Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ranek w płomieniach

PIOTR JĘDZURA (68) 324 88 13 [email protected]
Mieszkańców bloku nowosolskiego obudził wczoraj wybuch. To wysoka temperatura wywaliła szyby w płonącym lokalu na czwartym piętrze.

- Najpierw był huk, potem usłyszałem głos rozbitego szkła - opowiada Ryszard Krawczyk z Zamenhofa 2. Kiedy zobaczył, że na jego parapet sypią się odłamki, popatrzył do góry. - Z okien sąsiadów nade mną buchał ogień - dodaje.

Dwie ofiary

Na miejsce natychmiast przyjechali zaalarmowani strażacy. Zaczęła się ewakuacja mieszkańców klatki. - Zabrałem z mieszkania żonę i dziecko - mówi Marek Lawer. Mieszkańcy bloku pomagali wyjść osobom starszym. Schorowanej 75-latce z drugiego piętra w wyjściu na dwór asystowała Jadwiga Muszyńska. Pomogła też opuścić zagrożony pożarem blok 96-letniej pani Halinie. - Mieszkamy razem, to sobie pomagamy - mówi J. Muszyńska.
Ogniowcy lali wodę do płonącego mieszkania. - W akcji gaśniczej uczestniczyło 20 strażaków - relacjonuje ogniomistrz Piotr Trubiłowicz z nowosolskiej straży pożarnej. Gaszenie trwało ponad cztery godziny. Po ugaszeniu w środku znaleziono dwa ciała. - Zginęli 75-letnia kobieta i jej 37-letni syn - informuje rzecznik nowosolskiej policji kom. Andrzej Kostka.

Pożar do wyjaśnienia

- Jeszcze w sobotę widziałam tego mężczyznę, jak leżał na schodach, ale on nie pił, spokojny był - opowiada starsza kobieta z tej samej klatki. Sąsiedzi chcieli mu pomóc wejść na górę do domu.
Co wydarzyło się w nocy na czwartym piętrze, jeszcze nie wiadomo. Plotki mówią o niedopałku papierosa, który spowodował pożar, i o wadliwej instalacji elektrycznej. Mówi się również, że lokatorzy mieszkania dogrzewali się piecykiem elektrycznym, zasnęli i doszło do spięcia.
- Przyczynę pożaru wyjaśni policyjne śledztwo, w tej sprawie wypowiedzą się biegli z zakresu pożarnictwa - zapowiada kom. Kostka.

Koszmar u sąsiadów

Wczoraj w bloku panował ruch. Pogorzelisko sprzątali pracownicy Zespołu Ratownictwa i Usług Sanitarno-Medycznych "Sanimed". Hydraulicy w południe podłączali odciętą wodę. - Instalacja gazowa nie rozszczelniła się - mówi przewodniczący wspólnoty mieszkaniowej z Zamenhofa 2 Kazimierz Muszyński. Jeszcze w południe nie można było włączać prądu, bo woda była w puszkach i kontaktach.
Mieszkania pod spalonym lokalem zostały zalane w czasie akcji gaśniczej. - Nowe meble, sypialnia i telewizor nadają się do wyrzucenia - pokazuje M. Lawer.
Woda dotarła też na niższe kondygnacje. - Muszę wymienić kawał zalanej podłogi - mówi R. Krawczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska