Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptasia grypa i tradycja napędzają sprzedaż karpi

Artur Matyszczyk
- Oj, trzeba się trochę namęczyć. Pełna łycha karpi, która wychodzi z wody to prawie 200 kg - mówi Józef Żarniewicz
- Oj, trzeba się trochę namęczyć. Pełna łycha karpi, która wychodzi z wody to prawie 200 kg - mówi Józef Żarniewicz fot. Bartłomiej Kudowicz
Jeśli handel rybami dalej będzie szedł w takim tempie, to karpi może zabraknąć w obrocie już na trzy dni przed świętami.

WĘDRÓWKA KARPI

WĘDRÓWKA KARPI

Mały, średni czy duży i tak prędzej czy później trafia na nasze stoły. Karpie z magazynów kanałami trafiają pod szopę. Tam, specjalną łychą na wysięgniku są wyławiane i wysypywane na drewniany, lekko nachylony stół. Z niego zlatują do potężnej misy. Wreszcie są ważone i lądują w wozie. Na koniec zostają przewiezione do sklepów.

Hodowcy karpi jak zwykle przed świętami zacierają ręce z zadowolenia. Sprzedaż idzie jak z płatka. Lepiej niż w ubiegłym roku. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze całkiem niespodziewanie wpływ na zbyt ryb mają informacje o ptasiej grypie w Polsce.

- To fakt. Sprzedaż drobiu nie idzie. Ludzie przerzucili się więc na ryby. Bo te jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziły - mówi Zdzisław Banaszak z gospodarstwa wędkarskiego w Osiecznicy.

Na znakomitą sprzedaż wpływa też tradycja. Banaszak nie ukrywa, że okres przedświąteczny to 90 proc. całorocznych obrotów. - W tym roku rynek jest trochę nerwowy. Były już przypadki, że niektórzy sprzedawali towar poniżej kosztów zakupu. To wprowadziło trochę zamieszania. Ogólnie sprzedaż idzie błyskawicznie. Może się zdarzyć, że karpi zabraknie już trzy dni przed Wigilią.

W tej chwili cena za kilogram ustabilizowała się na poziomie 10 zł. To w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrost o 15 proc. Zdaniem hodowców, to niska cena. Biorąc pod uwagę dużo większy wzrost kosztów pasz czy benzyny. Konsumenci mogą więc być zadowoleni.

- Dla nas cena o złotówkę, może o dwie byłaby adekwatna do włożonych kosztów - zdradza Banaszak.

W tej chwili w gospodarstwie w Osiecznicy prace wre na najwyższych obrotach. Z 10 magazynów, czyli rybnych zbiorników, pełnych jest sześć. W każdym około 20 ton karpi różnej wielkości. Za granicę wybierane są te duże - od trzech do nawet pięciu kilogramów. Niemcy wolą duże sztuki. A jakie są tak naprawdę najlepsze? - Kwestia gustu. Ja osobiście uważam, że idealne są takie od 1,2 do 1,5 kg - zdradza Banaszak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska