- Złożyliśmy już taki wniosek u prezydenta miasta. Podpytujemy, jak radzą sobie inne stowarzyszenia prowadzące szkoły w naszym województwie. I mamy nadzieję, że władze nam pozwolą - mówi Joanna Skowrońska, mama trzecioklasisty z filii Szkoły Podstawowej nr 4 przy ul. Osadniczej.
To zły pomysł
Rodzice i mieszkańcy swój plan przedstawili wczoraj radnym na specjalnie zwołanym spotkaniu. W rozmowach uczestniczyła tez wiceprezydent miasta Zofia Bednarz i naczelnik wydziału edukacji Adam Kozłowski. Urzędnicy nie powiedzieli nie na pomysł założenia stowarzyszenia. Ale przestrzegli rodziców, ze prowadzenie szkoły nie jest proste i że z samych pieniędzy z dotacji ministerstwa trudno ją będzie utrzymać. - Wiemy to wszystko. Wiemy też, że jako stowarzyszenie możemy pozyskiwać pieniądze gdzie indziej - tłumaczy J. Skowrońska.
Przypomnijmy: Miasto już kilkakrotnie przymierzało się do likwidacji placówki. Ale zawsze napotykało na ostry sprzeciw rodziców. Teraz było podobnie. W specjalnych pismach i na spotkaniach próbowali przekonać radnych, że zamknięcie szkoły, to zły pomysł. Zaprosili ich na spotkanie na ul. Osadniczą.
Za mało dzieci
Mimo to w styczniu radni podjęli tzw. uchwałę intencyjną w sprawie likwidacji filii SP nr 4. Nie oznacza to jeszcze, że szkoła będzie na pewno zlikwidowana. Teraz radni czekają na opinię w tej sprawie kuratora i związków zawodowych. Planują też już kolejne spotkanie z rodzicami uczniów z Osadniczej.
Głównym powodem likwidacji szkoły jest zbyt mała liczba dzieci w niej - zaledwie 29 dzieci. Najliczniejsza trzecia klasa liczy 11 uczniów. W zerówce jest tylko trójka. Część zajęć dzieciaki mają w łączonych klasach - zerówka z pierwszakami, druga klasa z trzecią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?