Pan Paweł z Zielonej Góry podzielił się z nami swoją metodą na bezpieczniejsze zakupy. – Dużo się mówi o rękawiczkach, których założenie przed wejściem do sklepu jest obowiązkowe – mówi zielonogórzanin. – I dobrze. Ale co jeśli wirus jest już gdzieś „przyczepiony” do kartonu mleka, butelki czy nawet opakowania z warzywem?
Dlatego zielonogórzanin ozonuje zakupy jak tylko przyniesie je do domu. Wstawia je do małego pomieszczenia, gdzie ma pralkę i włącza generator ozonu. – Potem wystarczy wywietrzyć.
Przed epidemią koronawirusa ozonowanie kojarzyło się z samochodami, ale też z kuchnią. Właściciele aut ozonowali wnętrza pojazdów i samochodową klimatyzację.
Kulinarni blogerzy polecali ozonowanie wody, ale też wszelkich produktów spożywczych.
Bo czymże jest ozonowanie? To proces oczyszczania (sterylizowania) aktywnym tlenem. W jego wyniki giną bakterie, grzyby i wirusy.
Ozonować można też lodówki i szafy.
Czy ozonowanie zakupów ma sens?
Cóż, w dobie walki z koronawirusem standardowo ozonuje się wnętrza karetek pogotowia, którymi wozi się osoby z podejrzeniem zakażenia. W Warszawie służby ozonują ulice, stacje metra.
Generatory ozonu kosztują różnie: od ok. 200 zł do nawet ponad 3 tys. zł.
Ozonowanie ulic Warszawy w czasie walki z koronawirusem:
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?