Kwiatkowski jest radnym pierwszą kadencję. W październiku został szefem klubu ośmiu radnych Samorządność w gminie Strzelce Kraj. Jednak długo się nie narządził, bo od grudnia nie pojawia się na sesjach. Szkopuł w tym, że od połowy grudnia nie pojawia się także w pracy.
Jest znanym i lubianym przez uczniów nauczycielem historii w miejscowej podstawówce, ale ma jedną wadę: częsta absencja w pracy. W tej sprawie dzwonił do nas jeden z rodziców, który na wstępie prosi o anonimowość. - Uczniowie go bardzo lubią, ale często mają zastępstwa, a tak nie powinno być. Jeśli choruje, niech weźmie urlop zdrowotny (nauczycielom przysługuje roczny urlop na podratowanie zdrowia - red.), a nie że raz jest, raz go nie ma. Dzieci chcą się normalnie uczyć - złości się jeden z rodziców. Dyrektor szkoły Aldona Ułasowiec przyznaje, że "trudno jej o tej sprawie rozmawiać". - Ma dobrą opinię u uczniów - przyznaje.
Jednak kodeks pracy jest bezlitosny. Wcześniej Kwiatkowski także miał momenty, że z dnia na dzień nie przychodził do pracy. Ale zawsze przynosił zwolnienia lekarskie. Od grudnia znowu nie prowadzi lekcji, nie ma z nim żadnego kontaktu (nie odbiera telefonów) i nie dostarczył do szkoły zwolnienia od lekarza. Dyrektor przyznaje, że uczniowie mają zastępstwa z wykwalifikowanymi nauczycielami, ale "taka sytuacja nie może trwać wiecznie".
Za tym idą także dodatkowe pieniądze za nadgodzinny. - Nie mogę nikogo zatrudnić, bo nie wiem czy pan Kwiatkowski nie wróci do pracy - tłumaczy dyrektor. Sprawa zapewne rozwiązana zostałaby szybciej, gdyby nauczyciel nie był radnym. Bowiem na zwolnienie go z pracy pracodawca musi mieć zgodę Rady Miejskiej.
Dyrekcja złożyła oficjalne pismo do biura rady już 24 stycznia, ale rajcy dopiero wczoraj głosowali w tej sprawie. Jednogłośnie wyrażono zgodę na dyscyplinarne zwolnienie Kwiatkowskiego. - Kto by głosował przeciw byłby hipokrytą. W innym zakładzie pracy już dawno taka osoba byłaby zwolniona - podkreśla radna Mirosława Niedźwiedź. Dodaje, że radny sam sobie na to "zapracował".
Szefowa rady Elżbieta Łabędź (należy do klubu Kwiatkowskiego) przyznaje, że jego sytuacja jest "trudna". - Ten człowiek ciężko choruje, ale innej decyzji podjąć nie mogliśmy - mówi. Mimo nieobecności na sesjach i komisjach Kwiatkowski ma wypłacaną dietę. - Dlaczego? - pytamy przewodniczącą.
- Wcześniej, gdy nie uczestniczył w pracy rady przynosił zwolnienia lekarskie - odpowiada. - Jak będzie teraz? - dociskamy. Łabędź przyznaje, że jeśli nieobecności będą nieusprawiedliwione, będzie trzeba pomyśleć "co dalej z dietą". Teraz na piśmie decyzję radnych będzie musiał zobaczyć Kwiatkowski. Jeśli nadal nie będzie z nim kontaktu, sprawa trafi najprawdopodobniej do sądu. Byliśmy w środę pod drzwiami mieszkania Kwiatkowskiego, ale nie otworzył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?