Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice spod Dobiegniewa są źli, że dzieci późno wracają ze szkoły

Mateusz Feder 507 050 587 [email protected]
– Codziennie sklepowa musi otwierać wcześniej sklep, by nasze dzieci miały gdzie poczekać na autobus, bo w drewnianej wiacie zawiewa i w dodatku leży po drugiej stronie ulicy – złoszczą się rodzice Sylwia Tarnawska i Stanisław Gielar
– Codziennie sklepowa musi otwierać wcześniej sklep, by nasze dzieci miały gdzie poczekać na autobus, bo w drewnianej wiacie zawiewa i w dodatku leży po drugiej stronie ulicy – złoszczą się rodzice Sylwia Tarnawska i Stanisław Gielar fot. Mateusz Feder
- Nasze dzieci wyjeżdżają do szkoły w mieście bladym świtem, a wracają o zmroku. Mamy tego dość! - burzą się rodzice z Głuska i okolic. Wszystko przez zmiany w szkolnym programie.

Głusko leży ponad 20 km od Dobiegniewa. Najpierw jedziemy drogą wojewódzką na Wałcz, w Starym Osiecznie odbijamy w drogę należącą do strzeleckiego starostwa, prowadzącą przez las. I tu zaczyna się powiatowa rzeczywistość. Droga nieodśnieżona, dziurawa… Odbijając w lewo dojedziemy do wioski Moczele, jadąc za Głusko będziemy w Sitnicy. M in. z tych wiosek codziennie bladym świtem autobus szkolny dowozi dzieci do szkoły podstawowej i gimnazjum w Dobiegniewie. Z Sitnicy dzieci ruszają o 6.35, z Głuska o 6.58. Wracają ok. 16.00. Ale to przy dobrych wiatrach. Zimą, gdy autobus przedziera się przez zasypaną drogę, dzieci w domu są nawet ok. 18.00!

- Za jakie grzechy nasze dzieci mają tak cierpieć, dosyć, że rano wyjeżdżają, to jeszcze tak późno wracają! Spędzają poza domem prawie 10 godzin, czy to jest normalne?! - grzmią rodzice, z którymi kilka dni temu spotkaliśmy się w Głusku. Po ich minach widać, że problem dla nich jest ogromny. - Burmistrz obiecał nam, że to się zmieni i ciągle jesteśmy zbywani. Mamy tego dość - kontynuują rodzice. Troje dzieci Alicji Przybylak jeździ codziennie z Moczel. - Dzieciaki wracają zmęczone, nie chcą odrabiać lekcji, bo ile czasu można spędzać poza domem - złości się kobieta. - Czasem aż nam ich żal, one też chcą po południu spędzić jakoś czas wolny. Nawet nie mogę z dzieckiem pojechać na basen do Gorzowa - dodaje Sylwia Tarnawska.

Problem zaczął się od września. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Edukacji, każdy nauczyciel musi dodatkowo realizować dwie godziny zajęć. Przez to posypał się plan odjazdów. Wcześniej autobus szkolny robił 2 kursy: o 12.45 i 14.25. Teraz jeździ tak tylko w poniedziałki i piątki. W pozostałe dni rusza o 12.45 i 15.15. i zabiera pierwszym kursem tylko dzieci z klas najmłodszych. - Prowadzimy obowiązkowe dodatkowe zajęcia. Dla dzieci, które czekają otwarta jest świetlica - zauważa Ewa Grzankowska, dyrektor dobiegniewskiej podstawówki. Już kilka dni temu kontaktowaliśmy się w tej sprawie z dyrektorem Zespołu Ekonomiczno - Administracyjnego Oświaty w Dobiegniewie Edmundem Szanderskim. Obiecał, że sprawie się przyjrzy.

Wczoraj poinformował nas, że od przyszłego tygodnia chce wprowadzić dodatkowe dwa kursy w kierunku Głuska o 13.35. Jednak nie będzie to kurs dla wszystkich uczniów, bo - jak zaznacza Szanderski - wielu z nich może uciekać z lekcji, by wcześniej być w domu. - Przed tą sytuacją ostrzegali mnie nauczyciele - wyjaśnia. - Kierowca busa będzie miał kartkę z nazwiskami uczniów, którzy skończyli w danym dniu lekcje i mogą jechać do domu, innego wyjścia nie widzę - mówi Szanderski. Dodaje, że 5 autobusów codziennie musi odebrać uczniów aż z 50 przystanków. - Taka specyfika gminy, która jest bardzo rozległa - rozkłada ręce urzędnik.

Rodzice zwracają także uwagę, że dzieci w Głusku czekają na autobus w … miejscowym sklepie. - Drewniany przystanek jest bez ścian, zawiewa, a dodatkowo stoi po złej stronie drogi. Jesteśmy zapomnianą wioską! - denerwuje się Stanisław Gielar. Burmistrz Leszek Waloch przyznaje, że gmina w Głusku nie ma nawet jednego metra własnej ziemi, by zbudować porządny przystanek. - To tereny nadleśnictwa Głusko, jeśli będzie dobra wola z ich strony, to może kupimy jakiś teren pod wiatę - zapowiada Waloch. Nadleśniczy Głuska Karol Kaczmarek nie mówi "nie": - Jestem otwarty na rozmowy, na sprzedaż raczej nie ma szans, ale w grę wchodzi dzierżawa - mówi nadleśniczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska