Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratowanie samobójcy i sadze w kominie - to chleb powszedni stażaków

Lucyna Makowska
Pełne ręce roboty mieli w ciągu ostatnich kilku dni strażacy żarskiej jednostki.

Strażacy z Jednostki Ratowniczo- Gaśniczej w Lubsku, jako pierwsi ze służb dotarli do krwawiącego mężczyzny w mieszkaniu przy ul. Krasickiego w Lubsku. - W sobotę wieczorem otrzymaliśmy zgłoszenie i natychmiast wysłaliśmy tam zastęp- mówi Paweł Brela, z Państwowe Straży Pożarnej w Żarach.

- Gdy weszliśmy do środka, na podłodze leżał młody mężczyzna z raną kłutą brzucha. Okazało się,że sam wbił sobie nóż , z wywiadu wynikało, że chciał popełnić samobójstwo. Przed przyjazdem straży zdążył sobie ten nóż wyjąć.

Czytaj także: Wieś została odcięta od świata. "To prawdziwa katastrofa" [WIDEO]

Opatrzyli rany i przekazali pogotowiu

Wszyscy strażacy mają opanowane w praktyce zasady udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej, więc zespół od razu przystąpił do opatrzenia ran. W tym czasie do chorego jechała już karetka z Żar, bo najprawdopodobniej, w chwili zgłoszenia wszystkie stacjonujące w Lubsku, były wezwane do innych zachorowań. Po 8 minutach dotarł na miejsce zespół pogotowia. Mężczyzna trafił do szpitala.

Wyważali drzwi, bo w środku był niemowlak

Ale na tym nie koniec. Bo kilka godzin później policja wzywała straż do pomocy przy otwarciu drzwi do mieszkania przy ul. Sybiraków.
- Okazało się, że właścicielka mieszkania od jakiegoś czasu nie mogła wejść do środka, a wiedziała, że wewnątrz jest jej partner z dwumiesięcznym, dzieckiem - relacjonuje P. Brela.
Drzwi próbował wyważyć także brat kobiety, bez skutku. Dlatego wezwano policję. Ostatecznie przy użyciu sprzętu hydraulicznego udało się to strażakom.

Wróciła zima, wróciły też pożary sadzy w kominie. Ze statystyk wynika,że na 20 zdarzeń w ciągu ostatnich kilku dni, aż sześć razy wzywano strażaków do pożarów kominów.

Zobacz również:

Lubuscy strażacy nie narzekają na brak pracy. Od początku 2017 r. interweniowali już w sumie blisko 3,5 tys. pożarów. Ponad 1,6 z nich to były pożary. Niestety, strażacy wciąż otrzymują też fałszywe telefony. Sprawdziliśmy, z jakimi pożarami strażacy zmagali się w 2017 r. Wybraliśmy te, które były największe lub wzbudzały największe zainteresowanie Czytelników "GL". Wśród największych pożarów jest m. in. ten, który wybuchł w firmie transportowej w Płotach. Strażacy gasili ogień i jednocześnie bronili części budynku zajmowanej przez firmę transportową XPO Logistics. W środku płonącej stacji diagnostycznej były ciężarówki.Ale praca strażaków nie polega tylko na gaszeniu ogromnych pożarów. Nadeszła wiosna, i teraz prawdziwym utrapieniem są wzniecane przez bezmyślnych ludzi pożary traw. Leśnicy i przyrodnicy podkreślają, że gleba w wyniku wypalenia łąki nie staje się bardziej żyzna. Wręcz przeciwnie. Pożar dodatkowo zagraża wielu gatunkom żyjącym na łąkach zwierząt i owadów. Takie pożary angażują też czas i sprzęt strażaków. W tym czasie mogą być potrzebni w innym miejscu, gdzie trzeba ratować ludzkie życie.Należy też pamiętać, że strażacy są wzywani do zdecydowanej większości wypadków, których na lubuskich drogach również nie brakuje. Ratują z wraków uwięzione osoby, pomagają zabezpieczyć miejsce zdarzenia, zdarza się, że gaszą roztrzaskane wraki.  Niestety, od początku roku lubuscy strażacy odebrali też 160 fałszywych zgłoszeń.Przeczytaj też:  Wielki pożar w Kamieniu Wielkim. Strażacy walczyli z nim 13 godzin [ZDJĘCIA]Zobacz też wideo: "Nie patrząc na zagrożenie skoczyłem do pani". Bohaterska akcja strażaka w Słupcy

Największe pożary w Lubuskiem w pierwszym kwartale 2017 r.

WIDEO: Tarnów: Uważajmy na niebezpieczne pożary sadzy w kominie!

źródło: Tarnowskie Media/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska