Werth Holz Polska to największa firma w niewielkim Pszczewie. Produkuje drewnie ławy, stoły i wiaty do ogrodów. Prawie każda miejscowa rodzina związana jest z tym zakładem, gdyż pracuje tam około 270 osób. Pracownicy nie otrzymali wynagrodzenia za wrzesień. I nie bardzo wiedzą, kto im zapłaci, bo miesiąc temu niemieccy właściciele spakowali się i wyjechali. - Do bram dobijają się wierzyciele. Produkcja stoi, ale nadal przychodzimy tutaj i pilnujemy zakładu - mówi szef zakładowej Solidarności Leon Wajman.
Radzą likwidację
Właściciel powołał prokurenta, czyli swojego pełnomocnika, który jednak nie chciał rozmawiać z dziennikarzem GL. Odesłał nas do kancelarii w Poznaniu, która zajmuję się obsługą prawną właściciela. - Negocjacje w sprawie sprzedaży firmy zakończyły się fiaskiem. Dlatego będziemy namawiać zarząd do jak najszybszego złożenia wniosku o postawienie firmy w stan upadłości. Wtedy o jej dalszym losie zdecyduje syndyk - mówi Mariusz Korpalski z kancelarii Komarnicka Korpalski w Poznaniu.
Solidarność zawiadomiła prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez zarząd. - Prowadzimy śledztwo z dwóch artykułów. Pierwszy dotyczy nadużycia zaufania w kierowaniu firmą, drugi zaś udaremnienia zaspokojenia wierzycieli przez zarząd spółki - mówi prokurator rejonowa Małgorzata Przybysz z Międzyrzecza.
Dał rok czasu
Spółka powstała w 1992 r. W połowie lat 90. była jednym z największych zakładów w ówczesnym Gorzowskiem, wciąż zwiększała produkcję i zatrudnienie. Czarne chmury pojawiły się nad firmą przed rokiem, kiedy niemieccy udziałowcy mimo protestów załogi zwolnili jej założyciela i dyrektora Janusza Maciejewskiego. - Pozbyli się mnie, bo nie chciałem się zgodzić na transfer zysków za granicę - mówi dziś były dyrektor.
Po odejściu ze spółki zapowiadał on, że firma w ciągu roku upadnie. Tymczasem właściciele koncernu GHW, do którego należy Werth Holz Polska - dr Jörg Hass i dr Rüdiger Wilbert - chcąc uspokoić pracowników, wydali wtedy oświadczenie, w którym obiecywali rozwój firmy. - Minął właśnie rok. Niemcy się zwinęli, a towar w magazynach zajęły banki - mówi kierownik zakładu Przemysław Marcinkowski.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?