Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny pyta o podwyżki

Katarzyna Borek
W czwartek PiS chce przedstawić własne wyliczenia dotyczące podwyżek, które Janusz Kubicki dał wybranym urzędnikom. Sprawę ujawniła "GL".

To właśnie z "GL" radny PiS, wiceszef rady miejskiej Jacek Budziński dowiedział się podwyżkach. Przeczytał, zdenerwował się i zadał na sesji prezydentowi kilka konkretnych pytań odnoszących się do ujawnionych przez nas informacji. Chciał wiedzieć m.in., ile wynosiła najniższa, a ile najwyższa podwyżka. W zestawienie kwot rozbitych na poszczególne wydziały i biura urzędu miasta.

- Nie otrzymałem odpowiedzi na te pytania - mówi radny. Zażądał uzupełnienia, którego do dziś nie otrzymał. Zapowiada, że PiS przedstawić własne wyliczenia dot. podwyżek. Podobno bardzo interesujące. Szczegóły mamy poznać jutro. Wczoraj ustaliliśmy jednak, że PiS będzie chciało prawdopodobnie wykazać, że poprawka do tegorocznego budżetu i spełniona prośba prezydenta o kwotę ponad 241 tys. zł na zwiększenie płac w urzędzie miasta, ma związek z podwyżkami. A nie ze zmianą struktury organizacyjnej miasta i 12 nowymi etatami.

Prawo opozycji

- Prawem opozycji jest oceniać tego typu decyzje prezydenta - mówi szef prezydenckiego gabinetu Tomasz Nesterowicz. - Pan radny dostanie uściślenie informacji.
Z oficjalnych odpowiedzi, które na razie dostał radny od prezydenta Janusza Kubickiego wynika, że podwyżkę dostało w sumie 50 pracowników. Średnio wyniosła 454,58 zł. Wzrost wiązał się z objęciem funkcji kierowniczych lub zwiększeniem obowiązków przez dotychczasowych pracowników.

Przypomnijmy, jak to było z tymi podwyżkami. Przyznanymi w kwietniu, ale cała sprawa wyszła na jaw kilka tygodni później, po naszych artykułach. Na liście kilkudziesięciu osób, którym podwyższono pensję, 33 nazwiska należały do podwładnych Tomasza Wontora. On sam zyskał 1.300 zł z powodu awansu na pełniącego obowiązki szefa wydziału podatków i opłat lokalnych. Potem został jednak zdegradowany w urzędniczej hierarchii, przeniesiony do innego wydziału, ale pensję w wysokości 5.600 zł brutto zachował.

Prezydent też nie chciał wówczas podać nam konkretnych informacji. Tłumaczył, że zmieniając zasady wynagradzania niektórych pracowników, przeciwdziałał dyskryminacji płacowej. Że podwyżki były przejawem "sprawiedliwości dziejowej".

Ciekawostki na jutro

Na płacowych zmianach straciła na pewno osoba zatrudniona pod koniec kadencji poprzedniej prezydent. "Obniżyłem jej pensję, by dać możliwość normalnego rozwoju zawodowego" - mówił nam J. Kubicki w autoryzowanym artykule.
Ale w piśmie, które wyszło z urzędu do radnego Budzińskiego - w odpowiedzi na pytanie, ilu urzędnikom obniżono wynagrodzenie i jaka była skala tych obniżek - czytamy - "Nie można uznać jako obniżki wynagrodzenia, nieprzedłużenia dodatków specjalnych, które wygasły z końcem 2006 r."
W piśmie nie ma ani słowa o byłym rzeczniku prezydent Bożeny Ronowicz. Aleksander Dziącko powiedział w wywiadzie dla "GL", że obniżono mu pensję i to znacząco.
- A w piśmie nie ma o tym ani słowa - zauważa J. Budziński. Zapowiada, że jutro PiS ujawni jeszcze więcej ciekawostek związanych z kadrowymi ruchami J. Kubickiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska