Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina wyrzucona na bruk

Aleksandra Gajewska-Ruc
Aleksandra Gajewska-Ruc
- Chcemy znaleźć miejsce do spokojnego życia - mówią Joanna i Janusz.
- Chcemy znaleźć miejsce do spokojnego życia - mówią Joanna i Janusz. arch.
Międzyrzecz. Malutka Nikola z rodzicami Wielkanoc spędziła w hotelowym pokoju.

Joanna nie miała łatwego dzieciństwa. Wychowała się w rodzinie zastępczej, a dziś nie ma żadnego wsparcia z jej strony. Jedyną rodziną jest dla niej roczna córeczka oraz partner, z którym wspólnymi siłami dążą do tego, by zapewnić Nikolce jak najlepsze warunki. Choć nie jest łatwo, oboje pracują i radzą sobie z codziennymi obowiązkami. - Spotkaliśmy na swojej drodze ludzi, którzy wyciągnęli do nas dłoń, pomogli w znalezieniu pracy. Wynajęliśmy mieszkanie, jednak było bardzo ciężko zarobić na opłaty. Dlatego, gdy nadarzyła się okazja, przeprowadziliśmy się na inne, tańsze. Nie pomyślałam, że tak się to może skończyć - opowiada Asia.

Bez dachu nad głową

Kilka dni przed świętami rodzina przeprowadziła się w nowe miejsce. - Warunki nie były najlepsze, ale nie wybrzydzaliśmy, bo opłaty miały być znacznie niższe, niż dotychczas. Wtedy dowiedzieliśmy się, że wzrosły o kilkaset złotych. Nie mieliśmy jednak gdzie pójść, powrotu do starego mieszkania nie było. Postanowiliśmy więc mimo to zostać - mówi Joanna. Młodzi wpłacili zaliczkę, bez podpisywania umowy. Jednak właściciele mieszkania zdaje się od początku mieli wobec niego inne plany.

- Po kilku dniach powiedzieli, że dają nam dwa dni, żeby się wynieść. To było przed samymi świętami, nie mieliśmy gdzie pójść. Ja nie mam rodziny, krewni partnera mieszkają daleko stąd. Błagaliśmy, żeby właściciel dał nam chociaż kilka dni więcej na znalezienie innego lokum. Wiedział przecież, że mamy małe dziecko, jednak w ogóle go to nie obeszło. Najpierw coś kręcił, a w końcu przyznał, że do mieszkania ma wprowadzić się jego szwagier, dlatego my mamy je zwolnić, straszył, że po klucze przyjdzie policją - mówi para.

Potrzebują wsparcia

Asia i Janusz na szczęście nie zostali zupełnie sami w obliczu grożącej im bezdomności. - Pomogli społecznicy ze stowarzyszenia Perspektywa 2.0, dzięki nim mieliśmy gdzie spędzić święta. Jeszcze przez kilka dni mamy do dyspozycji pokój w hotelu. Jednak czas leci, boimy się co dalej - mówi Asia. Rodzinie potrzebne jest mieszkanie. - Cały czas szukamy czegoś, jednak jest ciężko, bo ceny wynajmu są bardzo wysokie. Zwyczajnie nas nie stać, zwłaszcza, że dopiero zaczęliśmy pracować. Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby znalazło się coś na naszą kieszeń - mówią.

Jak zaznacza burmistrz Remigiusz Lorenz, osób w podobnej sytuacji jest w gminie wiele. Na socjalne mieszkania czeka w tej chwili aż 122 rodzin. O przyznaniu lokum decyduje kolejność wniosków złożonych przez osoby spełniające warunki określone w uchwale rady miejskiej. - Przyjmowaniem wniosków zajmuje się wydział gospodarki komunalnej. Cały czas staramy się zwiększyć ilość mieszkań socjalnych, remontujemy pustostany. Planujemy też budowę nowego budynku socjalnego przy ul. krótkiej. Obecnie oczekujemy na przedstawienie wariantów finansowania przedsięwzięcia przez prezesa Miejskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego - mówi burmistrz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska