Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny Jacek Budziński o połączeniu miasta Zielona Góra z gminą: - Gmina nie wierzy miastu

Leszek Kalinowski 68 324 88 74 [email protected]
Jacek Budziński, zielonogórzanin, z wykształcenia historyk, pracuje jako nauczyciel w III LO w Zielonej Górze.
Jacek Budziński, zielonogórzanin, z wykształcenia historyk, pracuje jako nauczyciel w III LO w Zielonej Górze. Mariusz Kapała
- Moim zdaniem do połączenia miasta z gminą teraz nie dojdzie. Raczej w nieodległej przyszłości - uważa radny PiS Jacek Budziński, wiceprzewodniczący rady miasta.

- Jest pan zwolennikiem połączenia miasta z gminą, ale chyba nie ze wszystkim, co proponuje prezydent, pan się zgadza?
- Uważam, że połączenie miasta z gminą jest korzystne dla obu samorządów. Ale inaczej patrzę na ten temat niż prezydent. Co nas różni? Od samego początku mówiłem, że pieniądze z ministerialnego bonusa, a one w/g mnie są rzeczywiste, a nie wirtualne jak miliard, o którym co chwilę mówi prezydent, w całości nie powinny trafić do gminy. Bo przecież całkowite koszty, związane z połączeniem ponosi miasto. Choćby te dotyczące funkcjonowanie Biura Analiz i Rozwoju, przeprowadzanych socjologicznych badań czy informowania mieszkańców o tematyce połączenia. Poza tym dorzućmy do tego jeszcze 6 mln zł dla sołectw z funduszu integracyjnego na lata 2013-2014, pieniądze na drogę do strefy w Nowym Kisielinie czy choćby zapisane w tegorocznym budżecie Zielonej Góry 12 mln zł na uzbrojenie terenów strefy i zakup działek w Nowym Kisielinie.

Zobacz też Zielona Góra: Połączenie miasta z gminą Zielona Góra za sto milionów

- To jak według pana powinny być podzielone pieniądze za zgodne połączenie?
- Mówiłem, że sprawiedliwy byłby podział pół na pół, gdyż w Zielonej Górze także mamy swoje potrzeby. Ostatecznie zagłosowałem za rozwiązaniem 70 mln zł dla gminy, 30 dla miasta (gmina dostanie jeszcze 30 mln zł z Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych - przyp. red.). Bo w ważnych dla miasta i regionu sprawach trzeba iść na kompromis. Ale sprawa tych pieniędzy to nie jest jedyna rzecz, która różni mnie z prezydentem.

- Czego dotyczy ta druga?
- Rozumiem, że będziemy więksi nie tylko od Gorzowa, ale także od Poznania. Ale tak się stanie przy wielokrotnie mniejszy budżecie, niż dysponuje stolica Wielkopolski. Tymczasem trzeba będzie zapewnić sprawną komunikację miejską czy choćby odśnieżanie dróg. To wszystko kosztuje. Uważam, że prezydent poszedł za daleko. Powinniśmy patrzeć na sprawę bardziej egoistycznie.

- To znaczy?
- Przyłączyć do miasta wsie leżące najbliżej Zielonej Góry, a więc Stary i Nowy Kisielin, Raculę, Drzonków, Ochlę, Zawadę, Przylep, może i Łężycę. Wtedy zarówno dla miasta jak i tych wsi byłby to biznes. Większe podatki z PiT i CiT pozwoliłby na szybki rozwój. Od razu byłby zysk. Silna Zielona Góra i silne wsie dałyby, nowy, sprawniejszy i bogatszy organizm. Znacznie niższe byłyby koszty utrzymania i inwestowania niż w przypadku połączenia się z całą gminą.

- No a co z pozostałymi wsiami?
- Mogłyby wejść w skład sąsiednich gmin. To rozwiązanie administracyjne wymagałoby zgody ze strony PO i PSL, współdziałania z koalicją rządzącą. Tymczasem prezydent ostatnio poszedł z PO na wojnę. Poza tym zapytałbym mieszkańców wymienionych wsi w referendum, czy chcieliby takiego połączenia. Myślę, że byliby za.

- A jeśli wsie powiedziałyby, że nie chcą się łączyć?
- To powinniśmy sobie dać spokój z tym przedsięwzięciem. Choć patrząc na przykład Rzeszowa, który stopniowo przyłącza kolejne wsie, gdyż widząc zyski, same do tego dążą. Wierzę, że to by się udało.

- Czy nad rozwiązaniem prezydenckim już powinniśmy głosować?
- Prezydent w lutym nie zorganizuje referendum, gdyż gmina w/g mnie wykorzysta wszelkie możliwości prawne, by zwlekać z tą kwestią. Pozostaje maj lub jesiennie wybory samorządowe. Ten jesienny termin napędziłby frekwencję, ale z pewnością zostałby wykorzystany przez wójta i radnych gminy jako element kampanii wyborczej, a to niedobrze dla sprawy. Nie mieszajmy jej z polityką.

- A prezydent?
- Dla niego to też ważne zagadnienie w przyszłorocznych wyborach. Drugiego basenu już nie zbuduje. Inne inwestycje? Owszem, są remonty dróg, ale to nie jest tak spektakularny wyczyn jak budowa Centrum Rekreacyjno-Sportowego. Dlatego prezydent odkurzył pomysł połączenia miasta i gminy. Co ciekawe wziął się za to poważnie dopiero w trakcie swojej drugiej kadencji. Ale myślę, że lepiej późno niż wcale i niezależnie od wyniku referendum prezydent i tak zyska. Jeśli mieszkańcy zagłosują za, ogłosi, że połączenie to jego sukces. Jeśli wielkiej Zielonej Góry nie będzie, prezydent Kubicki zapewne powie, że to przez radnych miejskich, którzy mieli inne zdanie niż on oraz że to wina radnych gminy i wójta, którzy niechętni są temu przedsięwzięciu.

- Dojdzie do połączenia czy nie?
- Nie teraz. Raczej w nieodległej przyszłości. Co prawda wyniki badań są bardziej optymistyczne niż moja ocena. Często rozmawiam z mieszkańcami wsi. Uważam, że w gminie na jednego zwolennika połączenia przypada dwóch, trzech przeciwników. Dlaczego? Nie wierzą w deklaracje i decyzje prezydenta, i rady. Docierają do nich niepokojące informacje chociażby z MZK (pracownicy chcą podwyżek) oraz, że przedsiębiorcy z miasta przenoszą się do gminy. Za duży jest we wsiach ładunek nieufności. Dlatego uważam, że przegramy referendum w gminie. Słyszę to też od mieszkańców wsi. Gdy pytam o 6 mln zł przekazanych z budżetu miasta dla sołectw, często odpowiadają: Skoro dajecie, to bierzemy, a i tak zagłosujemy przeciw.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska