Stefan Janulewicz od 1945 r. mieszka przy Waryńskiego 4 na Zawarciu, blisko stadionu żużlowego. Ma 75 lat, jego żona Zofia 70. Łącznie biorą 1,3 tys. zł emerytury, z czego ponad połowa idzie na lekarstwa. Dlatego dotąd nie kupili pralki automatycznej, wciąż korzystają ze zwykłej Frani, która nie odwirowuje wody. Ociekające wodą pranie przez długie lata wieszali w naziemnym strychu, czyli w zadaszonej i ogrodzonej siatką komórce, tuż za oknem. Niespełna rok temu Administracja Domów Mieszkalnych kazała wyburzyć ich strych oraz kilka sąsiednich.
Ręczniki pod suszarką
- Od tego czasu bardzo się męczymy, bo nie mamy gdzie wieszać prania - skarżą się Janulewiczowie. - Mieszkanie odpada, bo i tak już jest zawilgocone. ADM kazał nam korzystać z komórek sąsiadów, ale one wciąż są zajęte i musimy czekać w kolejce - mówią.
Ten sam kłopot gnębi matkę trójki dzieci Teresę Gałązkę. Od prawie roku nieodwirowane pranie wiesza na suszarce w pokoju. Pod suszarkę podkłada ceratę, a na niej ręczniki, żeby woda nie kapała na podłogę.
Zamiast pralni
Jarosław Fol, kierownik ADM nr 2 przy Śląskiej mówi, że kilka naziemnych strychów przy Waryńskiego trzeba było wyburzyć z powodu ich fatalnego stanu technicznego. - Być może zaadaptujemy pomieszczenia pralni na tak bardzo potrzebną tym ludziom suszarnię. Mieszkańcy pobliskiego budynku już zgodzili się na takie rozwiązanie - uważa szef ADM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?