Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratowali Żydów w czasie wojny, zostali pochowani u nas. Ilu Sprawiedliwych żyło w Gorzowie?

Jarosław Miłkowski
Jarosław Miłkowski
Czy groby Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w Gorzowie zostaną zachowane na zawsze? To proponuje Dariusz A. Rymar.
Czy groby Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w Gorzowie zostaną zachowane na zawsze? To proponuje Dariusz A. Rymar. Helena Tobiasz
W Gorzowie i okolicy żyło co najmniej dziewięciu Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. To, jak ratowali oni Żydów, możemy poznać z najnowszego „Nadwarciańskiego Rocznika Historyczno-Archiwalnego”.

- Proszę zobaczyć, jak nasze społeczeństwo jest bogate i na jakich ciekawych ziemiach żyjemy - mówiła niedawno Weronika Kurjanowicz. Ta znana gorzowska polonistka wspólnie z Heleną Tobiasz, wieloletnim pracownikiem administracji publicznej, przedstawiła właśnie historię czworga nieżyjących już gorzowian, którzy zostali uznani Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata. Obie panie opisały ją w najnowszym „Nadwarciańskim Roczniku Historyczno-Archiwalnym”, którego 29. numer wydało pod koniec listopada Archiwum Państwowe w Gorzowie.

Kto może być Sprawiedliwym?

Sprawiedliwi wśród Narodów Świata to najwyższe odznaczenie izraelskie, które przyznawane jest osobom pochodzenia nieżydowskiego przez jerozolimski Instytut Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem. Dostają je osoby, które w czasie II wojny światowej ratowały życie Żydom. Jednym z warunków, by zostać uhonorowanym, jest to, że ratowanie życia nie mogło być związane z zyskiem materialnym.

Do tej pory tytuł przyznano ok. 28 tys. osób, wśród których ponad 7 tys. to Polacy. W tej ostatniej grupie są też osoby, które po II wojnie światowej zamieszkały w Gorzowie.

Opieka przez dziesięć miesięcy

Jednym ze Sprawiedliwych był urodzony w 1913 r. Michał Czuba. 30 maja 1994, gdy w Gorzowie odbywała się uroczystość nadania tytułu, ze względu na stan zdrowia nie mógł jednak na nią przybyć. Z gorzowskich Sprawiedliwych była na niej jedynie Maria Wolfram.
- W tamtym czasie w lokalnej prasie ukazały się krótkie wzmianki o tych osobach. Teraz ich sylwetki chciałyśmy przybliżyć szerzej - mówi nam H. Tobiasz.
O tym, jak Michał Czuba ratował Żydów, można przeczytać w zapiskach bazy Yad Vashem. Jest tam historia uratowania Ziony Weissman, która w 1941 r. z siostrą, dwoma braćmi oraz rodzicami uciekła ze Lwowa do Radziechowa w powiecie tarnopolskim, gdzie została uwięziona w tamtejszym getcie.

„Z inicjatywy rodziców, trzynastoletnia Ziona uciekła z getta i znalazła schronienie u gospodarzy w jednej z okolicznych wiosek. Kilka miesięcy później Niemcy przeprowadzili przeszukania tego rejonu i Ziona musiała przenieść się do innej wioski. Pomimo posiadania przez Zionę „aryjskich” dokumentów, miejscowi gospodarze bali się ją ukryć u siebie i odprowadzili do getta.
Nie wiedząc, co robić, Ziona udała się do domu polskich znajomych, gdzie ku jej wielkiemu zaskoczeniu ukrywali się już jej mama z siostrą. Mimo, że miejsce ukrycia było przeznaczone dla jednej osoby, to udało się przygotować pokój dla Ziony i jej ojca, który dołączył do nich później. Chociaż polski gospodarz bardzo obawiał się o swoje życie, to Michał Czuba, brat jego żony, absolwent seminarium duchownego, namówił ich, aby wszyscy mogli u nich zostać. Czuba sam wziął na siebie odpowiedzialność za ukrywających się Żydów i dostarczał im przez dziesięć miesięcy wszystkiego, czego potrzebowali do przeżycia. Chociaż Wajsmanowie (funkcjonują dwie formy zapisu ich nazwiska - dop. red.) płacili za swój pobyt gospodarzom, to sam Michał Czuba odmówił przyjmowania jakichkolwiek pieniędzy. Wraz z nadejściem frontu sowieckiego w 1944 r. wszystkim Polakom nakazano opuścić tamtejsze tereny, ale Czuba, mimo grożącego mu niebezpieczeństwa, został, by nadal opiekować się Wajsmanami. Kiedy Niemcy zamienili dom na pocztę wojskową, Żydzi znaleźli kryjówkę w opustoszałym getcie, gdzie pozostali z Czubą do czasu wyzwolenia miasta przez Armię Czerwoną” - brzmi zapis w bazie Yad Vashem, który przytaczają autorki tekstu w „Nadwarciańskim Roczniku Historyczno-Archiwalnym”.

W 1951 r. Michał Czuba zamieszkał w Gorzowie, gdzie zaczął pracować w Stolbudzie. Jak przytaczają W. Kurjanowicz i H. Tobiasz, o Michale Czubie można było powiedzieć, że był bardzo skromny, pobożny i silnie związany z kościołem katolickim. Zmarł w 1996 r., został pochowany na cmentarzu przy ul. Żwirowej. Na jego nagrobnej tablicy wyryto: Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Uratowała ich przyjaźń

Na gorzowskiej nekropolii pochowano też Danutę Smendę z domu Czubek (1924-1991), Weronikę z Mroczków primo voto Kowalską secundo voto Szarek (1903-1970) i jej córkę Marię Weronikę Kowalską, po mężu Wolfram (1922-1997), kolejne osoby zaliczone w poczet Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

Rodziny Czubków oraz Kowalskich przyjaźniły się z żydowską rodziną Horowiczów z Brwinowa koło Warszawy, którzy trafili później do warszawskiego getta. Starsze córki Horowiczów starały się nielegalnie wychodzić z getta, by zdobyć artykuły potrzebne do przetrwania. Danuta Czubek (Smenda) i Maria Weronika Kowalska, wówczas panny przed dwudziestką, przy pomocy matki tej drugiej, „stanowiły dla córek Horowiczów rodzaj obstawy przy załatwianiu różnych spraw związanych ze szmuglem, czyli nielegalnym wówczas handlem. W razie potrzeby organizowały one Żydówkom z getta noclegi w miejscach dla nich bezpieczniejszych. Żeby na koniec odprowadzić je za druty. Obydwie panny musiały być odważne, zaradne i bystre. Musiały mieć też trochę talentów aktorskich, były przecież w różnych sytuacjach, gdy ochraniały przyjaciółki” - opisują w swoim materiale W. Kurjanowicz i H. Tobiasz.

W poszukiwaniu swojego miejsca na świecie trzy panie trafiły po II wojnie światowej do naszego regionu. Autorki „Rocznika” piszą, że Danuta Czubek (Smenda) pracowała jako główna księgowa w Gminnej Spółdzielni w Bogdańcu. Ustaliły też, że Weronika z Mroczków 1°v Kowalska, 2°v Szarek mieszkała w Deszcznie, trudniąc się krawiectwem.

Rodzina w skrytce

Sprawiedliwymi wśród Narodów Świata zostali uznani też inni mieszkańcy północnej części naszego regionu. To Anna Dolińska (1909-2005), która w Wilnie uratowała żydowskie małżeństwo. To też Jan (1900-1985) i Maria (1894-1971) Lisowcy, rodzice zmarłego w 2015 Stanisława Lisowskiego, znanego gorzowskiego kierowcy rajdowego. W 1943, po likwidacji wileńskiego getta, w wykopanej skrytce swojego domu w Wilnie małżeństwo Lisowskich ukryło czworo Żydów: Awsieja Bezdańskiego z żoną Anną i dwiema córkami, Szulą i Zofią. Opiekowali się nimi przez dziesięć miesięcy.

- Niemcy robili rewizję w domu, ale skrytki nie znaleźli - wspominał Stanisław Lisowski w 2009 r., gdy potomkowie Sprawiedliwych odbierali odznaczenia, na które zasłużyli ich przodkowie.

Sprawiedliwymi były też Maria Assanowicz (1894-1976) i Halina Bajraszewska (1917-1984). O tym, że ratowały Żydów, można było napisać dopiero po śmierci, za zgodą syna i wnuka. Gdy żyły, trudno było przekonać je do upublicznienia faktu, że zostały wyróżnione przez Yad Vashem. O swoim wyróżnieniu - jak piszą dziś w „Roczniku” W. Kurjanowicz i H. Tobiasz - nie rozpowiadała też wspomniana wcześniej Dolińska.

Czy to już wszyscy?

Cała dziewiątka Sprawiedliwych została pochowana na nekropolii przy ul. Żwirowej.
- Powstaje pytanie, czy ta lista jest kompletna, czy też na gorzowskim cmentarzu pochowani są inni, nierozpoznani dotychczas Sprawiedliwi - zastanawia się Dariusz A. Rymar, dyrektor Archiwum Państwowego.

- Tego, czy któryś ze Sprawiedliwych żył w Gorzowie, prawdopodobnie nie dowiemy się z Yad Vashem. Instytut nie ma informacji o tym, gdzie uhonorowani przebywali - mówi nam Helena Tobiasz. Za naszym pośrednictwem zachęca potomków kolejnych Sprawiedliwych - jeśli tacy byli - by o tym szerzej powiedzieli (nasza redakcja ułatwi kontakt).

W sprawie miejsc spoczynku gorzowskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata wypowiada się natomiast D. Rymar. - O niektóre z grobów dbają rodziny lub przyjaciele, jednak niektórzy Sprawiedliwi umarli bezpotomnie, a czas zaciera pamięć o nich także wśród przyjaciół, też przecież odchodzących. Nagrobki te powinny być zachowane na zawsze, tak jak innych ważnych gorzowian, np. powstańców wielkopolskich, powstańców warszawskich, uczestników walk o niepodległość z lat 1914-1920, żołnierzy ZWZ/AK, kawalerów VM, aby były stałym świadectwem gorzowskiej i polskiej tożsamości - uważa. Czy tak będzie? Do tej sprawy jeszcze wrócimy...

Czytaj również:
Wciąż za mało wiemy i mówimy o Holocauście. Za dużo jest stereotypów

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska