Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Pszczoły mogą mnie zabić, a pod domem są ule - żali się mieszkanka Górzycy

Bożena Bryl; 0 95 758 07 61 [email protected]
- Chcę normalnie żyć, a nie stale nosić ze sobą strzykawkę i drżeć o życie - mówi Anna Kotowska.
- Chcę normalnie żyć, a nie stale nosić ze sobą strzykawkę i drżeć o życie - mówi Anna Kotowska. fot. Bożena Bryl
Anna Kotowska jest uczulona na jad pszczeli, a po drugiej stronie ulicy jest spora pasieka. - Kiedy owady opuszczają ule, boję się wyjść z domu, bo mogę to przypłacić życiem - skarży się. Sąsiad uważa, że kobieta przesadza.

Kiedy Kotowscy wprowadzili się do swojego domu, sąsiad po drugiej stronie ulicy miał kilka uli. - Nie uważaliśmy, że to problem, ale pasieka stale się rozrastała i pszczoły coraz częściej nas żądliły.

Wtedy się okazało, że jestem uczulona na ich jad - opowiada kobieta. Kiedy w 2007 roku trafiła do alergologa dowiedziała się, że użądlenie pszczoły może ją zabić.

Teraz przez cały czas ma przy sobie specjalną strzykawkę z lekiem, który w razie użądlenia ma jej uratować życie. Jest też poddawana w klinice zabiegom odczulania. - To bardzo przykra i długotrwała kuracja - mówi A. Kotowska. - Także kosztowna - dodaje.

Fiasko mediacji

Po tym jak prawie trzy lata temu A. Kotowska ciężko przeżyła kolejne użądlenia, razem z mężem zaczęli prosić sąsiada, żeby usunął ze swojej posesji pasiekę, ale nic nie wskórali. Dlatego poszli z tym do gminy i do prokuratury.

W zeszłym roku ówczesny wójt Tomasz Kowalczyk podjął się mediacji między sąsiadami. - Rozmowy trwały kilka miesięcy i skończyły się tym, że właściciel pasieki zgodził się przenieść rząd uli, które stały najbliżej drogi - mówi pełniący do wyborów obowiązki wójta, komisarz Paweł Kisielewski. To nie usatysfakcjonowało A. Kotowskiej.

- Bo to nic nie daje, pszczoły jak u nas latały, tak latają - podkreśla kobieta. Dlatego walczy o usunięcie uli. Z takim wnioskiem zwróciła się do gminy Prokuratora Rejonowa w Słubicach i radni podjęli w tej sprawie uchwałę. Sąsiad się od tej decyzji odwołał do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które uchyliło uchwałę gminnych radnych.

Zostaje sąd

- Czego ci ludzie ode mnie chcą, przecież zmniejszyłem pasiekę, odsunąłem ule - denerwuje się właściciel pasieki (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Oni mnie szarpią, gmina mnie szarpie, a ja nie zlikwiduję uli, które nas żywią - krzyczy do nas przez płot. - Wszystko jest tak jak prawo nakazuje i dajcie mi wszyscy święty spokój - dodaje.

- To co my teraz zrobimy? - pytają Kotowscy. - Gmina zrobiła wszystko co w tej sprawie mogła - twierdzi P. Kisielewski. Dodaje, że SKO uchyliło uchwałę, gdyż zgodnie z prawem taka sprawa nie może być rozpatrywana w trybie administracyjnym, lecz z powództwa cywilnego. - Dlatego z tą sprawą zwrócimy się do wydziału cywilnego Sądu Rejonowego w Słubicach - mówi prokurator rejonowy w Slubicach Mariusz Nowak. - Będziemy w tej sprawie reprezentować Annę Kotowską - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska