Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pustynia, główna oś Ziemi i niezwykłe bunkry. Poznaj tajemnice poligonu w Świętoszowie

Dariusz Chajewski
Dariusz Chajewski
Czołgi na pustyni? Nic podobnego, to Świętoszów. Już od lat walory tego ośrodka szkolenia poligonowego docenia wiele armii świata
Czołgi na pustyni? Nic podobnego, to Świętoszów. Już od lat walory tego ośrodka szkolenia poligonowego docenia wiele armii świata Mariusz Kapała/www.polska-org.pl/dolny-slask.org.pl/archiwum/st. chor. Rafał Mniedło
Pustynia, sawanna, bunkry, cietrzewie i oś naszej planety. Te wszystkie nieznane atrakcje znajdują się na terenie świętoszowskiego poligonu. Rywalizuje on o miano największego poligonu w Europie tylko z Poligonem Jaworowskim na Ukrainie, ale nie tylko dlatego jest wyjątkowy.

Na wstępie uwaga. Jeśli chcecie sprawdzić, czy rzeczywiście na świętoszowskim poligonie są wszystkie te atrakcje, o których piszemy, wcześniej zwróćcie się z prośbą o zgodę do komendy ośrodka szkolenia poligonowego w Dobrem nad Kwisą. Bowiem trudno będzie wmawiać, iż tylko zabłądziliście, a zresztą nie ma to sensu. Wojskowi mają mnóstwo nieproszonych gości, przede wszystkim grzybiarzy i zbieraczy złomu. Jakiś czas temu ci ostatni ukradli nawet czołgi T-35, które służyły jako cele ćwiczebne. Przy blisko 40 tysiącach hektarów powierzchni poligonu wojskowi musieliby dysponować małą armią do obrony granic poligonu, zwłaszcza że są przecież atakowani ze wszystkich stron. I to nie jest działanie na zasadzie psa ogrodnika. Wojskowi walczą przede wszystkim o to, by tym wszystkim nieproszonym gościom nie stała się krzywda.

Wybuchowa przyroda

Dlaczego warto odwiedzić - chociażby wirtualnie - teren poligonu? Przede wszystkim ze względu na przyrodę. Tu znajduje się południowy kres Wzgórz Dalkowskich, zbudowany z falistych i pagórkowatych zwałów piasku, otoczonych pradolinami Bobru i Kwisy.

Do tego równie piaszczysty fragment Borów Dolnośląskich - nizina zbudowana z wydmowych stożków napływowych, naniesionych przez rzeki. W efekcie znaczne połacie poligonu, zwłaszcza te narażone w przeszłości na działalność wojskową, do złudzenia przypominają Saharę.

To lubusko-dolnośląska pustynia. I wyglądem bije na głowę przereklamowaną Pustynię Błędowską, gdzie więcej dziś krzaków niż piasku. Wojskowi zresztą skwapliwie dodają, że poligon naprawdę przypomina pustynię. Pada tu rzadko i nawet obserwując chmury, ma się wrażenie, że deszcze omijają ten teren. Upały doskwierają, a gdy zrywa się wiatr, zdarzają się najprawdziwsze burze piaskowe. Twarz wędrowca sieką igiełki piasku. Nic dziwnego, że kolejne armie ćwiczą tu walkę w afrykańskich warunkach. Do tego wspaniałe wrzosowiska, które zwłaszcza jesienią wyglądają niesamowicie... To wówczas mekka pszczelarzy, którzy ściągają tutaj tłumnie w porze kwitnienia wrzosów.

Przyrodnicy zachwycają się okolicą

Znajdziemy tutaj kawał sawanny i niezły skrawek piaszczystej pustyni. Mamy wilki, których tropy tędy wiodą. Podobno kręci się tutaj co najmniej kilka watah. Do tego bardzo już rzadkie cietrzewie.

Nie brak tu także ciekawostek geologicznych. Chociażby zbiornik idealnie czystych wód podziemnych o powierzchni około 1025 km kw. z 292 tys. m sześc. wody.

Na skutki działalności poligonu nie narzekają nawet „zieloni”. I to nie tylko ze względu na cietrzewia. To właśnie dzięki wojskowym mamy wydmy i wrzosowiska. Tam, gdzie czołgi przestały jeździć, gdzie nie strzelają z broni większego kalibru i nie ćwiczą saperzy, wrzosowiska wypierane są przez las.

Tymczasem regionalista Maciej Boryna tłumaczy, że przez wieki tereny te były jednym wielkim bagniskiem. Wzgórze, na którym kiedyś znajdowała się miejscowość Koberbrunn, licząca niegdyś 300 mieszkańców, wyglądało niczym wyspa wśród mokradeł. Dziś stąd obserwuje się strzelanie. I z tego wzgórza widzieliśmy niedawno, jak trąba powietrzna kręciła piaskami wydm w Świętoszowie. Niedaleko była oczyszczalnia ścieków oparta na... pumeksie.

Na skraju woj. dolnośląskiego i lubuskiego doszło do ogromnego pożaru trawy i trzcinyFrancja - Paryż. Pożar Katedry Notre Dame. WIDEO:

LUBUSKIE. DOLNOŚLĄSKIE. Ogromny pożar traw na poligonie. W a...

Poligon z tradycjami

Za sprawą rodziny von Dohna w 1898 pomiędzy Żaganiem a Świętoszowem zaczął powstawać poligon, który dynamicznie rozwijał się aż do końca I wojny światowej - w 1905 zajmował powierzchnię zaledwie 5 tys. ha. Po dojściu nazistów do władzy w 1933 powiększono teren poligonu do tego stopnia, że w czasie II wojny światowej należał on do największych na terenie III Rzeszy.

W latach 40. na jego obszarze, a był przeznaczony od początku istnienia do szkolenia oddziałów artylerii, piechoty, saperów i strzelców, ćwiczyło od 60 do 70 tysięcy żołnierzy Wehrmachtu (wojsk lądowych i Luftwaffe), Waffen-SS oraz Abwehry.

Jak chce tradycja, to tutaj do działań w piaskach Sahary wprawiali się żołnierze słynnego Lisa Pustyni, czyli Erwina Rommla. Po wojnie wykorzystywany przez jednostki Armii Czerwonej, głównie przez stacjonującą w Świętoszowie 20. Zwienogrodzką Dywizję Pancerną. Ludowe Wojsko Polskie mogło korzystać z obiektu dopiero od momentu powstania Układu Warszawskiego w 1955, we wspólnych ćwiczeniach z pozostałymi wojskami państw Układu. W 1992, po opuszczeniu Świętoszowa przez wojska rosyjskie, obie części poligonu zostały połączone, tworząc wówczas największy w kraju kompleks szkolenia poligonowego...

To nie było pustkowie

A wcale tak być nie musiało. Po 1945 roku do otaczających ten teren miejscowości zjechali nawet przesiedleńcy ze Wschodu. Ale wkrótce kazano im opuścić nowe domy. Tak stało się z miejscowościami: Studzianka, Huette, Hirtenau, Koberbrunn, Hilgerei, Buchwalde...

Co charakterystyczne, wiele z nich miało w nazwie określenie „studnia” lub „źródło”. Bo na tym niemal pustynnym terenie właśnie woda była najważniejsza.

Na przedwojennej pocztówce okolica reklamowała się bliskością obiektów wojskowych, piaskami, słońcem i... oliwioną systematycznie osią Ziemi. Bowiem z poligonowych miejscowości najsłynniejsza jest - a raczej była - Koberbrunn.

Pierwotnie to raptem gospoda na rozstajach, później osada na prawach gminy założona w XVIII w. przy lokalnym trakcie komunikacyjnym i na południowej rubieży Księstwa Głogowskiego. Ale nie z tego słynęła. Zakamarki poligonu kryją bowiem niesamowite historie, które opowiada regionalista Maciej Boryna. Wedle legendy, tu mieści się wielka oś Ziemi, którą miejscowi ludzie musieli oliwić - opowiada Boryna. I przedwojenni mieszkańcy okolicy potrafili to „sprzedać”. Na ówczesnej kartce pocztowej widać właśnie akcję takiego smarowania. Po wsi pozostała jedna z charakterystycznych dla okolicy wież, nieco bunkrów... Towarzyszący nam wojskowi anomalii magnetycznych nie zauważyli, może dlatego, że posługują się raczej GPS. Natomiast rzeczywiście w okolicy występują dziwne kłopoty z łącznością.

WIDEO: Amerykanie ćwiczą na polskim poligonie

Wojskowe miasto

Wreszcie Świętoszów. W czerwcu 1925 roku liczył 920 mieszkańców. Liczba ta wzrosła do 1433 osób w 1939 r. W latach 30. wieś dzieliła się na górną i dolną. Bardziej okazale prezentowała się Górna Wieś, która posiadała duże domy w większości wybudowane w dobie I wojny światowej. Świętoszów przed wojną wyglądał jak małe miasteczko. Były tutaj sklepy, restauracje i zakłady rzemieślnicze oraz fabryka papieru, pralnia, browar i stacja kolejowa. W 1938 roku wybudowano remizę strażacką wyposażoną w nowoczesny sprzęt gaśniczy. We wsi znajdowały się także ośrodki opieki medycznej.

Na miejscowym cmentarzu pogrzebano - podobno - żołnierzy radzieckiego batalionu, którzy odmówili wyjazdu podczas interwencji na Węgrzech.

Jest także opowieść o pomniku stojącym w miejscu katastrofy, w której w sierpniu 1939 życie straciło siedmiu lotników. Przygotowywali się do ataku na Polskę. W innym punkcie krzyż, tu - już całkiem niedawno - zginęły grzybiarki, które szukały prawdziwków na poligonie. Znalazły niewypał. W innym miejscu rósł dąb, przez przedwojennych mieszkańców zwany Baryłką Masła. Mógł równać się z nim tylko Chrobry. A tu, przy wieży, był Waldhaus i leśniczówka, a dalej wieś, po której zostały tylko zarysy domostw.

Okazuje się, że Niemcy bardzo dbali o edukację, nawet tu dojeżdżali nauczyciele. Ale było to takie odludzie, że pedagog z Żagania zamarzł w drodze na zajęcia.

Miejscowość się... rozpłynęła

Wreszcie Pstrąże, czyli przedwojenny Strans. Były tu efektowne koszary, domy oficerów, szkoła... Po wyjściu Rosjan miejscowość zaczęła znikać w błyskawicznym tempie. Jak opowiadają bywalcy, niejedną willę w okolicy zbudowano z wyszabrowanego tu klinkieru i zbito niejedną fortunę. Był czas, że o obiekty starał się Monar Marka Kotańskiego, ale sprawa rozeszła się po kościach. Wówczas mówiono, że takich ładnych obiektów szkoda dla... narkomanów.

Jak na Linii Maginota

Robert Jurga, który zajmuje się fortyfikacjami, tłumaczył nam kilka lat temu zasady budowy ćwiczebnych bunkrów. Między dwoma z nich były rozciągane liny tzw. tarczociągów. Bunkry powstały prawdopodobnie w drugiej połowie lat 30. ub. wieku. Niemcy oszczędzali już na prętach zbrojeniowych. Wewnątrz na ścianach znaleźliśmy napisy po niemiecku, rosyjsku i polsku. Ślad kolejnych szkolących się tu armii. Podobnym śladem są charakterystyczne wieże, przypominające latarnie morskie. I postumenty starych pomników.

Jednak wizyta na poligonie w Świętoszowie to marzenie wielbicieli fortyfikacji. Na razie trudne do spełnienia. Tu ciągle zostaje wiele do odkrycia. Właśnie ruszyliśmy na poszukiwanie tajemniczego bunkra... Ten schron nazywany był silosem lub wyrzutnią. Przechowywano tu rakiety z głowicami. Wiadomo jakimi.

Mijamy kolejne umocnienia. Dla nas wszystkie są interesujące, fachowcy eliminują je jako... pospolite. Z reguły pełniły, podobnie jak wieże, rolę punktów obserwacyjnych. Tymi umocnieniami nikt nie zajmował się naukowo, nikt nie wie, ile ich jest, do czego służyły. Żeby je chronić, trzeba zrobić inwentaryzację. Już widać, ile złego wyrządzili złomiarze. I tak szczęście, że są na zamkniętym poligonie.

Na koniec docieramy do jednego z celów naszej podróży. Bunkry są trzy: dwa zniszczone, jeden w stanie niemal idealnym. Tymczasem budowla jest naprawdę okazała.

- Niesamowity, bardzo przypomina te na Linii Maginota. „Bunkrowcom” wystarczy przesunięcie okienka strzelniczego o kilka centymetrów, by gubili się wśród „ochów” i „achów” nad oryginalnością konstrukcji. Ale te budowle w Świętoszowie naprawdę są niezwykłe.

Identyczne znajdują się w... Bawarii. Najprawdopodobniej na tym poligonie testowano nowe rozwiązania techniczne. Umocnienia mają kopuły balonowe kryte blachą, a nie z litego żelaza. W niektórych pozostawiono wolne komory, których nie zalano betonem. Prawdopodobnie sprawdzano odporność ścian przy różnych wypełnieniach.

Wyobraźcie sobie wielkie pust

Wróblin Głogowski to wieś widmo, jak z apokalipsy. A pośrodk...

Zresztą one między sobą nieco się różnią. Przy jednym mamy coś na wzór fosy. W innym kopuła prawdopodobnie wyjeżdżała z wnętrza, oddawano strzał i ponownie się chowała.

A na deser czekają tzw. silosy, o których potocznie mówiono wyrzutnie. Tu przechowywano rakiety i jak zapewniają nasi wojskowi przewodnicy, geiger (licznik Geigera) podobno długo tu tykał. Podczas naszej wizyty zalegał tutaj stos butelek. To ślady po pikniku wielbicieli jazdy po poligonie quadami i motocyklami crossowymi. Praktycznie są nie do doścignięcia i zidentyfikowania - odkręcają tablice rejestracyjne. Nie tak dawno udało się jednego pochwycić, ale tylko dlatego, że wpadł do bagniska.

Ale rekord nieproszonych gości pobili dwaj Niemcy, którzy wjechali na teren poligonu w drodze do Czech. Pokazywali swoją samochodową nawigację satelitarną. I rzeczywiście, według niej, najkrótsza droga wiodła przez poligon w Świętoszowie. Oczywiście, nawigacja pokazywała przy okazji kilka mostów i miejscowości, których już nie ma...

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Zobacz, jak w Świętoszowie ćwiczyli Amerykanie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska