Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pszczew: Wody są ich skarbem

Dariusz Brożek 95 742 16 83 [email protected]
Jez. Szarzeckie to jedno z najbardziej popularnych kąpielisk na lubusko-wielkopolskim pograniczu. To także "poligon” miłośników windsurfingu.
Jez. Szarzeckie to jedno z najbardziej popularnych kąpielisk na lubusko-wielkopolskim pograniczu. To także "poligon” miłośników windsurfingu. Dariusz Brożek
Pszczew otaczają dwa jeziora. Pierwsze jest związane z historyczną kolebką miejscowości, obecnie to prawdziwy raj dla miłośników moczenia kija. Drugie to ulubione miejsce amatorów windsurfingu i popularne kąpielisko.

Pszczelarz z Pszczewa i właściciel skansenu Tadeusz Bryszkowski wywodzi nazwę miejscowości od pszczół. Naukowcy mają jednak inną hipotezę. Zgodnie twierdzą, że pochodzi ona od staropolskiego słowa plszczyć, czyli świecić, błyszczeć. W tym przypadku chodzi od odbicie promieni słonecznych w lustrze wody. A w Pszczewie i w okolicach słońce ma się w czym odbijać. W niewielkiej gminie jest aż 20 jezior. Są jej wizytówką i największym skarbem. Jedno z nich sąsiaduje z letniskową wsią od wschodu, drugie zaś od północnego-zachodu. Wędrówkę wokół tych akwenów zaczynamy od Kochle, nazywanego też Miejskim, lub Pszczewskim. To typowe jezioro rynnowe, jego powierzchnia wynosi 68,7 ha, zaś maksymalna głębokość sięga 17,8 m.

Pierwszym przystankiem jest półwysep Katarzyna. Po drugiej stronie, nad jego zachodnim brzegiem, rozciąga się Pszczew. Cypel kilka razy był areną archeologicznych poszukiwań. Ostatnio w 2010 r. i latem 2011 r. Na podstawie znalezionych fragmentów ceramiki naukowcy z Poznania ustalili, że pod koniec IX w. powstał tam gród. Od strony lądu chroniła go fosa i prawdopodobnie wał ziemny. W drewnianych chatach mieszkało około 30 osób.
Podczas prac archeolodzy natrafili m.in. na warstwę spalenizny z początku XI w. To prawdopodobnie relikt po rajdzie króla niemieckiego Henryka II, który w 1005 r. dotarł ze swoim wojskiem do Poznania. I po drodze spalił gród.

Na półwysep dojdziemy dróżką wzdłuż brzegu. Wydarzenia sprzed tysiąca lat upamiętnia okolicznościowa tablica, potężny głaz narzutowy oraz drewniana rzeźba. Miejscowy regionalista Franciszek Leśny przekonuje, że to historyczna kolebka Pszczewa. - W drugiej połowie XII wieku po najeździe cesarza Fryderyka Barbarossy mieszkańcy przenieśli się na wyspę na środku jeziora, czyli do obecnego Pszczewa. Bo dawniej miejscowość ze wszystkich stron otaczały jeziora. Teraz od wschodu przylega do niego Kochle, a od zachodu jezioro Szarzeckie. Oba akweny są jednak znacznie mniejsze niż kilkaset lat temu - mówi.
Jeszcze pod koniec XIX w. kolejne jezioro przylegało do miejscowość od południowego-zachodu. Teraz w tym miejscu jest torfowisko, które przecina obwodnica. Według F. Leśnego, dawniej wyspę i Katarzynę łączyła grobla. Zaczynała się na cyplu, kończyła zaś na wysokości obecnego ośrodka kultury. - Na wał przecinający jezioro natknął się jeden z miejscowych płetwonurków - opowiada.
Skąd nazwa Katarzyna? Według miejscowej legendy, to imię córki jednego z miejscowych władców. Ojciec chciał ją wydać za woja z sąsiedniego plemienia. Ta umiłowała jednak innego rycerza. Pełna rozpaczy, nie widząc innego wyjścia, rzuciła się w fale jeziora. Ojciec z żalu po stracie jedynaczki i pragnąc uczcić jej pamięć, wybudował kościół i nazwał półwysep jej imieniem.

Kolejne podanie głosi, że właśnie stąd pochodziła jedna z kilku pogańskich żon Mieszka I. Była ponoć córką lokalnego władcy, zaś jej ślub z księciem przypieczętował sojusz z Piastami. Po małżeństwie z Dobrawką w 965 r. Mieszko odprawił ją wprawdzie ze swojego dworu, ale kontaktów nie zerwali. Tyle legenda. Wielu pszczewiaków jest jednak przekonanych, że to najświętsza prawda. Dowodem jest dla nich fakt, że podczas badań archeologicznych na Katarzynie nie odnaleziono śladów zniszczeń z połowy X w. czyli z okresu ekspansji piastowskich władców na tereny obecnej ziemi lubuskiej i w kierunku Pomorza Zachodniego. Grody plemienne Obrzan były zazwyczaj zdobywane i palone, tymczasem w pszczewskiej warowni w warstwach z tego okresu nie ma pogorzeliska. Dlaczego? - Piastowie nie musieli zdobywać grodu, skoro książę miał stąd żonę - odpowiada z powagą jeden z mieszkańców.
Półwysep położony jest na południowy-wschód od miejscowości. Wzdłuż zachodniego brzegu jeziora wije się promenada spacerowa. Co kilkanaście metrów w akwen wrzynają się drewniane kładki okupowane przez amatorów moczenia kija. - Jezioro to prawdziwy raj dla wędkarzy. Można tutaj złowić rekordowego karpia, czy suma - zapewnia miejscowy leśnik Jarosław Szałata.

Koło leśniczówki nad Kochle jest niewielka plaża, ale mieszkańcy i turyści wypoczywają przede wszystkim nad Szarzeckim pod drugiej stronie Pszczewa. To prawdziwa perełka. W słoneczne dni czysta woda kusi amatorów kąpieli, zaś wiejące tam wiatry przyciągają miłośników windsurfingu. Z Międzychodu przyjeżdża tam żeglować na desce wielkopolski lekarz Piotr Wysocki. - To idealne miejsce do surfowania. Dlatego w wietrzne dni lustro jeziora jest aż kolorowe od żagli - mówi.
Szarzeckie (nazywane także Szarcz) ma ponad 198 ha powierzchni, jego maksymalna głębokość wynosi 14,5 m. Na jego brzegami znajduje się kilka ośrodków wypoczynkowych. Akwen jest jednym z najbardziej popularnych kąpielisk na lubusko-wielkopolskim pograniczu. Z centrum wsi dojdziemy tam drogą do wsi Szarcz. To niespełna kwadrans spacerkiem. Jeśli jedziemy samochodem, można go zostawić na parkingu przed wiaduktem kolejowym. Tuż za nim rozpoczyna się kąpielisko komunalne. Za wstęp zapłacimy 5 zł, bilety ulgowe dla dzieci, młodzieży szkolnej, studentów, rencistów i emerytów kosztują 2 zł. W ośrodku jest pole namiotowe, domki, restauracja i bary. Można też wypożyczyć kajaki, rowery wodne lub łodzie. Te ostatnie cieszą się sporym zainteresowaniem wędkarzy, choć - według miejscowych - Kochle jest zdecydowanie lepszym łowiskiem od Szarzeckiego.

Osoby szukające wypoczynku na łonie natury chętnie zatrzymują się w ośrodku Karina po drugiej stronie akwenu. To ostoja ciszy i przyrody. Dojedziemy tam asfaltową drogą od zachodnich rogatek wsi. Jadąc od strony Międzyrzecza skręcamy w lewo za kapliczką otoczoną rzeźbami napoleońskich wiarusów. I przy okazji odkrywamy kolejną kartę z jakże bogatej historii Pszczewa. Znajduje się tam mogiła francuskich żołnierzy, których na początku 1813 r. zmasakrowali Kozacy atamana Płatowa.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska