Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Kurmański - brylancik z Zielonej Góry

Marcin Łada
fot. Tomasz Gawałkiewicz/ZAFF
W niedzielę mija piąta rocznica śmierci Rafała Kurmańskiego. Zielonogórski "brylancik" pękł, nim zdążył zaświecić pełnym blaskiem szlachetnego kamienia.

Kolega nie mógł, więc to ja w deszczowe piątkowe popołudnie 2004 r. poszedłem na sparing ZKŻ-u quick-miksu Zielona Góra z Atlasem Wrocław. Popadało, na torze zrobiło się ślisko i nikt za bardzo się nie rozpędzał. Trening skończył się przed czasem, bo na prostej fiknął sprowadzony awaryjnie Tomasz Kruk.

Kibice gwizdali, bo zapłacili, a tu taka lipa. Biegłem do parkingu, żeby zamienić dwa słowa z Kurmańskim. Miał być naszym filarem w klasyku z Unią Leszno...

Siadaj mały!

- To było na zajęciach szkółki. Stał taki mały. Powiedziałam: siadaj na oponach - Alicja Skowrońska wyłapała perełkę, kiedy robiła zdjęcie w parkingu Falubazu. Mały, uśmiechnięty chłopak miał w przyszłości oczarować fanów zielonogórskiej drużyny.

Trener i sędzia Aleksander Janas dokładnie pamiętał, jak "Kurmanek" zdawał egzamin na licencję, pierwszy wygrany wyścig. W opinii doświadczonego szkoleniowca, miał niespotykany instynkt, dar przewidywania sytuacji na torze i bardzo szybko się uczył. Inni kilka razy popełniali ten sam błąd, a on z marszu korygował niedociągnięcia.

- Rafał napędzał się po zewnętrznej, a przeciwnik stracił panowanie i upadł wprost pod jego koło. Instynkt podpowiada w takiej chwili, że trzeba hamować, a on odkręcił gaz i uciekł, zanim motocykl rywala znalazł się na jego drodze - wspominał Janas.

Nigdy nie zapomnę

Kurmański nie miał szczęścia do zawodów indywidualnych. Brylował wśród krajowych młodzieżowców, ale nie odniósł większych sukcesów na arenie międzynarodowej. Za to w lidze kroił największe sławy. Szarże pod płotem stały się jego znakiem rozpoznawczym. Ukryty głęboko za kierownicą, wjeżdżał tam, gdzie inni widzieli już tylko płot.

Właśnie tak chłopak z Zielonej Góry przemknął gnieźnieńskiej parze, kiedy w 2002 r. walczyliśmy o miejsce w ekstraklasie. A pojedynek z Polonią Bydgoszcz i atak na Tomasza Golloba? - Nigdy w życiu tego nie zapomnę - mówił niedawno jeden ze starszych fanów.

Finezja i łatwość, z jaką "Kurmanek" przeprowadzał akcje, nie uszły uwadze komentatorów. Nasz junior wyskakiwał z rezerwy i wygrywał mecze. "Fenomen", "talent", "rewelacja" - kariera skromnego chłopaka z blokowiska nabierała rumieńców.

- Świetnie rozgrywał wyścigi, nawet jeśli gorzej wystartował, potrafił dobrze zaatakować. Po prostu widział cały tor - wspominał Kurmańskiego Wojciech Dalewski, pierwszy sponsor.

Kap, kap...

Ale była też druga strona sportowca, ta bez oddzielającego od codzienności kevlaru i motocykla, na którym można uciec. Dawni znajomi wspominają, że zaczął się zmieniać, kiedy podpisał pierwszy zawodowy kontrakt. O ile na torze był królem, o tyle zarządzanie firmą przerosło jego możliwości. Nieufność do otoczenia pogłębiała frustrację. Nie chciał pomocy z zewnątrz, a grono "poklepywaczy" utwierdzało go w przekonaniu, że idzie dobrą drogą.

Niektórzy do dziś uważają, że dramat jednego z najlepiej zapowiadających się polskich żużlowców rozegrał się wyłącznie w maju 2004 r. A przecież presja narastała z każdym przegranym meczem i niepowodzeniem.

Wrażliwość "Kurmanka" została wystawiona na próbę choćby wtedy, kiedy "motorki" nie chciały chodzić, jak należy. Popularność oszałamiała jak czysty tlen, a jego dopływ stawał się coraz mniejszy.
- Bardzo źle odbierał krytykę i niedobrze reagował, jeśli ktoś miał do niego pretensje - wspominał Dalewski.

Przyszłość pokazała, że Kurmański nie był gotowy na blaski, a szczególnie cienie kariery. W nocy 30 maja 2004 r. czara się przelała.

Jedno pytanie

... kiedy po feralnym treningu z Atlasem dotarłem w końcu do parkingu, Rafała już tam nie było. Szybko się zwinął i popędził załatwiać swoje sprawy. W niedzielę rano dowiedziałem się, że nie będzie więcej okazji, by z nim porozmawiać.

A najważniejsze pytanie, które chciałbym mu zadać, jest krótkie: dlaczego?

MSZA ZA "KURMANKA"

W niedzielę o godz. 10.30 w kościele pod wezwaniem Najświętszego Zbawiciela w Zielonej Górze zostanie odprawiona msza za Rafała Kurmańskiego.

Książka o Rafale Kurmańskim już od 30 maja w dobrych punktach sprzedaży (kioski, salony prasowe i EMPiK-i). Cena 14.99 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska