy się, bo żona była w ciąży. Powiedziała, że nie będzie rodzić w Rosji - opowiada weteran. Jak tylko pojawili się w Olsztynie, 9 wrześ-nia 1954 urodził się pierworodny - Zygmunt Czesław.
Pan Józef mimo 88 lat nie tylko wygląda krzepko, ale i trzyma się, jak wygląda. - Ja taki odporny dzięki Stalinu
- żartuje. - Bo na Syberii człowiekowi nie dawali cholesterolu... A teraz to i boczek lubię zjeść, rankiem lampkę koniaku, potem kawkę sobie strzelę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska