Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

- Rasiści? Polacy nienawidzą sami siebie - mówi Nahed, który pochodzi z Palestyny

Dariusz Chajewski 68 324 88 79 [email protected]
- Myślę teraz o dzieciach. Nie mogę pozwolić na to, aby one były prześladowane, żeby tak cierpiały - tłumaczy Nahed, na zdjęciu z córką Sarą.
- Myślę teraz o dzieciach. Nie mogę pozwolić na to, aby one były prześladowane, żeby tak cierpiały - tłumaczy Nahed, na zdjęciu z córką Sarą. fot. Paweł Janczaruk
Dominika płacze, Nahed z trudem powstrzymuje łzy. Wyjmuje dowód osobisty z białym orłem i mówi, że odeśle dokument prezydentowi. Nie chce być obywatelem kraju, w którym na niego i jego dzieci mówi się "małpy", "asfalty".

Julia i Sara biegają po pokoju, kolejne dziecko w drodze. Czarne włosy, smagła cera, ciemne oczy... Jak z obrazka. Dominika jest blondynką o jasnej karnacji. Zatem ojciec. Nahed jest Palestyńczykiem, facetem po przejściach, od kilku lat mieszka w Sławie.
- Ja przegrałem swoje życie, ale myślę teraz o dzieciach. Nie mogę pozwolić na to, aby one były prześladowane, żeby tak cierpiały - tłumaczy. A już mieli nadzieję, że będzie lepiej. Dostał pracę w zawodzie, jest technikiem radiologii, miasto przyznało im mieszkanie... Tymczasem jest coraz gorzej.

Polacy nienawidzą sami siebie

Nahed, po tułaczce, rozbitym małżeństwie (dzieci z poprzedniego związku nazywają go "czarnuchem", mimo że nie są niebieskookimi blondynami, a była żona stwierdziła, że będzie z nim rozmawiała, jak się wybieli jak Michael Jackson), trafił do Sławy. Pracował na budowach. Gdy trzeba było wyremontować po pożarze jedno z mieszkań, poznał 17-letnią Dominikę. Mimo 20 lat różnicy, coś zaiskrzyło. Mężczyzna po przejściach, dziewczyna z niezbyt radosną przeszłością. Ciąża...
- I wtedy się zaczęło - wspomina Nahed. - Najłagodniejsza inwektywa była taka, że jestem pedofilem. To brzmiało jak drwina w ustach członków rodziny, gdzie 12-letnia Dominika i jej siostry były molestowane przez wujka.
Dominika po raz pierwszy wyjmuje żółtą chusteczkę. Ociera łzy. Później wujaszek za nią jeszcze chodził. Przyznaje, że nie miała lekkiego życia. W domu było ich ośmioro, ojciec, który nie stronił od alkoholu, rozwód rodziców...

- Matka nie tolerowała naszego związku, bo on był Arabem i to znacznie starszym - opowiada chlipiąc. - A sama wyszła za dużo młodszego chłopaka. Gdy już byłam w ciąży, biły mnie po brzuchu, żebym nie urodziła Julki. Ciąża była zagrożona, do ostatniej chwili martwiliśmy się, czy urodzi się zdrowa.
- Rasiści? - kręci głową Nahed. - Polacy nienawidzą sami siebie. Wcześniej, tam gdzie pracowałem, mieszkałem, też tak było. Ale po kilku latach ludzie się przyzwyczajali, a ja solidną pracą udowadniałem, że jestem w porządku. Miałem nadzieję, że tu też tak będzie. A jest coraz gorzej.
Najtrudniej jest, gdy spotykają rodzinę Dominiki. Albo ich znajomych. Albo znajomych ich znajomych. Wtedy ona słyszy, że jest "arabską dziwką", "k..., która rodzi małpy". On dowiaduje się, że jest nie tylko pedofilem, ale "asfaltem", "muzułmańskim terrorystą". Nieprzyzwoite napisy na drzwiach, ekskrementy wrzucane do mieszkania, walenie w okna w środku nocy, przyjaciel jednej z sióstr Dominiki łamiący kij od szczotki na głowie Naheda, miejscowy ćpun miotający inwektywami, kobieta, która przy każdej okazji nie szczędzi obelg. Tak bardzo, że Dominika całymi dniami nie wychodziła z domu, a o robienie zakupów prosiła sąsiadów. Bała się...

- Samochód stawiam trzy kilometry od domu, mając nadzieję, że go nie znajdą i będę mógł wyjechać - opisuje swoje życie Nahed. - To jedyna szansa, abym dojechał do pracy do Wolsztyna.
Pokazuje dłonie. Widać na nich wiele budów. - Pracuję od 5.00 do 22.00 - dodaje. - Moim dzieciom niczego nie brakuje. I dopóki sił starczy, tak będzie. Nie wiem, o co tym ludziom chodzi, że nie chcę być żulem, tak jak oni, że nie piję od rana do wieczora?
Dominika przegląda album z fotografiami. I mówi dziecku, że nie ma babci. Chyba że ci dziadkowie, którzy umarli gdzieś tam, daleko w Palestynie. - I pan wie, że babcia nigdy Julki nie dotknęła nawet palcem. Tak, jakby się jej brzydziła - znów żółta chusteczka. - Teraz boję się jednego. Dzieci idą do przedszkola, a siostra też ma dzieci w tym wieku. Nie chcę, aby Julka, Sara też tak cierpiały.
- Niech nas nie prześladują, niech pozwolą nam spokojnie żyć - Nahedowi puszczają nerwy, zaczyna płakać. - Nie chcemy mieć z nimi nic wspólnego, niech idą w swoją stronę, a nam pozwolą iść w swoją.

Bo wiecie, on jest Arabem

- Z Dominiką zawsze były kłopoty - matka dziewczyny jest spokojna. W dwupokojowym mieszkaniu, które niemal w całości zajmują miejsca do spania, siedzą trzy jej córki, mąż. Na ścianie fotografie wnucząt. Nie ma Julki, nie ma Sary...
Dominika zawsze lubiła rządzić, lubiła być w centrum uwagi. Wypominają, że nie była najstarsza, a jako pierwsza dostała komórkę. Jakoś sobie wszyscy dawali z nią radę, dopóki nie pojawił się Nahed.
- I zaczął ją buntować - dodaje siostra Dominiki.
- A ze mną, z innymi córkami w ogóle się nie liczył, kobiety lekceważył - zauważa matka.
- Do mnie któregoś razu wystartował z rękoma, ale nie wiedział, że kiedyś trenowałem karate - dorzuca ojczym. - A Dominika nie akceptowała mnie w tym domu. Może dlatego, że znała mnie wcześniej niż jej matka i później nie mogła zaakceptować, że zostałem jej ojczymem. Uważała, że matka mnie jej odbiła.
- Teraz też są przekonani, że im się wszystko należy - mówi kolejna z sióstr Dominiki. - Wcześniej mieszkali na wsi, u naszego ojca, wspólnie wzięli kredyt na remont. Teraz ojciec sam musi spłacać.
- Pracował razem z moim mężem i wtedy wszystko było cacy - wspomina jeszcze jedna siostra. - Ale wszystko było dla nich, nawet nie uzasadniali dlaczego. Jak kupił od nas samochód, musieliśmy później płacić ubezpieczenie.

Dominika najpierw uciekła z domu, później skarżyła się, że została przez siostrę i matkę pobita. Obie kobiety twierdzą, że to bzdura, zresztą obdukcja lekarska nie potwierdziła pobicia. To Dominika zaczęła bić siostrę, która także była w ciąży. Tak samo bzdurą są - zdaniem rodziny - zarzuty o prześladowanie na tle rasistowskim. Dom dziecka, szpital, dom samotnej matki...
- Oczywiście, że mi się nie podoba, że moja córka związała się z mężczyzną o około 30 lat starszym - tłumaczy matka. - Ale to oni z nami zerwali wszelkie kontakty. Gdy spotykam Naheda na ulicy, nawet mi dzień dobry nie powie, jak zdąży, przechodzi na drugą stronę ulicy.
- Co to za rasizm? - wzrusza ramionami ojczym. - Ja mam wadę wymowy i mówią o mnie "Bełkot". Czy to znaczy, że mam się czuć prześladowany? Nie przejmuję się tym.
- Oj, przejmujesz się, przejmujesz - cicho dodaje żona.
- Oni widzą, że my żyjemy razem, pomagamy sobie, a ona została sama - podkreśla siostra. - Ale to ona podjęła decyzję. Uciekła z domu, nie chce nas znać, powiedziała, że mama nie jest jej matką. Niech zatem żyją sobie swoim życiem, po swojemu...

Tu nie będą mieli spokoju

Sporo gorzkich słów pada pod adresem policjantów. Według Naheda, jako cudzoziemiec stoi na z góry przegranej pozycji. Nie, nie za sprawą języka, bo jego polszczyzna jest lepsza niż większości sąsiadów.
- To klasyczny konflikt rodzinny - mówi policjant. - Sprawa rasowa? Gdyby był inwalidą, gdyby zwracał uwagę wzrostem, tuszą, kolorem włosów lub ich brakiem, to stałoby się punktem wyjścia awantur... Postępujemy tak, jak jesteśmy zobowiązani w tego rodzaju interwencjach.
O Nahedzie policjanci, sąsiedzi mówią w samych superlatywach. Spokojny, pracowity. Ludzie, u których pracował, wymieniają same plusy. Ale - jak mówią - ma wątpliwe szczęście, że zamieszkał w części miasta, gdzie żyje lokalna "elita" (cudzysłów nie jest przypadkowy). I to, że pracuje od rana do wieczora, nie nawiązuje kontaktów towarzyskich...

- Przyjęliśmy informację o scysji w mieście, gdy Dominika została obrażona na ulicy - dodaje policjant. - Ale dzielnicowa zapytała, jaka była reakcja Dominiki. Okazało się, że dziewczyna nie pozostała dłużna.
Sąsiedzi: - Powinni wyprowadzić się do Wolsztyna. Tu nie będą mieli spokoju.
Policja: - Tak nieoficjalnie? Dobrze zrobią, jak się przeprowadzą.
Rodzina: - Niech sobie żyją, jak chcą, jak najdalej od nas.
- Pamiętam, że jednym z najszczęśliwszych dni w moim życiu był ten, gdy dostałem obywatelstwo i ten dokument - Nahed pokazuje dowód osobisty. - Teraz zastanawiam się, czy nie odesłać go prezydentowi Komorowskiemu. Wyjechać? A co, jeśli tam wszystko zacznie się od początku?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska