Od 31 lat Roman Polański jest dla amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości "uciekinierem spod prawa". Nie pojawia się w USA. Nie odebrał osobiście Oscara za "Pianistę"... Chodzi o wydarzenia z 1977 r., kiedy to tamtejszy sąd postawił reżyserowi zarzuty, m.in. gwałt na 13-latce Samancie Geimer, którą wcześniej upił szampanem i miał podać narkotyki.
R. Polański przyznał się do seksu z nieletnią. Stwierdził jednak, że się na to zgodziła. Kiedy wyszedł z aresztu po zapłaceniu kaucji, nie czekając na wyrok, uciekł z USA. Zamieszkał we Francji.
Tymczasem sprawa nie uległa umorzeniu, choć sama Samantha Geimer po latach potwierdziła wersję zdarzeń Polańskiego i wnioskowała do sądu o jego uniewinnienie.
Kiedy w sobotę twórca "Noża w wodzie", "Wstrętu", "Chinatown", "Dziecka Rosemary", "Tess", "Frantica", pojawił się na festiwalu w Zurychu, by odebrać nagrodę za całokształt twórczości, został zatrzymany przez szwajcarskie władze. Podstawą jest amerykański nakaz aresztowania sprzed 31 lat.
Szef polskiego MSZ Radek Sikorski chce zaapelować do władz amerykańskich, by te zbadały możliwość skorzystania przez prezydenta Obamę z prawa łaski w sprawie Polańskiego. Inaczej reżyserowi grozi nawet kilkadziesiąt lat więzienia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?