Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rachunki to przysyłają

(kris)
Otwarcie było z wielką pompą. Pierwszych inwestorów prawie noszono na rękach. I wciśnięto im kota w worku.

Firma Jadik - to pierwszy inwestor w nowosolskiej podstrefie Kostrzyńsko-Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Hala już prawie gotowa. Rok temu okazało się, że z hektarowej działki trzeba "odliczyć" 20 arów, czyli 20 proc. powierzchni. Tyle zabiera pas (ok. 20 na 100 m) tzw. strefy ochrony lasu, gdzie budynków stawiać nie można. - Wychodzi na to, że sprzedali mi ziemię z 20 arami nieużytków - denerwuje się właściciel firmy (nie chce podać nazwiska).
Gdyby to było kilka metrów szerokości, machnąłby ręką. Ale 20 arów to już problem.
- Kupując ziemię, przewidywałem postawienie drugiej hali, ale teraz się nie zmieści. Nie kupiłbym gruntu, gdybym o tym wiedział wcześniej - podkreśla przedsiębiorca. Za tych 20 arów musi też płacić miastu i strefie ok. 200 zł miesięcznie. - Za frajer - uważa.

Rachunki to przysyłają

Wadze strefy poprosiły go o propozycję rozwiązania problemu. - Zaproponowałem oddanie pasa ziemi z drugiej strony działki - mówi. Czeka na to od roku i traci cierpliwość. - Nie chcę szkodzić wizerunkowi miasta i strefy - podkreśla. - Ale chciałbym być przez władze strefy traktowany poważnie. Przecież buduję tu zakład, który zatrudni setkę ludzi, a nie jakiś garaż.
Podobny kłopot ma firma Dried Flowers z Bytomia Odrz. Jej działka wchodzi w strefę ochrony miasta. - Na tych kilkunastu metrach mogę sobie najwyżej zrobić parking albo posiać trawę. Ale przecież nie po to kupowałem grunt - denerwuje się szef firmy Tadeusz Krawczyński. Kiedy "feler" wyszedł na jaw, władze strefy zapewniły go, że dostanie ziemię z drugiej strony hali. - I to by mnie urządzało - przyznaje przedsiębiorca.
Te obietnice padły... rok temu. Od tego czasu T. Krawczyński pisze, dzwoni, prosi. - A odpowiedzi nie ma. Nawet nikt nie przyjechał i nie sprawdził, jak to wygląda. Ale rachunki to przysyłają - dodaje z przekąsem. Też myśli o budowie drugiej hali. Ale się nie zmieści, bo brakuje właśnie tego "paska".

Dłuuugie procedury

Wiceprezes strefy kostrzyńsko-słubickiej Krzysztof Giniewski winą za zamieszanie obarcza... inwestorów. - Wszystkie wymagania są podane w planie zagospodarowania przestrzennego. Także minimalne odległości od lasu czy drogi - podkreśla. - Przecież my wiemy tylko, ile inwestor chce ziemi. A nie, gdzie chce postawić halę - dziwi się. - Dotąd wydaliśmy w strefie około 80 zezwoleń, także dla zagranicznych inwestorów. I takich problemów nie było.
Skoro nie strefa jest winna, to dlaczego obiecała zamianę działek? - Obietnica była - potwierdza K. Giniewski. Czemu od roku nie została spełniona? - Takie są procedury, musieliśmy mieć np. zgodę rady nadzorczej - tłumaczy. I zapewnia, że T. Krawczyński może już spać spokojnie. - 15 kwietnia podpiszemy akt notarialny z zamianą działek - zapowiada.
A inwestor z Nowej Soli? - Jeśli będzie trzeba, zrobimy podobną zamianę - obiecuje wiceprezes. I podkreśla, że każdy inwestor jest otoczony opieką. - Tym dwu obiecaliśmy, że w każdej chwili mogą podpisać np. umowę dzierżawy, aby nie zakłócać budowy - zaznacza K. Giniewski.
Za zamianę przedsiębiorcy nie będą musieli płacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska