Pechowo zakończył się dla pilotów niemieckiego szybowca lot w kierunku Jeleniej Góry: musieli awaryjnie lądować na polu rolnika w Drożkowie. Wyszli z tego bez zadrapania, ale „przygoda” zaczęła się na dobre, gdy na pole dojechał właściciel ziemi.
– Mężczyzna nie chciał umożliwić wjazdu ciężkiemu sprzętowi, który miał zabrać samolot – informuje podkom. Aneta Berestecka, rzeczniczka żarskiej policji. – Musieliśmy wysłać na miejsce patrol. Negocjacje trwały prawie cztery godziny! W rozmowach brał udział tłumacz przysięgły języka niemieckiego. Szybowiec został zabrany z drożkowskiej ziemi tuż przed godz. 23. Rolnik ustąpił, gdy policjanci poinformowali go, że firma jest ubezpieczona i od ubezpieczyciela może dochodzić odszkodowania.
Komentarza nam odmówił, bo – jak przyznał – dogadał się z „niemiecką stroną” i obiecał sprawy nie nagłaśniać.
Czytaj w piątek, 5 maja, w "Gazecie Lubuskiej" i w wydaniu plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?