Dom państwa Anny i Mariana Kamrowskich leży w pobliżu drogi krajowej nr 2. Kiedyś, podobnie jak budynek obok należał do nadleśnictwa Świebodzin, jednak 30 lat temu małżeństwo go wykupiło. Drugim obiektem wciąż dysponowali leśnicy.
- Od początku korzystaliśmy z wody z leśniczówki - wspomina pani Anna. - Przez 15 lat nosiliśmy ją wiadrami do domu. Później dostaliśmy przyłączenie do pralni, a stamtąd sami przeciągnęliśmy je sobie do domu. Bez ścieku, czyli brudna woda wciąż trafiała do wiadra, ale i tak było to wygodniejsze. Mamy założony licznik i odpowiednio płaciliśmy za zużycie.
- Aż rok temu ten drugi budynek kupił od nadleśnictwa geodeta z Zielonej Góry - dodaje M. Kamrowski. - Tam jest studnia i hydrofor. Na razie nowy właściciel pozwala nam korzystać z wody, ale kto wie, co będzie kiedyś.
Zaniedbano sprawę
23 kwietnia państwo Kamrowscy wysłali do Urzędu Gminy w Szczańcu pismo, w którym zwracają się z prośbą o przyłączenie ich posesji do wodociągu, a także sfinansowanie tych prac.
- Płacimy podatki jak wszyscy - argumentują. - Dlatego chcemy normalnie korzystać z wody. A wójt nas pomija!
- Nie byłoby tego problemu, gdyby państwo Kamrowscy nie zaniedbali spraw przy zakupie domu - odpowiada Ryszard Walkowiak, wójt gminy Szczaniec. - Powinni wówczas zadbać o zapis w akcie notarialnym, który gwarantowałby im prawo używania studni. Poza tym, nie zgłosili się do nas, kiedy projektowaliśmy rurociąg przesyłowy, więc w tamtym momencie nie braliśmy ich pod uwagę. A, że ich posesja jest oddalona od rurociągu o 1,5 km, to koszt takiej inwestycji wynosi prawie 200 tys. zł. Dlatego sfinansowanie podłączenia przez gminę nie wchodzi w grę.
To metoda pomocnicza
Wójt proponuje, aby małżeństwo wywierciło na swojej posesji studnię.
- Dwa razy był u nas różdżkarz i orzekł, że tu wody nie ma - ripostują Kamrowscy.
O opinię w tej sprawie prosimy fachowców.
- To, że różdżkarz nie znalazł wody nie oznacza, że jej nie ma - mówi Elżbieta Krysztofiak z firmy "Studnie" Marzanna Szlachtycz. - Pytanie, jak głęboko trzeba wiercić, aby do niej dotrzeć. Im głębsze wiercenie tym wyższa opłata za pracę.
- Geolog działa na podstawie zdobytej wiedzy i doświadczenia - mówi Tadeusz Zdunek z zakładu "Progeo". - A różdżkarz to tylko metoda pomocnicza, przez wielu fachowców kwestionowana. Poszukując wody geolog korzysta z materiałów archiwalnych, opracowuje projekt, a po zatwierdzeniu w jednostce administracji na tej podstawie wykonuje odwiert. Koszty wykonania prac to kwestia umowna między inwestorem i wykonawcą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?