Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Recenzja Crysis 2. I stałem się bronią

Piotr Jędzura 68 324 88 46 [email protected]
Nanokombinezon to szczególnie niebezpieczna i nowoczesna broń.
Nanokombinezon to szczególnie niebezpieczna i nowoczesna broń. Crytek
Ubrany w nanokombinezon stałem się zabójczą bronią Crysis 2. Wędrując po zdewastowanym Nowym Jorku stawiłem czoła groźnym obcym oraz zabójczym komandosom. I powiem jedno, warto.

Grę zaczynamy na pokładzie łodzi podwodnej. Jako Alcatraz musimy wydostać się z tonącego pokładu łodzi. Tutaj na rozgrywkę nie mamy żadnego wpływu. Potem gra serwuje nam widok na płonący Nowy Jork oraz między innymi trafioną statuę wolności. Następnie wydostajemy się na brzeg i potem budzimy w nanokombinezonie.

Naszym zadaniem staje obrona naukowca i tym samym tajemnicy do zwycięstwa z obcymi. Brzmi bardzo tajemniczo. Doskonale oczywiście wiemy, że NY stał się celem kosmitów, tych znanych z jedynki bezdusznych Cepidów.

Podstawa gry to właśnie naonokombinezon. To pomysł i doskonale wykonany główny element rozgrywki. Naukę używania supersprzętu zaczynamy od początku rozgrywki. Już wychodząc na zewnątrz pierwszego budynku w lokacji dowiemy się, że nasz nanokombinezon może lokalizować zagrożenie, wskazywać położenie broni czy amunicji oraz pozycje wroga. Rewelacyjnie wygląda obserwacja okolicy przez gogle, które jak na dłoni wypisują nam wszystkie niezbędne wiadomości. Jak fajnie wchodzi się przed dziurę w dachu do płonącego częściowo baru, żeby usłyszeć hasło "zagrożenie".Nanokombinezon to z pewnością podstawa gry. To też elementów, który na zawsze uczynił Crysis charakterystycznym produktem. Oczywiście sprzęt daje nam super siłę, szybkość oraz pozwala maskować, tym samym podkreślając oryginalność zabawy.

Wracając do gry. Nanokombinezon daje nam wiele możliwości, ale rzecz jasna nic za darmo. Supersprzęt wykorzystuje energię. Maskowanie na przykład nie może być ciągłe. Zanikając, na ekranie widzimy postęp spadku energii. Kiedy spadnie do zera maskowane wyłączy się, a my przez chwilę będziemy niemal bezbronni. Do czasu naładowanie się akumulatora nowoczesnego kombinezonu. Tak samo jak silne kopnięcie. Zużywa niemal całą energię. Na szczęście ładowanie następuje dość szybko. Faktem jest również to, że właśnie dzięki kombinezonowi stajemy się bronią, super bronią.

Uzbrojenie to rzecz jasna nasz nanokombinezon. Ale nie tylko. Jeżeli tylko zechcemy, to możemy toczyć boje w gradzie kul. Już na początku gry znajdujemy pistolet, początkowo bez amunicji. Po chwili w nasz ręce wpada zabójczy karabin maszynowy. Twórcy zadbali o nowoczesny arsenał.

Do rozgrywki w Crysis 2 mamy dostępne aż 19 poziomów, doskonale zrobionych graficznie. Wchodząc na ulice zamkniętej strefy dostajemy się do innego, zdewastowanego świata miejskiej dżungli. Walka tam to robota dla speców od strzelanin w warunkach ulicznych. I wszechobecny nastrój grozy oraz w pewnym stopniu nieznanego. Szukając wejścia do metra tak naprawdę czujemy beznadziejność oraz bezradność sytuacji, w jakiej znalazł się nasz bohater. Sam wśród ruin miasta opanowanego przez obcych. To zasługa grafiki oraz doskonałej oprawy dźwiękowej. Coś gdzieś terkocze, mrugają halogeny lub iskrzą pourywane przewody. Rewelacja.

Niestety też ponarzekam. Dla mnie przygotowano za mało elementów, które można niszczyć. Taki na przykład monitor wiszący na ścianie, po trafieniu kulą powinien posypać się w drzazgi. Szyba reklamy powinna posypać się w kawałeczkach, a tylko pęka. Wyobraźmy sobie, jak bardzo realistycznie wyglądałaby tak doskonała graficznie gra, gdyby większość elementów otoczenia ulegało efektownemu zniszczeniu po kontakcie z kulami. Mimo wszystko zaatakowany Nowy Jork i tak został przygotowany dosłownie kinowo. Na ulicach chaos, wszędzie wraki samochodów czy poniszczone sklepy. To tylko promil smaku, jaki zapewnia gra.

Trzeba pochwalić twórców jeszcze za coś. To choćby zbieranie pamiątek podczas gry. Zapewniam, że z czasem zbieranie figurek czy nieśmiertelników wejdzie nam w krew. Ich poszukiwania pozwalają na dobre zapoznać się z otoczeniem gry. A zwiedzać tak fajnie zrobiona grę warto.

Zaraz po wyjściu z tonącej łodzi i odzyskaniu świadomości, ubrani w nasz sprzęt walczymy z komandosami. Potem dochodzą obcy. To również element rozpoznawalny Crysisa. W "dwójce" nie ma już jednak tego mocnego elementu zaskoczenia. Od początku wiemy, że walczymy z Obcymi. Za to niewielu spodziewało się także walki z komandosami, prawie swoimi. Ogólnie Crysis 2 to piekielnie doskonała gra. Dla fanów strzelanek to pozycja obowiązkowa. Nigdy już nikt nie zrobi produktu tak dobrego w takiej oprawie i z tego typu fabułą.

I oczywiście EA zagwarantowała nam perfekcyjnie spolszczenie. W dodatku polscy lektorzy pasują do tematyki i klimatu gry. A to rzadkość. Nadmienię tylko, że przekleństwa w Crysis 2 nie są czymś rzadkim, a wręcz przeciwnie. Solidne, ostre mięso leci z głośników co chwilę, doskonale wpisując się w klimat rozgrywki. Bo, czy twardy Alcatraz ma przepraszać za rozpierduchę?

Ok, jeszcze tryb multi. Ponieważ od dwóch lat stawiam głównie na multi rozgrywkę, to w Crysis 2 bardzo wczułem się w strzelaninę w sieci. I tu pierwszy problem. Trudność zdobycia punktów doświadczenia dla mało wprawionego gracza. Wyjadacze robią taką siekę w sieci, że ciężko się gdziekolwiek dostać i dłużej utrzymać przy życiu. Na szczęście to tylko kwestia wprawy. Podobnie przecież jest w Killzone 3. Tam również początkowo kule obrywamy co chwilę. I oczywiście w multi poziom gry ustalają głownie gracze.
Sieciowo Crysis 2 nie odstaje od trybu dla pojedynczego gracza. Zadbano o jak najbardziej realne odczucia pola walki. I udało się. Mój pierwszy kontakt z multi skończył się po około czterech godzinach nocnej zabawy.

Podsumowując. Zostańcie bronią Crysis 2. To doskonale zrobiony FPS. takich gier zawsze brakuje na rynku elektronicznej rozrywki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska