Gdy w październiku nasi piłkarze pokonali Niemców na Stadionie Narodowym, kibice oszaleli ze szczęścia. Ci na pograniczu, którzy wcześniej oglądali salwy petard po wygranym przez sąsiadów mundialu, zgotowali prawdziwą fetę fajerwerków na moście między Słubicami i Frankfurtem. Potem fantazja poniosła ich jeszcze bardziej. Na znak drogowy, który stoi tuż za granicą, przy wjeździe do Słubic od strony Niemiec, nakleili wynik meczu 2:0.
Zdjęcia tego znaku obiegły portale społecznościowe w Polsce i Niemczech, miały tysiące lajków, setki internautów wchodziło też na stronę "Gazety Lubuskiej", gdzie można było obejrzeć zdjęcia, wideo i przeczytać o dowcipie słubiczan. Po nas napisały też o tym m.in. niemieckie gazety. Zabawa trwała krótko, bo straż miejska dwukrotnie zrywała naklejki ze znaku. Jak tłumaczył komendant Wiesław Zackiewicz, żart spowodował, że kierowcy nie wiedzieli jak jechać po opuszczeniu mostu (znak nakazuje kierunek jazdy).
Na tym jednak nie koniec. Słubiczanin Aleksander Jośko z kolegą zdobyli naklejkę z wynikiem meczu od kibiców (jedna im jeszcze została) i pojechali z nią w weekend do Wrocławia na zgrupowanie kadry narodowej. - Pomyślałem, że fajnie by było gdyby na tym znaku (naklejkę umieścili na metalowej podkładce - przyp. red.) podpisali się uczestnicy tego historycznego meczu - mówił nam wczoraj A. Jośko pokazując znak obsypany autografami. Nie chciał tylko zdradzić, jak udało się im dostać na teren hotelu, gdzie mieszkają nasi piłkarze. Wiadomo tylko tyle, że w sobotę odbywała się tam konferencja prasowa przed dzisiejszym, towarzyskim meczem reprezentacji Polski (dziś we wtorek 18 listopada ze Szwajcarią).
Mecz Polska - Szwajcaria (GDZIE TRANSMISJA TV, RELACJA NA ŻYWO, WIDEO)
- Po konferencji zaczepiliśmy Sebastiana Milę i opowiedzieliśmy mu o znaku i o tym, że chcemy wystawić go na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - opowiada słubiczanin. Pomysł mu się spodobał. Tyle, że na konferencji było tylko kilku zawodników, a kibicom zależało, żeby mieć wszystkie autografy.
Dopisało im szczęście, bo wkrótce natknęli się na trenera Adama Nawałkę i dyrektora kadry Tomasza Iwana. - Supersprawa! - miał powiedzieć nasz selekcjoner i obiecać, że "puści" znak w obieg, gdy wszyscy piłkarze zejdą na kolację. Słowa dotrzymał.
- Żeby nie było potem, że to jakaś ściema, nakręciliśmy kilka filmików w momencie, gdy piłkarze się podpisywali - mówi A. Jośko i na dowód nam je puszcza. - Zdrówka, pomyślności - woła do słubiczan T. Iwan, a Robert Lewandowski podpisuje się nie tylko na znaku, ale i na koszulkach reprezentacji (jedna też zostanie przekazana na aukcję). Na innym filmiku widać Łukasza Fabiańskiego, słubiczanina, który serdecznie wita kibiców ze swojego rodzinnego miasta, na kolejnym Łukasza Piszczka.
Pomysłodawcę naklejki (woli zostać anonimowy) zaskoczyło, że jego żart odbił się tak szerokim echem. - To był zwykły żart, bo nie chodziło mi wcale o to, żeby dokopywać Niemcom - mówi.
O żarcie dyskutowali też nasi internauci. Mirosław K. napisał, że nie jest wprawdzie zwolennikiem zaklejania znaków drogowych, ale w tym jednym przypadku to mu się podobało. - Spragnieni jesteśmy sukcesu piłkarzy nożnych jak kania dżdżu. Mało kto aż w taki sukces wierzył. Pokonać mistrza świata. Dlatego należy podejść do incydentu z zaklejaniem znaku drogowego z humorem - skwitował. - Bo tylko o to chodziło - dodał kawalarz ze Słubic.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?