Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radni z Gorzowa podzielili pieniądze. Pieniądze podzieliły też radnych

Wojciech Wyszogrodzki, 95 722 53 62, [email protected]
Sesję budżetową, ostatnią przed Bożym Narodzeniem, zwieńczyła daleka od świątecznego klimatu wymiana uprzejmości między prezydentem a radną Grażyną Wojciechowską
Sesję budżetową, ostatnią przed Bożym Narodzeniem, zwieńczyła daleka od świątecznego klimatu wymiana uprzejmości między prezydentem a radną Grażyną Wojciechowską Tomasz Rusek
Mimo czekającego opłatka, zbliżających się świąt trudno doszukiwać się tutaj niecodziennej atmosfery, zgody, szacunku i zrozumienia. To przecież sesja budżetowa, która wyzwala różne instynkty.

Dawniej ten rytuał mogliśmy śledzić podczas samej sesji, teraz radni starają się dogadać z prezydentem (i ze sobą) poza wzrokiem mediów, na formalnych i nieformalnych spotkaniach. W tym roku dzięki aktywności prezydenta na Facebooku poznaliśmy nieco lepiej budżetowe kulisy. Okazuje się, że radni ustalili harmonogram prac i sami go nie przestrzegali (wnioski wpływały po czasie, jeden był nawet napisany odręcznie). Z jednej strony w ostatniej chwili zgłaszali propozycje, a potem domagali się, by przerwać sesję, bo muszą zastanowić się nad rozwiązaniami prezydenta. Pojawił się nawet pomysł, by sesję dokończyć w przedświąteczną sobotę (to już wiadomo, kto pracuje wtedy w domu…). Bo termin uchwalania budżetu to już tradycyjnie okolice Bożego Narodzenia, co oznacza dzielenie się opłatkiem. Tradycyjnie też radni zostają wtedy sami. Po kilkugodzinnych kłótniach ani prezydent, ani jego pracownicy nie mają ochoty składać im życzeń. Zresztą i sami radni są podzieleni. Gdy w tym roku przewodniczący Jerzy Sobolewski zaprosił ich do opłatka, z ust Grażyny Wojciechowskiej usłyszał: - Z kim? Z wrogami?

Tradycyjnie również z innymi radnymi (i z prezydentem) nie potrafi dogadać się klub PiS i rzadko prawicowe poprawki trafiają do budżetu. A jak już to się zdarzy - sytuacja z tej środy - to i tak wnioskodawcy głosują przeciwko całemu budżetowi. - W tym punkcie chętnie posłucham radnych i nie wykonam budżetu. Nie podpiszę umowy z PWSZ - podkreślał prezydent. Poszło o obcięcie 20 proc. budżetu filharmonii (czyli 1,2 z 6 mln zł), z czego połowa trafić ma do tej uczelni. PWSZ domagała się 3 mln zł i po to 7 godzin na sesji siedzieli prorektor Arkadiusz Wołoszyn oraz kanclerz Roman Gawroniak.

Najpierw radni prawicy chcieli dać uczelni pieniądze z budżetu obywatelskiego, potem wpadli na to, by obciąć urzędnikom. No to poczuli się w końcu jak władze miasta, gdy na sesję przychodzą zainteresowani kupcy, przedsiębiorcy, nauczyciele czy uczniowie. Urzędnicy pracujący na co dzień z działami i paragrafami budżetowymi już po pierwszych liczbach podawanych przez radnego Romana Sondeja zrozumieli, że PiS chce zmniejszyć właśnie ich zarobki. I przekazać zaprzyjaźnionej z tym ugrupowaniem PWSZ. Tę bliską relację było widać aż nadto w częstych rozmowach polityków z przedstawicielami uczelni. Zapewne prorektor Wołoszyn i kanclerz Gawroniak czuli na sobie wzrok urzędników. A już na pewno usłyszeli: - To z naszej krwawicy.

W czasie głosowania urzędnicy aż wstają, by dokładnie przyjrzeć się, kto za czym głosuje. W tej sprawie radni podnoszą rękę kilkakrotnie, bo pojawia się problem z liczeniem do 25. Gdy propozycja upada, słychać brawa ze strony widowni. - Idźcie razem z fikołkami - rzuca z wymuszonym uśmiechem kanclerz Gawroniak, nawiązując do dobrej współpracy miasta z Zamiejscowym Wydziałem Kultury Fizycznej.

Później jednak udaje się prawicy zabrać pieniądze filharmonii i prezydent zapowiada zwolnienia w tej instytucji. Wytyka to klubom PiS oraz PO, a także Grażynie Wojciechowskiej, która włącza się po swojemu do dyskusji. - Proszę się na mnie nie wydzierać, nie jestem gówniarzem. Nie będę z panią dyskutował. Nie ma pani ani grama kultury - rzuca natychmiast prezydent, też podnosząc głos. Radna nie pozostaje dłużna: - Ja nie powiem, jakie ty szkoły kończyłeś. Albo nie skończyłeś.
Czy może więc dziwić, że chwilę potem, przy głosowaniu za zgodą na wzięcie kredytu, Grażyna Wojciechowska była przeciwko? - Za takie zachowanie prezia - podkreśliła. Swoje w dialogu z prezydentem dokłada też Marek Surmacz: - Z panem może dyskutować tylko prokurator.

I jak tu nie przyznać racji radnemu Jakubowi Derech-Krzyckiemu, który wyżej ocenił przedszkolaków niż koleżanki i kolegów z rady. Za co dostał gromkie brawa z widowni.

Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska