Rafał, w 2011 roku kończyłeś pracę w Gorzowie w GTPS-ie. Dało się odczuć problemy, jakie może czekać klub w kolejnych latach?
Tak, były kłopoty. Gdzieś wisiało w powietrzu to, że klub może w niedalekiej przyszłości przestać istnieć. Z jednej strony środowisko siatkarskie w Gorzowie jest mocne. Na studiach sam grałem w silnej Gorzowskiej Amatorskiej Lidze Piłki Siatkówki. Z drugiej, brakowało takiego projektu stworzenia jednej wielkiej rodziny siatkarskiej. Było wielu przyjaciół gorzowskiej siatkówki wokół klubu, ale oni nie byli przez działaczy zagospodarowani. Na finałach amatorskiej ligi była pełna hala, ale i na GTPS-ie bywało i tak, że cała „Czereśniowa” [obiekt GTPS-u był przy ul. Czereśniowej w Gorzowie - dop. red.] zapełniała się. Jednak z czasem to zniknęło. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Żałuję, że tak to się potoczyło. Dziś z tego, co wiem, to Krzysztof Kocik próbuje coś zrobić w Gorzowie z Setem, a w Krzeszycach z Żakiem Paweł Maciejewicz też robi dobrą robotę. Jest kilku chłopaków, którzy mają znane nazwiska, byli dobrymi zawodnikami, pewnie przekładają teraz doświadczenie boiskowe na treningi z dzieciakami. Z takimi doświadczeniem, jakimi oni mają, gorzowska siatkówka powinna się odrodzić.
Dziś, w Chemiku Police spotkałeś dwójkę gorzowian: trenera Jakuba Głuszaka i zawodniczkę Katarzynę Zaroślińska. Oboje to fani Stali, a jak to jest u Ciebie?
Muszę przyznać się bez bicia, że w trakcie okresu, który spędziłem w Gorzowie, tak naprawdę nie miałem okazji być na żużlu. Kuba nieraz mnie zapraszał, ale zawsze było coś, czy to moje mecze, czy też studia. Jednak w tamtym sezonie pojechaliśmy jako zespół na Stal, co wyszło z inicjatywy Kuby. I było tak, jak mi powiedział: człowiek zakochuje się w żużlu od pierwszego wejrzenia. Wcześniej oglądałem go w telewizji, ale ona nie odzwierciedla tego, co się dzieje na stadionie. Atmosfera, tradycja... Zawsze byłem pod wielkim wrażeniem tego, jak zachowują się kibice. Każdy mecz w Gorzowie to było święto. Takie jak w Szczecinie, gdy gra Pogoń. Na ulicach zaczynają się korki. Gorzów zawsze będzie mi się kojarzył z żużlem. Zresztą, Kuba jest reprezentantem tej dyscypliny w Chemiku. Jego tata też jest wielkim fanem. Oni są zakochani w Stali po uszy. Więcej, wujek Kuby, który mieszka w Łodzi, potrafi przyjechać na spotkanie do Gorzowa.
Ty do Gorzowa też wracasz, ale teraz jako nauczyciel.
Tak, w szkole medycznej spotkałem Konrada Wieczorka, z którym zaprzyjaźniłem się. Teraz tworzymy wspólny projekt jednostki szkoleniowej pod nazwą Rehaschool. Chcemy przekazywać naszą wiedzę z parkietu i gabinetu tym, którzy wchodzą w świat fizjoterapii, studentom AWF-u, ale też wszystkim którzy są związani z tematyką zdrowia. W październiku z Konradem organizowaliśmy na ZWKF w Gorzowie I Lubuską Kursokonferencję Rehabilitacji, Ortopedii i Sportu, na której gośćmi specjalnymi byli medalistka olimpijska w kajakarstwie Karolina Naja oraz Jerzy Buczak, fizjoterapeuta Stali Gorzów oraz męskiej reprezentacji kraju w piłce ręcznej. Notabene, Konrad też pracował przy szczypiorniaku kiedy była ekstraliga, a obecnie właśnie przy Stali. Sama kursokonferencja okazała się dużym sukcesem, bo przybyło na nią ponad 250 osób z całej Polski, w tym z Zielonej Góry, Szczecina czy Poznania. To był początek naszej drogi. Chcemy małymi krokami poszerzać wiedzę naszych koleżanek i kolegów z fizjoterapii. Na warsztatach dzielimy się z kursantami umiejętnościami, które sami nabyliśmy na przestrzeni lat. Kiedyś nam pomagano, teraz my chcemy wesprzeć innych.
Dalsza część rozmowy z Rafałem Antczakiem, m. in. o derbach Orła Międzyrzecz z Olimpią Sulęcin oraz Pucharze Polski w Zielonej Górze w sobotnio-niedzielnym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?