Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z Wilenka domaga się od gminy przyłączenia do wodociągu

Agata Ceglińska 0 68 324 88 54 [email protected]
- Na razie wody użycza nam sąsiad - mówią Anna i Marian Kamrowscy. - Ale co będzie, kiedy zabroni nam z niej korzystać?
- Na razie wody użycza nam sąsiad - mówią Anna i Marian Kamrowscy. - Ale co będzie, kiedy zabroni nam z niej korzystać? fot. Mariusz Kapała
Mieszkańcy Wilenka koło Świebodzina twierdzą, że zostali pominięci, kiedy we wsi podłączano wodę. Wszystko przez to, że Ci państwo zaniedbali sprawy notarialne odpowiada wójt Szczańca.

Dom państwa Anny i Mariana Kamrowskich leży w pobliżu drogi krajowej nr 2. Kiedyś, podobnie jak budynek obok należał do nadleśnictwa Świebodzin, jednak 30 lat temu małżeństwo go wykupiło. Drugim obiektem wciąż dysponowali leśnicy.

- Od początku korzystaliśmy z wody z leśniczówki - wspomina pani Anna. - Przez 15 lat nosiliśmy ją wiadrami do domu. Później dostaliśmy przyłączenie do pralni, a stamtąd sami przeciągnęliśmy je sobie do domu. Bez ścieku, czyli brudna woda wciąż trafiała do wiadra, ale i tak było to wygodniejsze. Mamy założony licznik i odpowiednio płaciliśmy za zużycie.

- Aż rok temu ten drugi budynek kupił od nadleśnictwa geodeta z Zielonej Góry - dodaje M. Kamrowski. - Tam jest studnia i hydrofor. Na razie nowy właściciel pozwala nam korzystać z wody, ale kto wie, co będzie kiedyś.

Zaniedbano sprawę

23 kwietnia państwo Kamrowscy wysłali do Urzędu Gminy w Szczańcu pismo, w którym zwracają się z prośbą o przyłączenie ich posesji do wodociągu, a także sfinansowanie tych prac.

- Płacimy podatki jak wszyscy - argumentują. - Dlatego chcemy normalnie korzystać z wody. A wójt nas pomija!

- Nie byłoby tego problemu, gdyby państwo Kamrowscy nie zaniedbali spraw przy zakupie domu - odpowiada Ryszard Walkowiak, wójt gminy Szczaniec. - Powinni wówczas zadbać o zapis w akcie notarialnym, który gwarantowałby im prawo używania studni. Poza tym, nie zgłosili się do nas, kiedy projektowaliśmy rurociąg przesyłowy, więc w tamtym momencie nie braliśmy ich pod uwagę. A, że ich posesja jest oddalona od rurociągu o 1,5 km, to koszt takiej inwestycji wynosi prawie 200 tys. zł. Dlatego sfinansowanie podłączenia przez gminę nie wchodzi w grę.

To metoda pomocnicza

Wójt proponuje, aby małżeństwo wywierciło na swojej posesji studnię.

- Dwa razy był u nas różdżkarz i orzekł, że tu wody nie ma - ripostują Kamrowscy.
O opinię w tej sprawie prosimy fachowców.

- To, że różdżkarz nie znalazł wody nie oznacza, że jej nie ma - mówi Elżbieta Krysztofiak z firmy "Studnie" Marzanna Szlachtycz. - Pytanie, jak głęboko trzeba wiercić, aby do niej dotrzeć. Im głębsze wiercenie tym wyższa opłata za pracę.

- Geolog działa na podstawie zdobytej wiedzy i doświadczenia - mówi Tadeusz Zdunek z zakładu "Progeo". - A różdżkarz to tylko metoda pomocnicza, przez wielu fachowców kwestionowana. Poszukując wody geolog korzysta z materiałów archiwalnych, opracowuje projekt, a po zatwierdzeniu w jednostce administracji na tej podstawie wykonuje odwiert. Koszty wykonania prac to kwestia umowna między inwestorem i wykonawcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska