Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rowerem przez świat

Michał Szczęch 68 359 57 32 [email protected]
Berlin, 18 czerwca 2011. Bogusław Rusiewicz na największym rowerowym zlocie świata
Berlin, 18 czerwca 2011. Bogusław Rusiewicz na największym rowerowym zlocie świata Album Bogusława Rusiewicza
Bogusław Rusiewicz jest na emeryturze. Ma 67 lat. Dorabia jako taksówkarz. W wolnych chwilach jeździ po Polsce i Europie. Na rowerze. A w mieście wozi turystów rikszą, którą sam skonstruował.

Rowerowa turystyka to dla pana Bogusława pasja i sposób na życie. Jego znak rozpoznawczy? Jaskrawożółta koszulka, herb Krosna na ramieniu, a na plecach nadrukowane zdjęcie mostu i napis: "Krosno Odrzańskie od razu urzeka". W ten sposób reklamuje swoją małą ojczyznę. Jest 238 rowerzystą w Polsce, który zdobył kolarską odznakę turystyczną za wytrwałość. I drugim krośnianinem z takim odznaczeniem. Bo pierwszym jest… jego żona Regina.

Sezon na dwukołowca

Zaczęło się ponad 30 lat temu. W 1980 roku pana Bogusława zainteresowała turystyka rowerowa. Pasją zaraził żonę, jeździli po okolicy. Na początku lat 90-tych założył w Krośnie pierwszą rowerową sekcję. Działała przy PTTK. Wokół Rusiewicza gromadziły się coraz większe tłumy miłośników aktywnego wypoczynku. Miłość do jednośladów zaszczepił w całym mieście.
Początkowo ekipa pod wodzą pana Bogusława zwiedzała ziemię krośnieńską. Gdy ta okazała się dla nich za ciasna, pojawiły się wizyty na zlotach ogólnopolskich. Te z czasem przerodziły się w kilkudniowe rajdy.
Rowerowe wyprawy odbywały się wtedy w mieście co tydzień. A sezon na dwukołowca trwał od topienia marzanny do końca października.
W PTTK czołowy rowerzysta Krosna działał do końca lat 90-tych. Teraz do aktywnego spędzania czasu zachęca studentów. Ale tych z Uniwersytetu Trzeciego Wieku, do którego sam należy.

Rikszą do ślubu

Rajdy i zloty, na które pojechał, ciężko zliczyć. Sam też nie potrafi... Najmilej wspomina czerwiec sprzed 15 lat. Zorganizował, przy wsparciu wielu osób, ogólnopolski rajd w Łochowicach nad jeziorem. Został komandorem zlotu. Przybyło 265 rowerzystów z całego kraju.
To także Rusiewicz, właśnie w Łochowicach, zapoczątkował nową tradycję, kultywowaną do dziś. Ufundował specjalne koło rowerowe. Stało się one pucharem przechodnim, który wędruje po Polsce. Co rok trofeum przejmuje kolejny organizator rowerowego spotkania i doczepia do pucharu znaczek z herbem miasta-gospodarza.
Najbardziej nietypowym zlotem był za to ten ubiegłoroczny w Myszkowie. Znajomi pana Bogusława z Gubina, również miłośnicy jednośladów, wzięli ślub. A on wiózł młodą parę do ołtarza rikszą w asyście ponad 500 rowerzystów.

Pamiętny rok 1996

Gdy Rusiewicz opowiada tę przygodę, włosy stają mu dęba. W 1996 roku objechał wszystkie kraje skandynawskie. Oczywiście rowerem. Dojechał nawet tam, gdzie kończy się w Norwegii… Ziemia. W 29 dni przepedałował grubo ponad 3 tys. km.
Wyprawa rozpoczęła się w Poznaniu. Z kolegą wsiedli w samolot do Warszawy. Ze stolicy przelecieli do Sztokholmu. Ale wcześniej LOT zwrócił im pieniądze za bilety. Okazali się pierwszymi pasażerami, którzy na pokład wsiedli z rowerami. I to zaskoczyło linie lotnicze.

Ze Sztokholmu przelecieli do Kiruny. Tam wygody się skończyły. Przez blisko miesiąc podróżowali rowerami i spali w namiotach na zimnych, surowych ziemiach północy. Odwiedzili Finlandię, Szwecję i Norwegię. A do Krosna wrócili przez Danię i Niemcy.
W Dani podróżnicy poczuli nie lada adrenalinę. Rozdzieliła ich duńska policja. A wszystkiemu winne mapy, które otrzymali w ambasadzie. Okazały się przestarzałe i wywiodły rowerzystów na czteropasmową drogę szybkiego ruchu. Tam rowery mają zakaz wstępu. Mundurowi pana Bogusława skierowali na trasę po lewej stronie, jego towarzysza na tę po prawej. Spotkali się dopiero w Polsce. Dotarli tego samego dnia! A komórek wtedy nie było…

150 tysięcy rowerzystów

W tym roku w czerwcu odbył się największy rowerowy zlot na świecie. Pana Bogusława nie mogło zabraknąć. Był jedynym krośnianinem wśród 150 tysięcy cyklistów z całego świata, którzy stawili się w Berlinie. Na zlot pojechał z kolegami z Lubska. Miłośnicy jednośladów spotkali się pod Bramą Brandenbusrką. By mogli przejechać przez miasto, zamknięto nawet autostrady! A jechali dorośli, dzieci i niepełnosprawni. Rowery połączyły pokolenia i przełamały stereotypy.
Minęły dwa tygodnie i 18 czerwca pan Bogusław wybrał się do Nowego Sącza. Był to tygodniowy rajd. W górzystym terenie krośnieński taksówkarz pokonywał na rowerze ponad 50 km dziennie.

Teraz szykuje formę na wrzesień. Najbliższy zlot w Przyjezierzu, w woj. Kujawsko-Pomorskiem. Bo dni bez roweru to dni stracone zdaniem pana Bogusława. Rocznie pokonuje on tysiące kilometrów. W życiu pokonał ich już blisko 100 tys. To tak, jakby dwukrotnie objechał Ziemię wzdłuż równika.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska