Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosną nam młodzi kibice żużla!

Marta Szkudlarek 68 324 88 19 [email protected]
Wsparcie młodych kibicek z gminy Czerwieńsk z pewnością przydało się zawodnikom Falubazu
Wsparcie młodych kibicek z gminy Czerwieńsk z pewnością przydało się zawodnikom Falubazu fot. Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
Pół godziny do meczu Unia Tranów - Falubaz Zielona Góra. Trybuny już prawie pełne. Nagle na sektor K wchodzi tłum najmłodszych fanów żużla. Ich serca biją z radości.

Na ostatni mecz Falubazu na stadion weszło prawie 200 maluchów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przyjechały na zaproszenie prezesa Roberta Dowhana. Weszły razem z opiekunami za darmo. Najmłodsi kibice mieli po siedem lat, a najstarsi 17. Wielkie emocje towarzyszyły gościom już podczas jazdy autobusem. Z gmin Sulechów i Czerwieńsk, z dwóch autokarów wysiadło aż 112 osób. Buźki uśmiechnięte, wymalowane klubowymi barwami, a rękach wuwuzele i ogromny harmider. W końcu jest o czym rozmawiać.
Większość dzieci, za kilka chwil, pierwszy raz obejrzy na żywo mecz. Do tej pory losy ulubionej drużyny na bieżąco śledzili w telewizji. A wiadomo, że podczas takiego oglądania nie ma adrenaliny. A teraz zaczęło się od rozmów na parkingu.
- Muszę wypróbować moją wuwuzelę, żeby było ją słychać na stadionie - krzyczy jeden z maluchów i zaraz po całym parkingu rozlega się dźwięk tuby. - Proszę się ustawić. Bo się zgubimy - uspokaja Wilhelm Korotczuk, opiekun jednej z grup. - Ciężko wymagać dyscypliny, kiedy wszyscy tak bardzo przeżywają ten wyjazd - śmieje się.

I prowadzi wszystkich do wejścia na sektor K. Prosto na nową trybunę. Samej frajdy dostarcza przejście przez bramki. - Mamo, mamo, dlaczego ci panowie przepuszczają nas pojedynczo? - pyta jeden z chłopców. I zaraz się uśmiecha, zadowolony. Bo na stadionie jest pierwszy raz.
Do meczu jeszcze pół godziny. Udało się zająć dobre miejsca na trybunie. - Wow! Nigdy wcześniej nie widziałam na żywo meczu. Już nie mogę się doczekać - mówi 10-letnia Klaudia Zapadka z Nietkowic. Jej brat czeka, aż na bieżnię wyjedzie pierwszy motor. - Może w przyszłości zostanę żużlowcem - zastanawia się ośmioletni Bartek. Ale, żeby podjąć ostateczną decyzję musi zaczekać do końca spotkania. Siedmioletni Mikołaj Wachowiak wychyla się z trybuny. Chce wszystko dobrze widzieć. Na głowie ma czapkę ze znaczkiem Falubazu. - Dostałem od brata, specjalnie na ten wyjazd - tłumaczy chłopiec.
Pozostaje ostatnie pytanie. Kto wygra ten mecz? - Oczywiście, że nasi! - odpowiada Damian Krzymiński z Sycowic i krzywo na mnie patrzy. No tak, o co ja pytam.

Zaczyna się prezentacja klubów. Kibice zrywają się na równe nogi. Gwizdami zagłuszają wyczytywane nazwiska zawodników Unii Tarnów. A zielonogórskim biją wielkie brawa. Do oklasków przyłączają się Piotr Szpak, Remigiusz Przygocki oraz Kamil Darul z Będowa. - Musimy pomagać naszym! - przekonują młodzi.
Zaczyna się pierwszy bieg. Jeden z reprezentantów Tarnowa ma wypadek. Cały sektor wstaje. Na niektórych buziach pojawia się przerażenie. Spoglądają w stronę sektora z kibicami, którzy gwiżdżą. I przyłączają się.
- Wie pani co. To jest prawdziwa adrenalina. Na co dzień, te maluchy ganiają po wsi. Nie mają zbyt wiele atrakcji. I nagle mają okazję na niezapomnianą przygodę. Znajdują się w innym świecie - tłumaczy
Ryszard Przygocki, sołtys Błędowa, który również przyjechał jako opiekun. Pan Ryszard opowiada, że informację o możliwości zorganizowania grupy dzieci dostał na kilka dni przed meczem. Ale wystarczył jeden, żeby zapełnić autokar. - Dzieciaki już sobotę (mecz był w niedzielę - przyp. red.) przychodziły pytać o której godzinie wyjeżdżamy, żeby tylko się nie spóźnić - wspomina z uśmiechem pan Ryszard.
Koniec meczu. Falubaz wygrywa. Wielka przygoda dzieciaków dobiega końca. Pakują się do podstawionych autobusów. Machają. A na ich twarzach wielkie uśmiechy. Wszyscy rozmawiają o meczu. Wspominają bieg po biegu, wymieniając nazwiska zawodników.

Klub wie, że uczynił wielką przyjemność młodzieży. - Cały czas dostajemy podziękowania. Przychodzą do nas kartki - mówi Marek Jankowski, rzecznik prasowy zielonogórskiej ekipy. To była pierwsza taka akcje przeprowadzona przez Falubaz. Wykorzystano okazję, że nie był to mecz podwyższonego ryzyka. - Chcieliśmy zrobić wakacyjną niespodziankę najmłodszym kibicom, a jednocześnie mamy nadzieję, że wrócą za kilka lat, jako samodzielni kibice, już bez rodziców i opiekunów. Taka nasza akcja promocyjna - tłumaczy Jankowski.
Być może za jakiś czas prezes skusi się na powtórkę. Bo w kolejce pewnie czekają już inne dzieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska