Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radny z Żagania atakował burmistrza, radnych i przedsiębiorcę

Tomasz Hucał
Już na początku wystąpienia Franciszki Teoludzkiej (z lewej) Eugeniusz Chodań nie wytrzymał i opuścił salę obrad.
Już na początku wystąpienia Franciszki Teoludzkiej (z lewej) Eugeniusz Chodań nie wytrzymał i opuścił salę obrad. fot. Tomasz Hucał
Jeden z radnych został nazwany pijakiem, a lokalny przedsiębiorca złodziejem. To efekt występów na czwartkowej sesji, radnego miejskiego z Żagania Eugeniusza Chodania, który po wysunięciu masy oskarżeń, wyszedł z sali przed końcem obrad.

Od wielu miesięcy radny miejski Eugeniusz Chodań głosi coraz odważniejsze tezy dotyczące władz Żagania. Piszemy o tym w ramach akcji Oceniamy władzę. Czwartkowej sesji, pierwszej, na której ten radny wystąpił w roli oficjalnego kandydata na burmistrza, oczekiwali wszyscy. Gorąco było od początku. E. Chodań najpierw zażyczył sobie, by wszystkie uchwały były głosowane imiennie, a w protokole znalazły się nazwiska tych, którzy byli za i przeciw. - W statucie nie ma mowy o imiennym głosowaniu - poinformowała radczyni prawna Maria Wrońska.

- Wydaje mi się, że to co pani mówi nie ma żadnych podstaw prawnych - wypalił radny. Jego wniosek o imienne głosowania rada odrzuciła 14 głosami.

Pan D. to złodziej!

E. Chodań znów zabrał głos w czasie dyskusji o wykonaniu budżetu miejskiego w 2009 roku. Tym razem jego oskarżenia były poważniejsze. - Od jakiegoś czasu próbuję dowiedzieć się wielu rzeczy dotyczących tego budżetu. Proszę, pisze pisma, ale nie dostaje odpowiedzi - skarżył się radny. - Panie burmistrzu nie wiem, jakim prawem odmawia mi pan dostępu do informacji. Popełniacie przestępstwo nakazując urzędnikom odmawianie odpowiedzi. Może ma pani inne prawo, pani Mario - znów zaatakował radczynię.
Radny kontynuował swój monolog, choć przewodniczący Zdzisław Mirski przypominał mu, że zgodnie ze statutem rady ma na wypowiedź 5 minut. - Może pan straszyć swoje dzieci, a nie nas, panie burmistrzu. To co pan robi jest złe - przekonywał Chodań z mównicy.

Ostatecznie przewodniczący pozwolił radnemu pytać dalej z zaznaczeniem, żeby były to pytania, nie opinie. Pytań padło sporo. M. in. o to, czemu w ciągu roku kilkaset tysięcy złotych przeniesiono na pielęgnację zieleni w mieście. O 39 tysięcy złotych wydane na rzekomą składkę w stowarzyszeniu off-roadowym, 265 tys. zł na czynsz za pomieszczenia urzędowe w pałacu, czy 29 tys. zł na monitoring miejski. - A przecież on nie działa - komentował E. Chodań.

Odpowiedzi udzielała miejska skarbniczka. - Na początku roku z pieniędzy przeznaczonych na zieleń musieliśmy przesunąć kwotę na akcję zima. Potem musieliśmy oddać je na pielęgnacje zieleni. Stąd to przesunięcie - tłumaczyła Teresa Łapczyńska. - Jeżeli chodzi o czynsz za pomieszczenia w pałacu, to znajdują się w nich wydział spraw obywatelskich, świadczeń społecznych oraz urząd stanu cywilnego.
Skarbniczka zapewniła także, że miasto nie płaciło żadnych składek na stowarzyszenia off-roadowe. - Natomiast co do monitoringu, to jest to inwestycja wieloletnia. Pieniądze w ubiegłym roku przeznaczono na dokumentację - odpowiadała T. Łapczyńska.

W trakcie pytań E. Chodania, padło także poważne oskarżenie. - Czemu miasto wykonuje plan zagospodarowania przestrzennego dla prywatnego przedsiębiorcy. Pan D. (radny wymienił pełne nazwisko - przyp. red.) to złodziej! Dziwie się, że jeszcze go nie wsadzili. A pan burmistrzu robi interesy ze złodziejem - grzmiał E. Chodań.
- Plany zagospodarowania są konsekwencją studium zagospodarowania przestrzennego z 2007 roku. Jako jedno z nielicznych miast mamy takie studium - odpowiadał burmistrz Sławomir Kowal. Skomentował też wcześniejsze słowa radnego. - Nie mam dzieci, a jedno dziecko - córeczkę.

Nazwał mnie pijakiem

Za chwilę na mównicę wszedł Stanisław Dziura. Zaczął opowiadać o edukacji, nastrojach z początku lat 90-tych itp. To bardzo zdenerwowało E. Chodania. - Mówimy o budżecie, czy o pierdołach? Pan sobie usiądzie - powiedział, po czym wyszedł z sali obrad.
E. Chodania nie było tym samym podczas głosowania nad absolutorium dla burmistrza. Poparło je 18 radnych, dwójka - Aneta Hodowana i Mirosław Backiel - wstrzymała się od głosu.

Po powrocie na salę radnego Chodania znów było gorąco. Artur Pauszek złożył wniosek formalny o wyłączenie z zakazu palenia w mieście stadionów oraz parku. - Bo nie sposób w nich wydzielić odpowiednich miejsc dla palaczy - przekonywał.
I za te słowa mu się oberwało. - Pan Pauszek nawet nie potrafi sformułować wniosku - skwitował go Chodań, po czym powiedział coś jeszcze pod nosem.
To niezwykle zdenerwowało Pauszka, który szybko podszedł do osoby piszącej protokół z sesji. - Nazwał mnie pijakiem. Wielu ludzi obok mnie to słyszało - mówił nam później radny Pauszek.

Kolejny atak E. Chodania dotyczył budowy kompleksu sportowego. - Projekt basenu to jest plagiat. To jest zerżnięte i to jeszcze z jakiejś gminy wiejskiej - przekonywał podczas interpelacji.
- Ja takimi tematami się nie zajmuję. Dostałem zadanie wybudować basen i tego pilnuję - odpowiadał prezes spółki Pałac Książęcy Andrzej Pilimon.
- Niech pan pierdół nie opowiada - odpowiedział Chodań. Jednocześnie zarzucając prezesowi Pałacu Książęcy, że nie odpowiada na jego pytania na piśmie i nie ma czasu się z nim spotkać.
- Zapytał mnie pan, czyje są obiekty sportowe przy ulicy Kilińskiego. A tam nie ma żadnych obiektów sportowych. Stadiony są na Kochanowskiego i Karpińskiego - odparł Pilimon.
Pod koniec sesji o głos poprosiła Franciszka Teoludzka, szefowa Uniwersytetu Trzeciego Wieku, który też został zaatakowany przez radnego Chodania. Zarzucił on, że miasto inwestuje dużo pieniędzy na UTW, kosztem biednych mieszkańców.

Już początek wystąpienia Teoludzkiej wyprowadził Chodania z równowagi. - Panie radny Chodań mam prośbę, żeby wysłuchał mnie pan do końca. Jak pan wyjdzie, to ja wyjdę za panem - tylko tyle zdążyła powiedzieć szefowa UTW, gdy Chodań wziął w rękę swoją kapitańską czapkę, papiery i zaczął iść ku drzwiom. Przy tych jednak stanęła Teoludzka i powiedziała, że go nie wypuści. Ostatecznie jednak sama mu je otworzyła i radny zniknął za nimi, nie wracając już na sesję.
Po wystąpieniu F. Teoludzkiej głos zabrał burmistrz. - Chciałem odpowiedzieć panu Chodaniowi, ale jak zwykle go nie ma - skwitował jego wyjście i udzielał odpowiedzi na kolejne pytania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska