Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny z Głogowa pozwał szefa nauczycielskiej Solidarności

(zico)
- Ta przykra sprawa ma jednak dozę optymizmu – mówi Ludwik Lehman. - Przy jej nagłośnieniu może znajdą się świadkowie tamtych lat, którzy definitywnie wyjaśnią tamte wydarzenia.
- Ta przykra sprawa ma jednak dozę optymizmu – mówi Ludwik Lehman. - Przy jej nagłośnieniu może znajdą się świadkowie tamtych lat, którzy definitywnie wyjaśnią tamte wydarzenia. Krzysztof Zawicki
Radny Eugeniusz Patyk pozwał szefa nauczycielskiej Solidarności, Ludwika Lehmana o zniesławienie. Wszystko w związku z tekstem opisującym wydarzenia sprzed ponad 30 lat.

O co chodzi? O krótki tekst zamieszczony w firmowanym przez związek Biuletynie Głogowskim, w którym L. Lehman napisał: "1 grudnia 2012 r. pożegnaliśmy na cmentarzu Gerarda Hermana, byłego dyrektora Liceum im. B. Krzywoustego (jeszcze w latach 60.) i członka Solidarności od początku. Działał w kole emerytów, dopóki zdrowie mu na to pozwalało. Był w stanie wojennym wyprowadzony w kajdankach ze szkoły na polecenie ówczesnego dyrektora (a dziś radnego) E. Patyka".

Riposta była natychmiastowa. Do redakcji przyszedł list, w którym radny napisał m.in. "Przez 30 lat, pełniąc funkcję dyrektora LO nigdy nie wydawałem tak absurdalnego polecenia o wyprowadzaniu kogokolwiek w kajdankach poza mury szkoły".

Były dyrektor "ogólniaka" zażądał sprostowania tej informacji w Biuletynie. Stało się to w następnym numerze. - Wyjaśnienie zostało wydrukowane, bo miał do tego prawo, ale później okazało się, że pan Patyk skierował sprawę do sądu o zniesławienie - mówi L. Lehman. - W moim artykule zawarłem krótkie pożegnanie pana Hermana i w jednym zdaniu powiedziałem o istotnej roli, jaką wówczas odegrał dyrektor Patyk. W zamyśle nie miałem intencji zajmować się historią. Od tego są historycy - twierdzi.

Ale sprawa ruszyła. - Informacja nie jest poparta żadnymi dowodami - zapewnia E. Patyk. - Opowieści te od wielu lat powielane są na zasadzie "że ktoś o tym słyszał od kogoś innego".
Były dyrektor skierował sprawę na wokandę, bo liczy na przeprosiny. Ma nadzieję, że uda się to wszystko załatwić polubownie.

Również L. Lehman liczy na szybkie rozwiązanie problemu, ale nie chce zdradzać szczegółów. - Mamy dowody, że do takiego wydarzenia doszło, ale w tej chwili nie mogę więcej mówić, bo sprawa jest w toku i nie chcę wyprzedzać wyroku sądu - dodaje związkowiec.

Przyznał jednak, że dokładnie nie weryfikował informacji związanych z E. Patykiem. - Oczywiście, jeżeli moja wiedza na ten temat była nieścisła, to przeproszę, ale na pewno nie mogę zanegować, że to wydarzenie w ogóle nie miało miejsca.

Sprawa toczyć się będzie w Sądzie Okręgowym w Legnicy.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska