Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzeństwo walczy o dom

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
- Od zawsze mieszkaliśmy w tym domu, razem z rodzicami - mówią Barbara i Władysław Pawłowscy. - A biegli twierdzą, że nie ma prądu, wody i kanalizacji.
- Od zawsze mieszkaliśmy w tym domu, razem z rodzicami - mówią Barbara i Władysław Pawłowscy. - A biegli twierdzą, że nie ma prądu, wody i kanalizacji. Janczo Todorow
W wyniku nieporozumień rodzinnych Władysław Pawłowski z Olbrachtowa znalazł się w tarapatach. Sąd uznał, że dom, w którym mieszka od urodzenia, jest niezamieszkały. Mężczyzna walczy zmianę wyroku i uznanie swoich praw.

Rodzice Władysława Pawłowskiego odeszli z tego świata dawno temu. W ich domu pozostał on wraz z żoną i dziećmi. Jego siostra mieszkała gdzie indziej, ale jakiś czas temu wróciła. Do dziś trwa spór, kto wyremontował stodołę, obok starego budynku, w której po adaptacji zamieszkała siostra. W sądzie toczyły się sprawy między rodzeństwem. Przesłuchano mnóstwo świadków. W maju ubiegłego roku zapadło postanowienie o zniesieniu współwłasności. Sąd nakazał Pawłowskiemu wydanie starego domu siostrze. Sędzia stwierdził, że w nieruchomości po rodzicach, od chwili ich śmierci nikt nie mieszkał, a obiekt nie nadaje się do zamieszkania, gdyż nie ma instalacji wodnej i kanalizacji. A energia elektryczna jest odcięta. - Przychodzili tutaj biegli i robili zdjęcia - dziwi się mężczyzna. - Widać na nich, że żarówka się świeci. A ja żyję tutaj od urodzenia. Nie rozumiem, skąd informacja, że tutaj nikt tu nie mieszka? Jest woda, jest prąd. Czy nikt tego nie widzi i nie sprawdza?

Nie pomogła apelacja. Sąd drugiej instancji nie znalazł podstaw, żeby uchylić wyrok.
W tej sytuacji istniała tylko jedna możliwość - kasacja. Adwokat i pełnomocnik Pawłowskiego złożył skargę do Sądu Najwyższego i wniósł o kasację. W uzasadnieniu stwierdził, że dopuszczono się błędów w ustaleniu stanu faktycznego. - Nie chcę komentować postanowienia - mówi mecenas Piotr Żyłka. - Mam nadzieję, że SN wnikliwie rozpatrzy sprawę i orzeknie kasację. Póki co, orzeczenie jest prawomocne. W mojej praktyce nieraz zdarzają się takie sytuacje.

Siostra Pawłowskiego wystąpiła do urzędu gminy o jego wymeldowanie. We wtorek rozpoczęła się procedura, która może potrwać nawet kilka miesięcy. Przesłuchane zostaną zainteresowane strony, a także świadkowie. - Jak tu wymeldować i dokąd, skoro posesja ma tylko jeden numer? - zastanawia się sołtys Jan Gajda.
Pawłowski obawia się, że pójdzie na bruk, jeżeli zostanie pozbawiony adresu. - Wymeldowanie nie jest równoznaczne z eksmisją - wyjaśnia Radosław Pogorzelec, sekretarz gminy. - Eksmisja to już sprawa sądu. Mamy sporo takich wniosków, najczęściej w wyniku konfliktów w rodzinie. W ubiegłym roku na 19 podań wydano 9 decyzji o wymeldowaniu z urzędu. W tym roku mamy kolejnych 18. Sprawa mieszkańca Olbrachtowa zostanie dokładnie zbadana, zanim zostanie podjęta decyzja.
Siostra Pawłowskiego nie chciała z nami rozmawiać. Jak tłumaczył nam mecenas, wyrok sądu pierwszej instancji jest prawomocny i siostra może wystąpić o eksmisję brata. Mężczyzna ma nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska