Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Restaurator z Gorzynia może pójść z torbami

Dariusz Brożek
- Studzienka miała być wybudowana w innym miejscu. I uważam, że należy ja przenieść, bo inaczej wokół mojego zajazdu będzie śmierdzieć ściekami - mówi Tadeusz Lerch z Gorzynia.
- Studzienka miała być wybudowana w innym miejscu. I uważam, że należy ja przenieść, bo inaczej wokół mojego zajazdu będzie śmierdzieć ściekami - mówi Tadeusz Lerch z Gorzynia. fot. Dariusz Brożek
Właściciel zajazdu "Monika" w Gorzyniu jest oburzony, że tuż koło jego lokalu wybudowano studzienkę kanalizacyjną.

- Powstała niezgodnie z projektem - zaznacza.

Zajazd "Monika" stoi przy drodze nr 24 ze Skwierzyny do Poznania, zaś jego klientami są przede wszystkim kierowcy samochodów, którzy zatrzymują się na parkingu przed tym lokalem. Sąsiaduje też z drogą nr 160, która łączy wieś z Miedzichowem. I właśnie wzdłuż tej drogi budowana jest kanalizacja do Głażewa.

- Jedną ze studzienek wybudowano około 40 metrów od mojej posesji. Tymczasem projekt zakłada, że miała powstać kilkadziesiąt metrów dalej - oburza się właściciel Moniki Tadeusz Lerch.

Dlaczego studzienka przeszkadza restauratorowi? - Jak kanalizacją popłyną ścieki, to znad studzienki zacznie się unosić smród, który odstraszy mi klientów. Tak jak we wsi Skoki pod Międzyrzeczem - mówi.

Teraz w Głażewie ma powstać tak zwana zlewnia, a w przyszłym roku urzędnicy planują wybudować tam sieć kanalizacyjną i kolektor do Łowynia. Ścieki z tych wsi popłyną do oczyszczalni w Muchocinie właśnie przez Gorzyń. Inwestorem są władze samorządowe Międzychodu.

Kierownik wydziału gospodarki komunalnej i rozwoju wsi w magistracie Czesław Czubaj nie chce komentować zarzutów T. Lercha, bo - jak wyjaśnia - sprawą studzienki zajmuje się Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.

Powiatowy inspektor Tadeusz Milert potwierdza, że prowadzi postępowanie w tej sprawie. - Dokonaliśmy już oględzin i stwierdziłem, że studzienkę rzeczywiście wybudowano w innym miejscu, niż zakładał projekt. Jest to odstępstwo, ale nieistotne. I inwestor nie musiał mieć na to pozwolenia budowlanego - mówi.

Dlaczego studzienkę wybudowano w innym miejscu? Urzędnicy tłumaczą, że do granic Gorzynia miał powstać tzw. kolektor tłoczny, a w samej wsi grawitacyjny, które łączy właśnie studzienka. Wykonawca musiał jednak przedłużyć jeden z nich o kilkadziesiąt metrów.

- Kanalizacja powstaje wzdłuż drogi, gdzie rosną drzewa. Nadleśnictwo nie zgodziło się na ich wycięcie, dlatego nie można było tam wybudować kolektora grawitacyjnego. Między korzeniami można było za to zrobić przecisk na rurociąg tłoczny, który ma mniejszą średnicę. I tak też zrobiono - wyjaśnia T. Milert.

T. Milert zdecydował, że inwestor musi uzyskać zgodę projektanta na korektę. Albo przeprojektować kanalizację. I np. wybudować ją po drugiej stronie drogi, gdzie nie ma drzew.

- Inwestor i projektant mają czas do listopada - zapowiada.
Gorzyń został skanalizowany przed rokiem. I przy posesji T. Lercha wybudowano wtedy trzy studzienki. - Jak przez naszą sieć zaczną płynąć ścieki z Głażewa i Łowynia to pójdę z torbami, bo kto będzie chciał zjeść obiad w restauracji, nad którą unosi się smród - załamuje ręce T. Lerch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska