W sprawie zamieszanych jest dziesięć osób - siedmiu przedsiębiorców oraz trzech urzędników. Ta ostatnia trójka to 36-letni Marek W., kierownik Administracji Domów Mieszkalnych nr 1, oraz 68-letni Marian K. i 67-letni Jan B., inspektorzy nadzoru w Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej.
Najważniejszy w sprawie jest najmłodszy z tej trójki. W latach 2012-2014 miał on ujawniać przedsiębiorcom informacje o kosztorysach planowanych przez ADM remontów. Przedsiębiorcom ta wiedza była bardzo potrzebna. Przetargi, także te na remonty, wygrywa bowiem firma, która zażąda za remont najmniej. Czasami o zdobyciu zlecenia decydują setki złotych. Kto zażąda podczas przetargu najmniej, bliżej wyliczeń inwestora, ten ma większe szanse na zlecenie.
- Sprawa ujrzała światło dziennie za sprawą dwóch przedsiębiorców, którzy mieli już dość wymuszania łapówek - mówił nam wczoraj Dariusz Domarecki, rzecznik prokuratury.
Jak ustalili śledczy, Marek W., przyjął w sumie 37 tys. zł łapówek. Przedsiębiorcy mieli dawać mu od kwoty od kilkuset do 3,5 tys. zł. W sumie łapówki zostały wręczone 25 razy. Jeśli chodzi o dwóch pozostałych urzędników, to Marian K. usłyszał zarzut poświadczenia nieprawdy (uznał jeden z remontów za zakończony, choć ten cały czas jeszcze trwał), a Jan B. - zarzut przyjęcia korzyści majątkowych (dostał 500 zł od jednego z przedsiębiorców).
Dlaczego prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia? - Jeden dotyczy ośmiu osób, które przyznały się do winy i zgodziły się dobrowolnie poddać karze. W tej grupie jest Marek W., dla którego prokurator chce 3,5 roku więzienia w zawieszeniu na sześć lat, 7,5 tys. zł grzywny oraz przepadek 37 tys. zł otrzymanych łapówek - mówi Domarecki. Drugi akt oskarżenia dotyczy jednego z inspektorów - Jana B. oraz jednego z przedsiębiorców. Ta dwójka nie przyznaje się do winy. Do więzienia może pójść nawet na osiem lat.
O sprawie zrobiło się głośno pod koniec ponad rok temu. 23 września funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do ZGM-u, gdzie dokonali zatrzymania pracowników. Mężczyźni od razu dostali policyjny dozór i zakaz wyjeżdżania z kraju. Musieli też wpłacić poręczenie majątkowe.
Marek W. po zatrzymaniu przez CBA zwolnił się z pracy. Marian K. i Jan B. wciąż pracują w ZGM-ie.
- Bez prawomocnego wyroku nie mogę ich zwolnić - mówił nam wczoraj Paweł Jakubowski, szef ZGM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?