Krystian Ksobiraj jest ochroniarzem. Od lat, właściwie od samego początku trwania imprezy, kieruje ruchem podczas Festivalu Garbicz.
- Co roku wygląda to tak samo. Wszyscy spokojnie czekają na swoją kolej. Uśmiechają się, czasami nawet sami zagadają. Miejscowi wiedzą, że przez kilka dni ruch będzie tu bardziej wzmożony i też nie mają pretensji - opowiada nam K. Ksobiraj.
1 sierpnia 2019 roku było jednak zupełnie inaczej...
,,Groził, że mnie rozjedzie"
Był czwartek, upalne lato. W małej wiosce nieopodal Torzymia rozpoczęła się właśnie kilkudniowa impreza muzyczna - Garbicz Festival, na który przyjeżdżają tysiące ludzi z całego świata. Organizatorzy dokładają wszelkich starań, by nie tworzyły się gigantyczne korki, dlatego ruch przez te kilka dni odbywa się wahadłowo.
- W tym miejscu wioski uliczka jest bardzo wąska, wjeżdżają tędy autobusy z gośćmi festiwalu, dlatego kierowanie ruchem jest niezbędne. Zawsze zgłaszamy to do odpowiednich organów, są wydawane na to pozwolenia, wszystko jest zgodne z procedurami - tłumaczy nam Dariusz Tuzimek, rzecznik prasowy Garbicz Festival.