Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Kubica ósmy w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
Robert Kubica tego sezonu nie może zaliczyć do udanych. Ósme miejsce na koniec to nie powód do dumy. Ale czy w kiepskim bolidzie Renault mógł osiągnąć coś więcej?
Robert Kubica tego sezonu nie może zaliczyć do udanych. Ósme miejsce na koniec to nie powód do dumy. Ale czy w kiepskim bolidzie Renault mógł osiągnąć coś więcej? fot. Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
Czy to dobry wynik? Jak spisywali się przeciwnicy i czy Polak miał szansę rywalizować z nimi jak równy z równym?

Nasz jedynek, który w tym sezonie ścigał się w barwach Renault zdobył 136 punktów i stracił do zwycięzcy Sebastiana Vettela aż 120. Trzeba się zastanowić, dlaczego Polak tak chwalony w środowisku wyścigowym, który znajdował się na podium, wciąż nie może przebić się do ścisłej czołówki. I jeśli nie może, to co dalej? Czy warto "męczyć" się w ekipie, która nie ma szans w walce o medale? Jakie były największe rozczarowania i sensacje tegorocznego cyklu?

BOLID - Faktem jest, że nawet najlepszy kierowca nie da sobie rady, kiedy jego samochód jest słaby. Tak było w przypadku pojazdu Mercedesa, który często miewał problemy techniczne oraz kłopoty z oponami. Zdarzało się nawet, że mój bolid zostawiał po sobie różne części na torze, tak być nie powinno - stwierdził siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher. I to są święte słowa. Można być kierowcą o umiejętnościach znacznie przewyższających rywali, ale gdy nie ma się odpowiedniej maszyny, to trzeba zapomnieć o wysokich miejscach. Niestety, w przypadku Kubicy Renault nie spełniło tego warunku i widać było, szczególnie na początku sezonu, że Polak wyraźnie "męczy" się w swoim bolidzie, który nie chciał go słuchać. Często mówił o pod lub nadsterowności, kiepskim ogumieniu lub po prostu słabej mocy, która nie pozwalała uzyskiwać mu takich osiągów jak rywale. Oni dysponowali sprzętem o klasę lepszym, więc nasz as nie miał z nimi w długotrwałej rywalizacji żadnych szans.

ROZCZAROWANIE Jeśli chodzi o Kubicę to na pewno, bo można było liczyć przynajmniej na miejsce w pierwszej piątce. Przecież on miał wbić się między najlepszych, ale nie zdołał. Ale i tak chyba największym jest fatalny powrót do ścigania się Schumachera. Wielki Niemiec, który kiedyś seryjnie zdobywał tytuły mistrzowskie, teraz był cieniem samego siebie. Zdobył tylko 72 "oczka", ale co najgorsze, na trasie dawał się często wyprzedzać absolutnym nowicjuszom jak Kamui Kobayashi, czy Witalij Pietrow. On rozczarował kibiców najbardziej i szkoda, że taki sportowiec na koniec kariery rozmienił się na drobne.

MISTRZ Sebastian Vettel już został okrzyknięty następcą "Schumiego". I trzeba przyznać, że ten młody chłopak, który popłakał się na podium jak dziecko, przez cały sezon prezentował się znakomicie, a w końcówce pokazał wielki charakter godny mistrza. Zwyciężył pięciokrotnie, w tym na ostatnie cztery wyścigi, trzykrotnie meldował się na pierwszym miejscu. Do tego zaliczył w całym sezonie aż dziesięć (!) pole position, więc nie można mówić tu o przypadku. Oczywiście wybitnie pomógł mu w tym doskonale przygotowany bolid Red Bulla - zresztą mistrzowskiego teamu.

PRZEGRANY Bez dwóch zdań Hiszpan Fernando Alonso. Kierowca Ferrari przeszedł do tego zespołu, aby w końcu odzyskać dawny blask, wszak kiedyś w Renault wywalczył dwa tytuły mistrzowskie. Wszystko zapowiadało się świetnie, bo zaczął od zwycięstwa, ale później wyraźnie on i jego zespół przespali środek sezonu. Gonił mocno, aby w końcówce wyjść na prowadzenie. Wystarczyło, aby przed ostatnim wyścigiem utrzymał trzecią pozycję z kwalifikacji i cieszyłby się z tytułu. Niestety dla niego, koszmarem okazał się Pietrow z Renault, który po zjeździe do boksów znalazł się przed Hiszpanem i do końca wyścigu nie dał mu się wyprzedzić, Alonso minął metę jako siódmy i musiał pożegnać się z marzeniami o trzecim w karierze mistrzostwie.

REGULAMIN Najwięcej emocji wzbudziły "kanały F", które stworzył team McLarena i które ostatecznie zostały dopuszczone. Ale jak widać na koniec sezonu, nie były one decydujące, bo ani Lewis Hamilton, ani Jenson Button nie znaleźli się nawet na podium. Najbardziej mogła podobać się nowa punktacja, która forowała zwycięzcę, ale nie zabierała szans rywalom na podium, a nawet tym, którzy przyjechali na dalszych pozycjach. Trochę szkoda natomiast możliwości tankowania, bo to również było częścią rywalizacji, a ta w boksach ograniczyła się do absolutnego minimum. Zakaz spowodował również mniejsze pole manewru, jeśli chodzi o taktykę poszczególnych zespołów. Teraz wszystko było łatwiejsze do przewidzenia.

PRZYSZŁOŚĆ Tę możemy rozpatrywać w zasadzie tylko ze względu na Kubicę, bo on nas najbardziej interesuje. Czy zostanie w Renault? Uważam, że to nie będzie dla niego najlepsze rozwiązanie, bo trudno uwierzyć, choć szef Eric Boullier rzuca takie buńczuczne zapowiedzi, aby ten zespół w nowym sezonie mógł się liczyć, a bolidy prezentować poziom Ferrari, Red Bulla, czy McLarena. We włoskiej prasie wciąż pojawiają się pogłoski o tym, że Polak może zastąpić Felipe Massę w tym pierwszym teamie. Na ile one są prawdziwe? Trudno powiedzieć, ale coś na pewno na rzeczy jest. Tym bardziej, że w środę spółka Genii Capital, mająca dotychczas większość udziałów w teamie Renault oraz grupa Lotus ogłosiły połączenie sił, czyli wielką fuzję obu firm. To oznacza, że Kubica de facto będzie ścigał się w nowym zespole, a to natomiast, że może odejść praktycznie w każdej chwili, bo taką ma klauzulę w kontrakcie. Boullier zapewnia jednak, że nie do końca, bo głównym udziałowcem wciąż pozostaje Genii Capital. Ale czy na pewno? Chyba fajnie byłoby, gdyby nie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska