Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Kubica drugi w Grand Prix Australii

Marcin Łada
Tor w Melbourne odczarowany. Robert Kubica szczęśliwie dotarł do mety, a przy tym pozwolił się wyprzedzić tylko Brytyjczykowi Jensonowi Buttonowi. Polak dowiódł, że umiejętności są ważniejsze niż możliwości bolidu.

Dramaturgia, efektowne mijanki, kraksy i ryzykowne decyzje zespołów. Wczorajszy wyścig o Grand Prix Australii rozruszał nawet leniwych czy zniesmaczonych zmianą przepisów fanów. Stawka tasowała się do ostatniego z 58. okrążeń, a w czołówce stale śledziliśmy żółtą "renówkę" Polaka. W opinii komentatorów Kubica był najlepszym kierowcą w stawce. Wyścig widzieli już pewnie wszyscy, więc skupimy się na przełomowych momentach.

Po pierwsze, start. Zielone światło najlepiej wyczuli Felipe Massa i ruszający z pierwszej linii Sebastian Vettel. Startujący z 9. pozycji Kubica także popisał się niezłym refleksem i "bezpiecznie" zjechał do środka toru. To była świetna decyzja, bo na pierwszym zakręcie, tuż przed nosem naszego kierowcy, doszło do kolizji. Najwięcej stracili Michael Schumacher i Fernando Alonso. Niemiec musiał zjechać do boksu, a Hiszpan wylądował na końcu stawki. Uratował się Button, który miał kontakt z samochodem Alonso. Polak bez problemu minął korek i pomknął za Vettelem, Massą oraz Markiem Webberem.

Po drugie, zmiany opon. Tuż przed startem popadało i wszyscy zaczęli rywalizację na ogumieniu z rowkami odprowadzającymi wodę. Na szybsze, ale bardzo niebezpieczne przy mokrej nawierzchni slicki (bez bieżnika), jako pierwszy zdecydował się Button. Zaryzykował na siódmym okrążeniu i natychmiast zaczęły się problemy z przyczepnością. Dwa okrążenia później zrobiło się sucho, nie lunął deszcz i do boksów zjechali pozostali. Button zyskiwał na postojach czołówki, a do tego rozgrzane gumy pozwoliły mu nadrobić dodatkowe sekundy. Po wizytach w alei serwisowej prowadził Vettel przed Buttonem i Kubicą.
Po trzecie, błędy. Popełniali je niemal wszyscy. Na 22. okrążeniu zaspał przebijający się do czołówki Alonso. Na 24. samochód uszkodził Lewis Hamilton, który ryzykowanie zaatakował Massę. Jedynie Kubica pokonywał trasę płynnie, bez poślizgów i w dobrym czasie. Kiedy zawiódł system hamulcowy Vettela, nasz reprezentant koncertowo wykorzystał umiejętności. Podążał śladem prowadzącego Buttona i choć w słabszym samochodzie, nie pozwolił się wyprzedzić duetowi Ferrari. A najkosztowniejszy błąd dnia? Na 57. okrążeniu (!) Hamilton (5.) zaatakował Alonso (4.). Hiszpan skontrował, a w hamującego Brytyjczyka wjechał Webber. Obaj wypadli poza tor.

Jakie wnioski płyną po drugiej odsłonie sezonu? Widać, że Kubica ma wreszcie wsparcie teamu. Już nie musi walczyć z własnym zapleczem, bo doświadczony zespół pracuje na jego korzyść (pamiętacie słynne dowcipy o niemieckich mechanikach?). Jest numerem jeden i to głównie jego uwagi są brane pod uwagę podczas poprawek przy samochodzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska